Jeżowa Ścieżka spoglądał jeszcze kilka uderzeń serca na wojownika, zastanawiając się nad jego słowami. Był jeszcze bardzo młody, miał dużo czasu, żeby założyć rodzinę. Był pewny, że Cętkowa Łapa zapewniła mu szczęście i miłość, których każdy kot potrzebuje. Może Orlik potrzebował po prostu zapewniania, że wszystko jest dobrze, że nie musi się bać i przede wszystkim, że ma dużo czasu, zanim zdecyduje się na ten odpowiedzialny krok. A gdy już to zrobi, że to jest najlepsze co mógł zrobić i że odnajdzie się jeszcze w roli ojca, zapewniając przyszłym członkom klanu wszystko, czego tylko pragną i będąc takim ojcem, jakiego sam chciałby mieć.
- Nie słyszałem, żeby istniały takie zioła. - miauknął, poruszając z rozbawieniem wąsami. - Do zmiany myślenia na temat kociąt, potrzebujesz po prostu najlepszego leku, jakim jest czas. Masz go jeszcze dużo, zanim z Cętką zdecydujecie się na ten odpowiedzialny krok.
Położył ogon na ramieniu wojownika. Na chwilę spojrzał na Bluszczową Łapę, oceniając, czy jej stan jest stabilny. Nie wybaczyłby sobie, gdyby przez niego zginął jakiś kot. To chyba najbardziej go przerażało, odkąd został medykiem - śmierć. Chciał pomagać każdemu potrzebującemu, leczyć koty i zajmować się nimi, przy tym nie dopuszczając do straty żadnego życia. Zadrżał na samą myśl o tym.
- Jeśli potrzebujesz uspokojenia, to no wiesz, mam trochę kocimiętki. - zaszurał łapą po ziemi. - Zawsze jeśli będziesz potrzebować pomocy, możesz się do mnie zgłosić. Postaram się zawsze pomóc.
Uśmiechnął się lekko.
- Zapamiętam, Jeżowa Ścieżko. - odpowiedział biały kocur.
Zapanowała cisza, przerywana jedynie równym oddechem uczennicy. Przynajmniej żyła, to było najważniejsze. Teraz jej mianowanie, mogło być lekko opóźnione. Czekoladowy kocur wyjrzał przez wyjście z legowiska, dla upewnia, czy Zajęcza Stopa jeszcze nie wróciła, z Konwaliowym Sercem i zapewne prowadząc mentora Bluszczowej Łapy.
- Pamiętam, jak przyszliście na świat. Czas szybko leci. - zaśmiał się kocur. - Wiesz, Orlikowy Szepcie, los jeszcze może nieźle zaskoczyć. I trzeba przyjąć na siebie wszystko co zostanie narzucone.
<Orliku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz