- Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta – zauważyła i po pożywieniu się usiadła na chwilę przy zastępczyni czekając na rytualne mycie.
- I tak jestem piękniejszy. Taka strawa wron jak ty nie może się ze mną równać – burknął przegrany gdy brat popędził do karmicielki zostawiając za sobą Narcyza.
- Tak, bo walkę to ty niby wygrałeś – odpowiedział mu na to syn Hiacynta, który nazwany po ojcu siedział teraz przed rodzicielką i spożywał mleko.
- A żebyś wiedział – syknął kociak trącając rozmówcę w bark. Błękit zajęła się czyszczeniem córki rzucając braciom rozbawione spojrzenie.
- Przecież każdy z was jest piękny, najpiękniejszy – oznajmiła uśmiechając się ciepło.
- Tak, ale chyba każdy jednak widzi, że ja jestem od niego lepszy! Jeśli nie to jest ślepy – zamruczał Narcyz wtulając się w mamę. Jej futerko było takie fajniusie!
- Och, jestem chyba ślepa – mruknęła sarkastycznie siostra uchylając się od języka Błękitnej Cętki. – Zamiast zdobywać wiedzę na jakieś ciekawe tematy wy się tylko głupio sprzeczacie. A prowadzą te bójki tylko do tego, że jako pierwsza jestem przy mamie.
- Jakie niby ciekawe tematy? – zapytał Hiacynt odrywając się od matki.
- No jak to jakie? A myślisz, że przyniósł nas bocian, mysi móżdżku?
- Przecież urodziła nas mama. O co ci chodzi? – spytał Narcyz zwracając uwagę na niebieską.
- I co, tak znikąd zaszła w ciążę? Nigdy nie zastanawiałeś się po co w takim razie jeszcze istnieją kocury? – Pręgowany urażony burknął coś niezrozumiale. Co ją to obchodzi?
- Przecież my jesteśmy po to aby… – chciał kontynuować kocurek, ale zdał sobie sprawę, że właściwie nie ma argumentów. – Bo jesteśmy silniejsi, prawda mamo? – zapytał pośpiesznie zwracając żółte oczka na rodzicielkę. Przecież musiał mieć jakiś powód istnienia, oczywiście był również piękniejszy od siostry, ale nie można było tego powiedzieć o jego bracie. A miał jednak wypowiedzieć się za wszystkie kocury na świecie. Czy to nie była już nazbyt ważna misja?
<Siostro, mamo?>
- I tak jestem piękniejszy. Taka strawa wron jak ty nie może się ze mną równać – burknął przegrany gdy brat popędził do karmicielki zostawiając za sobą Narcyza.
- Tak, bo walkę to ty niby wygrałeś – odpowiedział mu na to syn Hiacynta, który nazwany po ojcu siedział teraz przed rodzicielką i spożywał mleko.
- A żebyś wiedział – syknął kociak trącając rozmówcę w bark. Błękit zajęła się czyszczeniem córki rzucając braciom rozbawione spojrzenie.
- Przecież każdy z was jest piękny, najpiękniejszy – oznajmiła uśmiechając się ciepło.
- Tak, ale chyba każdy jednak widzi, że ja jestem od niego lepszy! Jeśli nie to jest ślepy – zamruczał Narcyz wtulając się w mamę. Jej futerko było takie fajniusie!
- Och, jestem chyba ślepa – mruknęła sarkastycznie siostra uchylając się od języka Błękitnej Cętki. – Zamiast zdobywać wiedzę na jakieś ciekawe tematy wy się tylko głupio sprzeczacie. A prowadzą te bójki tylko do tego, że jako pierwsza jestem przy mamie.
- Jakie niby ciekawe tematy? – zapytał Hiacynt odrywając się od matki.
- No jak to jakie? A myślisz, że przyniósł nas bocian, mysi móżdżku?
- Przecież urodziła nas mama. O co ci chodzi? – spytał Narcyz zwracając uwagę na niebieską.
- I co, tak znikąd zaszła w ciążę? Nigdy nie zastanawiałeś się po co w takim razie jeszcze istnieją kocury? – Pręgowany urażony burknął coś niezrozumiale. Co ją to obchodzi?
- Przecież my jesteśmy po to aby… – chciał kontynuować kocurek, ale zdał sobie sprawę, że właściwie nie ma argumentów. – Bo jesteśmy silniejsi, prawda mamo? – zapytał pośpiesznie zwracając żółte oczka na rodzicielkę. Przecież musiał mieć jakiś powód istnienia, oczywiście był również piękniejszy od siostry, ale nie można było tego powiedzieć o jego bracie. A miał jednak wypowiedzieć się za wszystkie kocury na świecie. Czy to nie była już nazbyt ważna misja?
<Siostro, mamo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz