Motylka ociężałym krokiem podeszła do Przeplatki. Delikatnie usiadła obok matki. Kotka utkwiła wzrok w profilu Przeplatki, której pysk pozostawał nieruchomy i zamyślony. Motylka przez chwilę starała się dostrzec, w jaki punkt przestrzeni zapatrzona była matka — czy widziała coś konkretnego, czy może tylko wspomnienia, zbyt ciężkie, by o nich mówić?
— Mamo... czy... — zawahała się, nerwowo przełykając ślinę — ty i Nornica... Dlaczego to się stało? — zapytała w końcu drżącym głosem.
— To było do przewidzenia Motylko. Wiecznie nie możesz przecież ignorować głównego probemu — odparła wojowniczka, przerzucając swój wzrok na młodszą kotkę. — Poza tym twa matka, to nie jest kotka, przy której boku zawsze chcesz przebywać, bo przynosi to wiele problemów. Radzę Ci trzymać się od niej z daleka.
— Ja nigdy żadnego problemu nie widziałam — mruknęła cicho, wbijając wzrok w swoje łapy. Nie chciała spojrzeć matce w oczy, jakby bała się, że w jej spojrzeniu zobaczy ból, a może wyrzut, którego nie potrafiłaby znieść. — Myślałam, że się kochacie... — dodała po chwili, niemal szeptem.
— Ja zawsze chciałam być blisko ciebie, mamo. I z nią też! — powiedziała z nagłym przypływem emocji, unosząc wzrok na Przeplatkę. — Dlaczego mam trzymać się od niej z daleka?
— Wszystko nie jest takie proste jak Ci się wydaje. Nornica ma swój charakter. Nie, nie, nie charakter, bardziej kilka małych wad, które wbijają się w twoją skórę jak kleszcze. Z początku możesz ich nie zauważyć, jednakże z każdym dniem, z którym nosisz to na sobie, zaczyna Cię to drażnić. — Przeplatka westchnęła cicho. — Dobrze wiesz jakie twoja matka ma podejście do twego brata, a nawet mogę stwierdzić, że nie jest to najgorsza jej strona jaką miałam przyjemność zobaczyć. Nie chcę, żeby ktoś z was na tym ucierpiał przez mą głupotę.
— Ja chyba... nie wiem, co ona naprawdę myśli o Świerszczu — powiedziała z wahaniem. — Chyba masz rację... Może naprawdę nie zauważałam pewnych rzeczy. — Spuściła wzrok, jakby dopiero teraz uświadamiała sobie ciężar własnych zaniedbań. — Skupiałam się na swoim życiu. Na moich problemach. I... ignorowałam wasze.
Motylka westchnęła głęboko, a jej ramiona drgnęły. Aż się skuliła ze wstydu.
— Nigdy nie słyszałam, żeby mówiła coś złego na Świerszczyka... — szepnęła niemal bezgłośnie. — Ale ostatnio... oddaliłam się od was wszystkich. Po mojej zmianie roli... i po śmierci Myszki... — głos zadrżał jej na końcu, a oczy zaszkliły się łzami, które uparcie próbowała powstrzymać.
— Każdy tęskni za waszą siostrą, a jej odejście nie było czymś, czego ktoś z nas się spodziewał. — Głos kocicy złagodniał, a swym ogonem otuliła młodszą. — Jednak pamiętaj, łzy nie przywrócą jej życia, a tym bardziej twe troski. Jedynie co możesz dla niej zrobić, to zaakceptować ten fakt i patrzeć przed siebie. Poza tym dalej masz Świerszcza, bądź Chomik jako rodzeństwo i mnie, czyż nie możesz cieszyć się naszym towarzystwem?
— Nie mówię, że wasze towarzystwo mi nie wystarcza — zaczęła spokojnie, choć w jej głosie drżała ledwie wyczuwalna nuta smutku. — Mysia Łapa nie umarła tak dawno temu. Wiem, że muszę iść dalej... że życie toczy się dalej, niezależnie od naszego bólu.
Zawahała się, spuszczając wzrok na łapy.
— Ale będę o niej myśleć każdego dnia. Będę ją wspominać... każdego dnia — powiedziała z mocą, jakby chciała, by te słowa zapisały się w świecie — Bo była moją siostrą. I nadal ją kocham.
Jej głos stawał się coraz cichszy, ale każde zdanie brzmiało stanowczo, prawdziwie – jak przysięga.
— Wiem, że nic nie przywróci jej do życia. I że spotkam ją dopiero w Klanie Gwiazd. Mimo to... będę patrzeć przed siebie. I myśleć o niej — zakończyła cicho.
Motylka uniosła wzrok, lekko zaskoczona tym, jak łagodnie matka mówiła o śmierci własnej córki. W jej tonie nie było gniewu ani rozpaczy — tylko cicha, dojrzała akceptacja, która potrafiła boleć bardziej niż krzyk.
— Jednak samo stwierdzenie, że brakuje Ci jej mówi, że nasze towarzystwo jest wybrakowane. Chociaż mogę szczerze powiedzieć, że Norniczy Ślad doświadcza podobnej rzeczy, jednak w stopniu ekstremalnym. Wracając jednak do głównego tematu! — Ton jej głosu powrócił do normalnego, jakoby konwersacja sprzed chwili nie miała miejsca. — Sprawa pomiędzy mną, a Nornicą to sprawa pomiędzy nami. Nie powinniście zawracać sobie tym głowy, a tym bardziej zamartwiać się. Są to tylko niepotrzebne myśli, które przeminą z czasem.
— Nie, to nieprawda — powiedziała spokojnie, lecz stanowczo. — Wspominam o niej, bo była moją siostrą. Umarła. I będę o niej pamiętać zawsze.
Zamilkła na krótką chwilę.
— Nie można o niej zapomnieć — dodała po chwili. — Ale nie można też żyć wiecznie w żalu. Trzeba iść dalej, choć pamięć zostaje.
Odwróciła wzrok w bok, nie z powodu wstydu, lecz z potrzeby zachowania spokoju. Jakby potrzebowała przestrzeni między sobą a matką, by nie powiedzieć czegoś zbyt ostro.
— To mógł być każdy z was — powiedziała cicho. — I za każdym tęskniłabym równie mocno. Każdego z was by mi brakowało.
— To nie jest sprawa tylko pomiędzy wami – odezwała się po chwili, spokojnie, ale z wyraźnym naciskiem. — Macie dzieci. I chcielibyśmy wiedzieć, co się dzieje.
— Jak długo o tym myślałaś? Dlaczego? Co zrobiła Nornica? — zapytała rzeczowo, patrząc matce w oczy. — Co miałaś na myśli, mówiąc, że jest taka jak jej bracia?
Zawiesiła głos, a potem dodała spokojnie:
— Tak naprawdę niewiele o nich słyszałam. Właściwie... nic.
— Owszem, jesteście moimi dziećmi, jednak macie na tyle księżycy, aby nie mieszać was w każdą sprzeczkę pomiędzy nami. Umiecie odróżnić dobro od złego, a przynajmniej tak uważam. Nawet, gdybym Ci powiedziała dlaczego, to byłoby to bardzo stronnicze. Mogę powiedzieć, że nie była to spontaniczna decyzja. — Tu zamilkła na chwilę, wbijając swe oczy w przestrzeń przed nią. — Bracia Nornicy, to nie jest łatwy temat. Jej rodzina sama nie jest zbyt miłym tematem, jednakże postaram się szepnąć kilka słów na ten temat. Myśląc głośno, to nawet spotkałaś jej brata, może nie zamieniłaś z nim ani słowa, ale go widziałaś. Był to jeden z kocurów, który zabił Gradowy Sztorm oraz Mysią Łapę, a przynajmniej tak wynika ze słów Nornicy. Drugi zaś... Muszę powiedzieć, że to kontrowersyjny temat.
Motylka lekko zmarszczyła brwi, a jej oczy otworzyły się nieco szerzej – nie ze strachu, ale z narastającego napięcia i powagi.
— Brat Nornicy... zabił Mysią Łapę? — zapytała cicho, starając się zrozumieć sens słów, które właśnie usłyszała. — Dlaczego? Kim on był?
Zawiesiła głos, po czym mówiła dalej, wolno, z namysłem:
— Czy to ten rudobiały kocur...? A ten drugi?
Wzięła głębszy oddech. Nie było w niej paniki — tylko spokojna determinacja.
— Powiedz mi, proszę. Chcę wiedzieć wszystko. Myślę, że... nadszedł na to czas — dodała, patrząc matce prosto w oczy. W jej spojrzeniu nie było lęku, tylko gotowość — jakby wreszcie była przygotowana usłyszeć prawdę, bez względu na to, jak trudna by nie była.
— To wyniosłam ze słów już mej byłej partnerki. Nie widziałam go nigdy, a tym bardziej z nim nie rozmawiałam, gdyż nim zdążyłam dołączyć do Klanu Burzy został nazwany on zdrajcą. — Przeplatka przymknęła lekko powieki, skupiając swój wzrok kotce. — Nie chciałabym rozsiewać plotek Motyla Łączko, ale jeśli nalegasz. Drugi z jej braci, Pszczela Łapa, którego już miałam okazje poznać, równie jak swój brat, nie żyje. Utopił się, po tym jak zamordował ze swym bratem Rudzikową Łapę, a przynajmniej tak doniosła Norniczy Ślad i Kwiecista Knieja. Jednak ja osobiście uważam to za kłamstwo. Interpretuj to jak chcesz.
Kotka patrzyła na swoje łapy, a jej pysk wyrażał skupienie i lekkie zmieszanie. Nie było w niej gniewu, raczej próba zrozumienia i zebrania myśli.
— I naprawdę uważasz, że mama mogłaby być jak oni? — zapytała cicho, ale wyraźnie, nie odrywając wzroku od ziemi. — Że mogłaby chcieć kogoś zabić?
Uniosła głowę powoli, patrząc rozmówczyni prosto w oczy.
— Powiedziałaś wtedy, gdy cały obóz patrzył, że jest taka jak jej bracia. — Jej głos był spokojny. — Czyli... że jest morderczynią?
— Tego akurat nie powiedziałam, jednak... Rozważanie tego czy by zabiła jest zbędne, bo ja wiem, że jest do tego zdolna. — Kotka podniosła się z ziemi, przeciągając się lekko. — Wiesz co jest najważniejszą rzeczą jaką możesz posiadać? Wiedza, wiedza, która może paraliżować wszystkich, których dotyczy. Na dziś zostawmy ten temat, gdyż Kminkowa Łapa nie może czekać długo czekać na swój trening.
Zmrużyła oczy, jakby próbując przebić się przez gęstą zasłonę niepewności.
— Wiedza jest ważna – mruknęła cicho, z wyraźnym naciskiem w głosie — ale gdy wszyscy dookoła kłamią, trudno ją zdobyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz