Nastał ten wyczekiwany przez Jemiołke dzień. Dzień, który raz na zawsze odetnie ją od dawnych planów, marzeń i snów. Dzień w którym przestanie być jedynie pieszczoszkiem ze zmienionym imieniem, którego nikt nie bierze na tyle poważnie by uznać ją za część klanu. Teraz się to zmieni! Wytrwale studiowała każdy, najmniejszy szczególik klanowej kultury i życia. Nauczyła się walki, polowania a przede wszystkim poznała wiele wspaniałych kotów dzięki którym jest tu gdzie jest. To była jej ceremonia, rzecz o której już tyle wiedziała, że z każdym mijającym wschodem słońca, nie mogła się jej doczekać - aż w końcu nastał ten wyczekiwany dzień; Szakłakowy Cień poinformował srebrzystą o tym, że jej trening został ukończony a Żwirowa Gwiazda z radością mianuje ją pełnoprawnym wojownikiem Klanu Nocy. Czy to nie jest coś wspaniałego?
— Cała się trzęsiesz Owcza Łapo, kotce w twoim wieku nie wypada — skarciła pulchniutką Rybi Ogon, uśmiechając się w jej kierunku ciepło i ze zrozumieniem w ślepiach. Starszy kocur prychnął z rozbawieniem i pokręcił łbem, siadając po drugiej stronie Jemioły, delikatnie szturchając ją koniuszkiem ogona w bok.
— Pewnie się bardzo denerwujesz, co?
— Nawet nie wiesz jak bardzo słoneczko, to moja ceremonia na wojownika! — zaświergotała z wielkim, wesołym uśmiechem spoglądając w kierunku starszego, z którym wciąż utrzymywała taki sam kontakt jak dzień po przybyciu do obozu. Teraz nic nie stanowiło dla niej większego problemu, Znała granice, znała koty, znała klany...Może trochę czasem jej się myliły obyczaje ale to na pewno jeszcze przyswoi! Na ten moment jednak była tak podekscytowana, że nie mogła myśleć o niczym innym niż fakcie, że za moment godnie z tradycją klanowych kotów, otrzyma wojownicze imię.
— Pójdę usiąść obok Szakłakowego Cienia, dobrze? — miauknęła pogodnie i nie widząc sprzeciwu u swoich dobrych znajomych od razu wystartowała do poszukiwań swojego mistrza, który mimo wielu przeciwności i sprzeczności i pręgowanej kocicy, dał sobie radę i wytrenował ją na...powiedzmy że dobrego wojownika! Wesoła kulka, która mimo schudnięcia nadal wydawała się być tą samą puchniutką pieszczoszką co parę księżyców temu. Kiedy w końcu dojrzała kocura, od razu obok niego przysiadła, zdążając idealnie na czas bo kiedy już miała zacząć trajkotać, pojawiła się Żwirowa Gwiazda jednoznacznie oznajmiając że powinna nastać cisza. Zamknęła pyszczek w połowie przywitania i zwróciła szeroko otwarte ślepia prosto na sylwetkę ładnej szylkretowej kocicy, która posłała jej nieznaczny uśmiech. Jemioła nie pozostawiła tego bez odpowiedzi, bowiem i ona uśmiechnęła się szeroko do przywódczyni, nie mogąc coraz bardziej się powstrzymać przed radosnym dreptaniem. Jej puchaty ogon naznaczony grubymi pręgami podrygiwał jednoznacznie, aż do momentu w którym Pstrągowy Pysk siedząca za rozemocjonowaną terminatorką na niego nie nastąpiła łapą, kończąc jego wesoły taniec w czasie oczekiwań.
— Zachowuj się
— Oj kochaniutka, ja po prostu nie mogę się doczekać jak mnie Żwirowa Gwiazda wywoła! — pisnęła odwracając łepek w stronę burej gigantki, posyłając przepraszające spojrzenie, by potem z powrotem wrócić do radosnego wpatrywania się w sylwetkę przywódczyni. Pstrągini wywróciła jednoznacznie ślepiami i krzywy uśmiech wpełzł na jej pysk. Ile to ona się z tą kotką namęczyła! A jednak z każdym księżycem jej towarzystwo stawało się na swój sposób znośniejsze. Nie wiedziała czy to chodziło o sympatie, czy po prostu pogodziła się ze swoim losem i z tym, że niebieska się już od niej na pewno nie odczepi. Wtedy nastała cisza, Żwirowa Gwiazda podniosła się, unosząc ogon do góry, przyprawiając Jemiołę o kolejną falę podekscytowanych dreszczy. Czy to już, czy to już? Nie, kocica przecież jej nie wywołała...Ale może teraz powinna już wyjść i się ustawić? Co jak podwinie jej się noga, ale powie coś nie tak? Nie, ćwiczyła to już tyle razy, że nic nie powinno się wydarzyć niepożądanego. Wzięła głęboki wdech i uspokoiła się chociaż odrobinę. Miała wrażenie jakby jej futro zaczynało się skrzyć z ilości podniecenia jakie teraz w niej wręcz buzowało. Prawdziwe epicentrum jednak nastąpiło w momencie tych zwykłych słów, które przerwały cisze jak piorun na zgromadzeniu wszystkich klanów.
— Owcza Łapo, wystąp — miauknęła pogodnie szylkretka, po czym skinęła niebieskookiej łbem, kiedy to ta dodreptała w odpowiednie miejsce, stojąc dumnie tuż przed obliczem gwiazdy. Mrowienie w łapach, opadająca i unosząca się sierść, tyle bodźców, tyle spojrzeń! A to tylko zmiana imienia, taka jaką przeżyła już kilka razy w swoim życiu. Najpierw była Maniusią, potem Jemiołą, następnie Owczą Łapą a teraz kim...?
— Dzielnie, pod okiem Szakłakowego Cienia zgłębiałaś wiedzę na temat naszego kodeksu i życie w klanie Owcza Łapo. Mam nadzieje, że całą wiedzę, jaką przekazał ci twój mistrz wykorzystasz, aby wiernie służyć Klanowi Nocy. Czy przysięgasz...
— .... — źrenice kotki zmniejszyły się, ogon zafalował, kiedy wsłuchała się w płynące z pyszczka kotki słowa przysięgi. Przymknęła oczy, uśmiechając się dumnie i wesoło, oczekując swojej wielkiej chwili, kiedy to uroczyście będzie mogła wypowiedzieć ważne słowa... — ....bronić Klanu Nocy nawet za cenę swojego życia?
Szum.
Mrowienie.
Panika?
Nie...podekscytowanie!
Koteczce wręcz zacisnęło się z wrażenia gardło, jednak nie trwało to na tyle długo, by cisza pomiędzy wypowiedzią Żwiry a Jemioły mogłaby zostać uznana za niepokojącą. Wypięła puchatą pierś, otwierając pyszczek aby powiedzieć donośnie i pewnie te oczekiwane słowa. Ważne, potrafiące zmienić wszystko w jej życiu, Odciąć ją od poprzedniego, dać możliwość rozpoczęcia nowego rozdziału jako nowy kot! Już nie chciała wracać do domu, chociaż bardzo bolało ją to, w jaki sposób go opuściła. Teraz miała nowy dom...dom w którym ma przyjaciół i w którym planuje założyć własną rodzinę. Klan Nocy - to jej nowy dom!
— Przysięgam
— A więc...Ja, Żwirowa Gwiazda na mocy nadanej mi przez Klan Gwiazdy nadaję ci imię Owczego Futerka. Klan Nocy wita cię jako nowego wojownika i członka — nie doszło to do kotki do końca...Czy właśnie stała się wojowniczką? Otrzymała imię? Teraz...teraz była Owczym Futerkiem? Poczuła zalewającą ją dumę i wyszczerzyła kiełki, cudem powstrzymując łzy. Wiele kotów skandowało jej nowe imię - o wiele więcej niż wtedy, kiedy mianowano ją na terminatora. Wielu było nieufnych, wielu jej nie tolerowało, a teraz? Teraz zdawałoby się, że została chociaż częściowo zaakceptowana i mogła w spokoju zacząć życie jako klanowa wojowniczką. Żwirowa Gwiazda zeskoczyła, dotykając pulchniutką kulkę nosem, a Jemioła tak jak należało, polizała ją w bark, pomrukując przy tym z ogromnym napięciem. Po tym, została otoczona swoją grupką przyjaciół, gdzie najchętniej siedziałaby jak najdłużej ale! Milczące Czuwanie czy jakoś tak... Przeprosiła koty i oddaliła się, by przysiąść przy wyjściu z obozu, owijając ogonem swoje łapy. Owcze Futerko...Tak, od dzisiaj będzie Owczym Futerkiem, wojowniczką Klanu Nocy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz