Słońce grzało niemiłosiernie, ziemia wydawała się bardziej sucha niż kiedykolwiek. Jedynie rzeka mogła zaradzić żarowi, lejącemu się z nieba. Na brzegu, przy granicy z klanem lisa, Orlikowy Szept kąpał się z Cętkowaną Łapą. Przypatrywał się im Narcyzowy Pył, bo niebieski kocur uparł się, by iść z kochanym Orliczkiem i Cętunią. Tak, bura również doczekała się zdrobnienia.
- Mokra Gwiazda jest wspaniały, że pozwolił MI wyjść w ramach odpoczynku. Oczywiście z wami, moje kochane bąbelki. Otrzymaliście najlepszego i najbardziej odpowiedzialnego opiekuna na tym terenie - miauczał Narcyz, uśmiechając się głupio. - A może nie jestem najlepszy, tylko arcynajlepszy? Hmm... Cudowne słowo wymyśliłeś Narcyzku, cudowne - mówił do siebie. - Tak, tak... Mamusia byłaby dumna.
Biały i bura zignorowali gadającego do siebie niebieskiego, ochlapując się wzajemnie. Bawili się, któż im zabroni?
Orlikowy Szept używał ogona do posłania fali wody na Cętkowaną Łapę. Ta w odwdzięce naskakiwała na niego, przez co wpadali razem, pod powierzchnię i wychodzili z niej cali mokrzy.
Sielankowy nastrój przerwało bolesne miauknięcie burej uczennicy. Serce białego wojownika na chwilę stanęło, a świat zamilkł. Przerażony poszedł do ukochanej, czując gulę w gardle. Jego partnerce coś się stało, nie mógł jej zostawić.
- Co się dzieje? - zapytał się, czując, jak cały ogon mu drżał z szoku i niepokoju. Plątanina negatywnych myśli zalała mu umysł.
- Skaleczyłam się - miauknęła Cętkowana Łapa, podnosząc przednią nogę. Z ciemnych poduszeczek wystawał cierń. Z tego miejsca ciekła krew, skupując kropla po kropli do rzeki.
Orlikowy Szept wyszedł z burą z wody. Narcyzowy Pył wstał z oniemienia.
- Jesteś ranna! Tylko dlaczego? - zastanowił się. - Sam to sprawdzę! - Niebieski wszedł do rzeki i przez chwilę sprawdzał dno. - W tym miejscu są splecione ze sobą ciernie z jakiegoś krzewu! - miauknął, wracając do towarzyszy. - Moje biedne futerko. Cały ranek spędziłem na jego pielęgnacji i to wszytko poszło na nic - zasmucił się, cicho wzdychając. - Wracając.. Te ciernie to wina klanu lisa! Na pewno! Nie są prawdziwym klanem! Popamiętacie mnie! Zemszczę się! - Narcyzowy Pył stanął przodem do terytorium obcego klanu zza rzeki i machał buńczucznie ogonem, krzycząc.
Orlikowy Szept trącił głową tułów mentora.
- Nie drzyj się tak. Zwabisz tu ich patrol! - syknął. Zauważył majaczące w oddali dwie majaczące kocię sylwetki, jedną czekoladową, drugą prawdopodobnie płową.
- Ale chyba się ze mną zgodzisz? Nie mów, że nie. To wrogowie - miauknął praktycznie nieporuszony Narcyzowy Pył.
- To nie jest teraz ważne. Cętkowana Łapa krwawi. Zapach jej krwi zwabi inne drapieżniki oraz patrol klanu lisa. Jak nie pójdziemy, zobaczą nas, a teraz każda chwila się liczy. Biegnij do obozu, do medyków i powiedz, że Cętka ma cierń w lapie. Oni się przyszykują - miauknął Orlikowy Szept. - Ja pomogę Cętkowanej Łapie iść.
Narcyzowy Pył odczekał chwilę, patrząc z nutą żalu na byłego ucznia. Kiwnął głową i pobiegł w kierunku klanu burzy. W międzyczasie Orlikowy Szept pomagał burej kotce iść.
Doszli po dłuższym marszu. Zajęcza Stopa, Jeżowa Ścieżka i Konwaliowe Serce od razu zajęli się Cętkowaną Łapą. Medycy uwijali się przy uczennicy, wyciągając najpierw cierń, a następnie tamując krew pajęczyną.
- Jak to się stało? - zapytała się Konwaliowe Serce, zatroskana o przyjaciółkę.
- Byliśmy przy rzece i na jej dnie znalazły się splątane ze sobą ciernie. Cętka nagle na nie nadepnęła i stało się - streścił Orlikowy Szept.
- Nic jej nie będzie. Zakażenie się nie wdarło, za kilka dni jej stan się poprawi - miauknął przyjaźnie Jeżowa Ścieżka, z optymizmem wyrysowanym na pysku.
- W rzeczy samej - poparła asystenta Zajęcza Stopa.
Biały wyszedł z legowiska medyków, aby im nie przeszkadzać. Po kilku minutach przyszła do niego Konwaliowe Serce.
- Mam do ciebie ważne pytanie. Nauczyłabyś mnie używania podstawowych ziół? Przyda mi się taka wiedza na następne księżyce - powiedział do czarnej.
<Konwaliowe Serce?>
- Mokra Gwiazda jest wspaniały, że pozwolił MI wyjść w ramach odpoczynku. Oczywiście z wami, moje kochane bąbelki. Otrzymaliście najlepszego i najbardziej odpowiedzialnego opiekuna na tym terenie - miauczał Narcyz, uśmiechając się głupio. - A może nie jestem najlepszy, tylko arcynajlepszy? Hmm... Cudowne słowo wymyśliłeś Narcyzku, cudowne - mówił do siebie. - Tak, tak... Mamusia byłaby dumna.
Biały i bura zignorowali gadającego do siebie niebieskiego, ochlapując się wzajemnie. Bawili się, któż im zabroni?
Orlikowy Szept używał ogona do posłania fali wody na Cętkowaną Łapę. Ta w odwdzięce naskakiwała na niego, przez co wpadali razem, pod powierzchnię i wychodzili z niej cali mokrzy.
Sielankowy nastrój przerwało bolesne miauknięcie burej uczennicy. Serce białego wojownika na chwilę stanęło, a świat zamilkł. Przerażony poszedł do ukochanej, czując gulę w gardle. Jego partnerce coś się stało, nie mógł jej zostawić.
- Co się dzieje? - zapytał się, czując, jak cały ogon mu drżał z szoku i niepokoju. Plątanina negatywnych myśli zalała mu umysł.
- Skaleczyłam się - miauknęła Cętkowana Łapa, podnosząc przednią nogę. Z ciemnych poduszeczek wystawał cierń. Z tego miejsca ciekła krew, skupując kropla po kropli do rzeki.
Orlikowy Szept wyszedł z burą z wody. Narcyzowy Pył wstał z oniemienia.
- Jesteś ranna! Tylko dlaczego? - zastanowił się. - Sam to sprawdzę! - Niebieski wszedł do rzeki i przez chwilę sprawdzał dno. - W tym miejscu są splecione ze sobą ciernie z jakiegoś krzewu! - miauknął, wracając do towarzyszy. - Moje biedne futerko. Cały ranek spędziłem na jego pielęgnacji i to wszytko poszło na nic - zasmucił się, cicho wzdychając. - Wracając.. Te ciernie to wina klanu lisa! Na pewno! Nie są prawdziwym klanem! Popamiętacie mnie! Zemszczę się! - Narcyzowy Pył stanął przodem do terytorium obcego klanu zza rzeki i machał buńczucznie ogonem, krzycząc.
Orlikowy Szept trącił głową tułów mentora.
- Nie drzyj się tak. Zwabisz tu ich patrol! - syknął. Zauważył majaczące w oddali dwie majaczące kocię sylwetki, jedną czekoladową, drugą prawdopodobnie płową.
- Ale chyba się ze mną zgodzisz? Nie mów, że nie. To wrogowie - miauknął praktycznie nieporuszony Narcyzowy Pył.
- To nie jest teraz ważne. Cętkowana Łapa krwawi. Zapach jej krwi zwabi inne drapieżniki oraz patrol klanu lisa. Jak nie pójdziemy, zobaczą nas, a teraz każda chwila się liczy. Biegnij do obozu, do medyków i powiedz, że Cętka ma cierń w lapie. Oni się przyszykują - miauknął Orlikowy Szept. - Ja pomogę Cętkowanej Łapie iść.
Narcyzowy Pył odczekał chwilę, patrząc z nutą żalu na byłego ucznia. Kiwnął głową i pobiegł w kierunku klanu burzy. W międzyczasie Orlikowy Szept pomagał burej kotce iść.
Doszli po dłuższym marszu. Zajęcza Stopa, Jeżowa Ścieżka i Konwaliowe Serce od razu zajęli się Cętkowaną Łapą. Medycy uwijali się przy uczennicy, wyciągając najpierw cierń, a następnie tamując krew pajęczyną.
- Jak to się stało? - zapytała się Konwaliowe Serce, zatroskana o przyjaciółkę.
- Byliśmy przy rzece i na jej dnie znalazły się splątane ze sobą ciernie. Cętka nagle na nie nadepnęła i stało się - streścił Orlikowy Szept.
- Nic jej nie będzie. Zakażenie się nie wdarło, za kilka dni jej stan się poprawi - miauknął przyjaźnie Jeżowa Ścieżka, z optymizmem wyrysowanym na pysku.
- W rzeczy samej - poparła asystenta Zajęcza Stopa.
Biały wyszedł z legowiska medyków, aby im nie przeszkadzać. Po kilku minutach przyszła do niego Konwaliowe Serce.
- Mam do ciebie ważne pytanie. Nauczyłabyś mnie używania podstawowych ziół? Przyda mi się taka wiedza na następne księżyce - powiedział do czarnej.
<Konwaliowe Serce?>
:D
OdpowiedzUsuń