- Ja nie wiem, czy kiedykolwiek dam radę - wydukał uczeń, gapiąc się w taflę, kiedy to po raz kolejny, Jesionowy Wicher wyciągnął go na płyciznę.
- Na pewno dasz, musisz się tylko bardziej skupić i próbować jeszcze więcej.
- Ale ja jestem bardzo skupiony - mruknął z wyrzutem. - Jesionowy Wichrze… czy tym razem mógłbyś… płynąć obok mnie? Chyba byłbym pewniejszy, niż gdy wiem, że jesteś blisko, ale mam taką świadomość, że możesz nie zdążyć dopłynąć.
Jak najbardziej rozumiał obawy arlekina. Woda czasami i jego przyprawiała o gęsią skórkę. Zwłaszcza, że kiedyś prawie utonął, ale na szczęście uratował go przed tym Aroniowy Podmuch.
- Jasne. - zgodził się, wchodząc do rzeki.
Poczekał aż Jaskrowa Łapa, znajdzie się obok i asekurował go, w dość trudnym treningu.
- Mocniej machaj łapami i głowa wyżej. Nie łykaj wody - instruował.
Chyba plan Jaskra zadziałał, bo zauważył, że lepiej mu idzie utrzymywanie się na powierzchni. Nawet tak często, nie wpadał w panikę i nie spadał na dno. Czuł, że jeszcze kilka treningów i wcale nie będzie musiał wyciągać go z wody.
W pewnym momencie kociak, wszczepił się pazurkami w jego sierść, przez co ciecz, zalała jego pysk i wpadła mu do oczu. Zamrugał, słysząc dyszenie nad swoim uchem. Chyba na dziś starczy. Zaczął płynąć w stronę brzegu i wyszedł z wody. Jaskrowa Łapa puścił się go i wyłożył na ziemi.
- Odpocznij. Jutro jeszcze to poćwiczymy, kiedy zbierzesz siły. Teraz może coś zjemy?
Karzełek kiwnął głową, najwyraźniej czując ssanie w żołądku. Rzeka umiała wyciągać mnóstwo energii. Jesionowy Wicher otrzepał się i oboje ruszyli do obozu. Na szczęście nie ćwiczyli bardzo daleko, dzięki czemu znaleźli się tam szybko, ku uldze ucznia. Widząc, że ten położył się na ziemi, niezdolny do jakiegokolwiek ruchu, poszedł po piszczki. Ocenił szybko, co doda Jaskrowej Łapie sił i wyciągnął dwie dorodne ryby. Wrócił, kładąc posiłek przed wykończonym kociakiem.
- Jedz. - powiedział, zabierając się za swoją porcję.
Smak mięsa był pyszny. Dopiero teraz zauważył jaki był głodny. Mmmm... Pychotka.
- Dzisiaj to już wszystko. Jutro znów będziemy ćwiczyć pływanie. Kiedy uznam, że sobie poradzisz, nauczę cię polować na ryby. - powiedział, mając nadzieję, że to zmotywuje ucznia do pilnej nauki.
No bo w końcu, polowanie jest ekscytujące!
***
Tym razem Jaskrowa Łapa, stawił się w umówionym miejscu sam, bez jego ingerencji. Bardzo go to ucieszyło, że kociak stara się podołać trudnej ścieżce wojownika.
- No to idziemy. - powiedział, prowadząc go w to samo miejsce co przedtem. Jeszcze raz wytłumaczył mu zasady chodzenia w wodzie, a następnie ruszył z nim w stronę rzeki.
Woda była chłodna i orzeźwiająca. Można było w niej leżeć w te gorące dni. Jaskrowa Łapa powinien się cieszyć, że w te upały, wybrał taką formę nauki, bo wątpił, czy chciałby ćwiczyć polowanie na ziemi w tym skwarze i zaduchu.
Kiedy uczeń stracił oparcie, obserwował jego ruch łap. Szło mu całkiem, całkiem.
- Tak. Tak, trzymaj. Jestem obok ciebie. - zapewnił go, gdyby nagle znów wpadł w panikę myśląc, że nikt go nie uratuję.
<Jaskrowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz