Stukot łap niósł się pośród szeleszczących traw i odbijał echem od skalnych ścian. Wracał popołudniowy patrol łowiecki. Na czele grupy biegła Pietruszka. W pysku trzymała zająca – ciężkiego, ale upolowanego z dumą. Zbliżyła się do centralnego stosu zdobyczy i z elegancją odłożyła trofeum, po czym poruszyła lekko szczęką, rozluźniając spięte mięśnie pyska. Niesienie takiego ładunku przez pół lasu nie należało do najprzyjemniejszych. Na patrolu była razem z Delikatną Bryzą. Mimo wspólnej wyprawy nie znalazła jeszcze odpowiedniej chwili, by zadać jej to jedno, dręczące pytanie. Już miała podążyć za towarzyszką, gdy kątem oka dostrzegła znajome sylwetki. Dwie uczennice – Przepiórka i Kukułka – bawiły się nieopodal. A raczej: Przepiórka szamotała się pod łapą siostry, która z przejęciem próbowała czyścić jej futerko. Ciemniejsza z sióstr miauczała i wywijała się, a Kukułka z każdą chwilą wyglądała na coraz bardziej zirytowaną. W końcu tak się zdenerwowała, że pacnęła siostrę łapą w uszy. Pietruszka uśmiechnęła się z czułością i podeszła do córek.
— Jesteś brudna! Nie wpuszczę cię do legowiska, dopóki się nie umyjesz! — syczała Kukułka, energicznie machając ogonem na boki. Tak, ona zawsze była zadbana. Dbała nie tylko o siebie, ale i o to, by wokół panował porządek. Czasami nie wpuszczała innych uczniów do wspólnej jamy, mówiąc – cytując dosłownie – „śmierdzicie jak padlina”.
— No i co z tego?! Jestem wojowniczką, nie muszę być czysta! — warknęła Przepiórka. Na widok matki jej ton złagodniał. — Mamo! Powiedz coś Kukułce!
Pietruszka zaśmiała się pod nosem i usiadła przy córkach. Zaczęła lizać cynamonowe futerko Przepiórki, która zrobiła zawiedzioną minę.
— Witaj, mamo. Przepiórka nie chce się umyć. Powiedz jej, że musi być czysta — mruknęła Kukułka, wtulając się w bok matki. Ta odwzajemniła gest, otaczając ją ogonem.
— Bycie czystym jest ważne — oznajmiła radośnie. — Ale Przepiórka musi nauczyć się tego sama.
— No i się uczę! A to, że nie widzę jakiegoś jednego patyka, to już nie moja wina — burknęła kotka, kładąc pyszczek na łapach.
— Dlatego, jeśli siostra chce ci pomóc, pozwól jej — zamruczała Pietruszka łagodnie. — A widziałyście gdzieś Gołąbkę?
— Leży na posłaniu. Po treningu była zmęczona — odpowiedziała od razu Kukułka.
— A ja chcę jeszcze trenować! Nie jestem zmęczona, a i tak każą mi odpoczywać — burknęła Przepiórka, po czym przewróciła się na plecy i zaczęła tarzać w pyle, rozsypując drobinki kurzu wokół.
— Przepiórko! — warknęła Kukułka i pchnęła siostrę łapą. Tamta podniosła się i otrzepała.
— Idealnie! Tak wygląda wojownik! A nie jak kamień wypolerowany przez fale! — wystawiła język, na co Kukułka odwróciła wzrok z oburzeniem. Szybko jednak obie się zaśmiały, ich koci śmiech wypełnił przestrzeń pod skalnym sklepieniem.
Pietruszka uniosła wzrok. Delikatna Bryza wybrała sobie ze stosu wróbla i właśnie siadała z nim z boku jaskini. Wojowniczka wyczuła spojrzenie. Zamarła na chwilę, po czym podniosła wzrok i spojrzała prosto w pomarańczowe oczy Pietruszki. Uniosła pytająco brew. Młoda kotka poprawiła pozycję, gotowa w każdej chwili się podnieść.
— Muszę coś załatwić, ale zaraz do was wrócę — wymruczała, liżąc każdą z córek po głowie. Podniosła się i szybkim krokiem podeszła do Delikatnej Bryzy. Obie usiadły z boku, gdzie cień jaskini oddzielał je od codziennego gwaru.
— Gapiłaś się na mnie, więc zapewne czegoś chcesz — rzuciła Bryza, od razu zaczynając oskubywać ptaka z piór. Jej ruchy były pewne, niemal mechaniczne, jakby chciała odciąć się od rozmowy. Pietruszka patrzyła na to z wyraźnym niezadowoleniem, ale milczała.
— Tak. Mam do ciebie pytanie — miauknęła, nie chcąc owijać w bawełnę.
— No to proszę, mów. Zanim utonę w piórach — zaśmiała się cicho starsza kotka i utkwiła wzrok w rozmówczyni.
Pietruszka wstrzymała oddech.
— Słyszałam, że w dzień śmierci Obuwika miałaś iść na poranny patrol z Pokrzywowymi Zaroślami i Eterem. Jednak patrol się nie odbył, a poszliście dopiero po południu. Dlaczego? Dlaczego zamieniliście się z Jerzykową Werwą? — zapytała z determinacją, spoglądając twardo w oczy Delikatnej Bryzy.
— Myślisz, że pamiętam to wszystko? Dziecko, jakbym miała może tyle księżyców co ty, to tak, ale niestety już nie mam. — Kotka posłała młodszej zirytowane spojrzenie. — Pamiętaj, że to TY jako jedna z ostatnich byłaś gdzieś z Obuwik, aż taka stara nie jestem, żeby nie dostrzegać takich rzeczy. Młodzi są wścibscy jak komary nad Kaczym Bajorkiem... My dorośli wojownicy mamy inne rzeczy, które leżą nam na sercach, które nas trapią i zaciskają żołądki, bo nie każdy jest wesołą Pietruszką z wesolutkim pietruszkowym życiem.
Pietruszka zmarszczyła nos i zmrużyła oczy. Poirytowana, machnęła ogonem z widoczną niechęcią.
— Miło, że myślisz, że mam takie wesolutkie życie — prychnęła z urazą i odwróciła wzrok. — No nic, dzięki za odpowiedź — mruknęła, po czym gwałtownie wstała i szybko oddaliła się od wojowniczki, nie oglądając się za siebie.
Za plecami usłyszała ciche prychnięcie – zbyt głośne, by było przypadkowe, zbyt ostentacyjne, by je zignorować. Nie zareagowała jednak. Czekoladowa westchnęła ciężko i ponownie usiadła obok swoich córek. Przez chwilę patrzyła w milczeniu na obóz. Myśli wirowały jej w głowie, niespokojne i chaotyczne. Kogo teraz zapytać? W kogo uderzyć pytaniem? – zastanawiała się, mrużąc oczy w stronę sylwetek kręcących się w oddali kotów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz