- Cześć siostrzyczko - powiedziałam, uśmiechając się do niej - pobawisz mnie się ze mną?
- O powalczmy - zanim zdążyłam przyjąć pozycję do „walki”, siostra na mnie skoczyła i przeturlaliśmy się w stronę mamy. Gdy uderzyłam głową o łapę Gęsiego Pióra, nagle Gorzka odskoczyła i uciekła. Czułam się wygrana.
- Wreszcie wygrałam - ucieszyłam się, spoglądając na siostrę uciekającą w popłochu.
Nagle moje łapy oderwały się od ziemi, rozkojarzona, zaczęłam się machać łapkami na wszystkie kierunki. Chwilę potem upadłam na szylkretowe wielkie łapy, a po moim grzbiecie, przejechało coś śliskiego.
- Ekh, mamusiu. To jest okropne. - Zaczęłam się wyrywać spod języka Gęsiego Pióra. Po drugiej stronie żłobka czaiła się Gorzka. Pewnie chciała mnie ostrzec przed rytuałem, ale nie zdążyła. Mam nadzieje, że się nie obwinia.
- Teraz kolej Gorzkiej - powiedziała ciepło Gąska - Przecież nie możecie tak wyglądać, jako moje dzieci.
Gorzka wiedziała, że przyszedł jej czas i próbowała jakoś wymigać się od tego, ale w końcu mama złapała ją.
*skip time 3 księżyce*
Podniosłam się i rozejrzałam, wszyscy w żłobku byli już na nogach.
- Wreszcie się obudziłaś i możesz pozwiedzać obóz - powiedział z wyrzutami Zmierzch.
Nie odezwałam się i szybko pobiegłam ku wyjściu ze żłobka.
- Gdzie dziś idziemy - spytał kocurek, rozglądając się w każdą stronę, szukając jakiegoś ciekawego miejsca.
- Cześć Gorzko, cześć Zmierzchu, cześć Gasnąco - powiedziała Turkawie Skrzydło, która właśnie przechodziła obok - chcecie może zwiedzić moje legowisko, powiadam wam trochę o różnych odtrutkach.
- W sumie czemu nie - powiedziałam. Bardziej interesowało nas zwiedzanie, aniżeli słuchanie o jakichś chwastach. Wparowaliśmy do legowiska i zaczęliśmy oglądać wszystko, co wyglądało ciekawie.
- Co tu robicie? - syknęła Świetlikowe Skrzydło z poważną miną.
- Ojej, co ci się stało w nogę - powiedziała Gorzka, lecz asystentka tylko wyszła z legowiska, pewnie poszła szukać tych wszystkich ziółek.
- Dobra zobaczcie, to są liście buku, dzięki nim przenosimy inne medykamenty - powiedziała pełna pasji kotka. Do legowiska wszedł Borsuczy Kieł.
- Dzień dobry Turkawie Skrzydło, Srebrny Deszcz skarży się na bóle i ciągle krzyczy byś do niego przyszła.
- Dobrze już idę - powiedziała zmartwiona, zabrała kilka liści i spojrzała na nas - Tylko niczego nie dotykajcie, dobrze? - powiedziała poważnie, lustrując nas, a my pokiwaliśmy głowami.
- Hmmm, ale to wszystko dziwnie pachnie - powiedział Zmierzch.
- Założę się, że tego nie zjesz - powiedziała no mnie Gorzka.
- Ja tego nie zjem?! - spojrzałam na nią. Co mogą mi zrobić takie czarne kulki? Pfff. Szybko połknęłam 2 kuleczki - Pokaż czy ty byś zjadła coś, mimo zakazu Turkawki.
Gorzka znalazła małe, delikatne, szerokie listki i szybko połknęła.
- I co?
Zmierzch przyglądał się nam i potem powąchał szczaw i przeżuł go. Nagle do legowiska wparował Iglasty Krzew.
- Co wy tutaj najlepszego robicie?! - w jego oczach było widać przerażenie.
< Iglasty Krzewie? Gorzka? Zmierzch? Możecie wszyscy najlepiej c: >
PS: Czytałam, że po zjedzeniu 2 ziaren maku 4ks kociak po prostu jakieś 10 minut później zaśnie, Gorzka zjadła Macierzankę, więc pewnie będzie dziwnie spokojna, a Zmierzch zjadł Szczaw Zwyczajny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz