Pszczółka wybrała się na dłuższy spacer. Zaczynało się ściemniać. Po dłuższym czasie wędrówki zauważyła małą liliowo-białą kulkę. Po jakimś czasie koteczka otworzyła swoje ślepia, czuć było od niej strachem.
— Prze-przepraszam! J-ja nie chciałam z-zabie-rać wam z-wierzyny a-a-albo co... — miauknęła cicho. Asystentka medyka tylko się zaśmiała. Nie wiedziała co o niej myśleć, pomimo wszystko wypadałoby zabrać ją do Czereśni, ona zdecyduje co z nią zrobić.
— Taki kociak?- spytała kremowo-biała kocica. Zaśmiała się, przecież taka kulka nie potrafiła jeszcze polować! — Pierwsze musisz nauczyć się polować, a później możesz kraść zwierzynę. Teraz jesteśmy na neutralnym terytorium, raczej nikt tutaj nie poluje- mruknęła. Ciekawe jak nazywała się ta kulka futra... — Jak się nazywasz?
— J-ja?- spytała cichutko liliowa bicolorka. Pszczółka przemilczała to pytanie. — Świ-Światło- miauknęła malutka koteczka. Według medyczki fakt, że kotka podała jej swoje imię bez żadnego oporu był dziwny.
— Ja jestem Pszczółka — mruknęła kocica. Nie chciała zachowywać się jak matka Światła. Nie lubiła kociąt.
—Jesteś taka duża, a dalej masz imię kociaka?- spytała córka Horyzontu robią zdziwioną minę.
— Nie, jestem medyczką i mam dumne imię odziedziczone po matce. — warknęła Pszczółka. Po chwili po prostu chwyciła kociaka w pysk i zaczęła drogę do obozu. Mała kulka futra nie wyrywała się i siedziała w jej pysku. Trzeba było przyznać, że trochę ważyła. Pszczoła jęknęła pod jej ciężarem, ale dalej dzielnie szła do przodu.
***
Doszła do obozu Klanu Lisa zdyszana. Koteczka trochę ważyła. W rogu obozowiska zbierał się patrol złożony z rudej terminatorki zwanej Leszczyną, Puchu oraz Ostu. Koty spojrzały na nią zdziwione, ale nie pytając się wyszły z obozu ze prowadząca patrol wojowniczką. Medyczka położyła kociątko przed sobą.
< Światło? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz