dawno
Phi! Jeśli Czernidłak myślał, że ONA czegoś nie zrobi, to był w straszliwym błędzie! Czym prędzej dobrała się do grzyba, zatapiając w nim zęby, odgryzając kawałek i przeżuwając tak, jakby był to najlepszy posiłek, jaki zjadła w całym swoim życiu. Nie zamierzała w końcu łowić myszy dla jakiegoś byle jełopa!
Kocur dobił do niej i również skosztował przysmaku, chociaż nie obejmował tego ich zakład. Niepotrzebnie. Skłamała mu, że był dobry, by jej nie wyśmiał. Tak naprawdę smakował obrzydliwie...
— ...Kajzerka? Czernidłak? — Usłyszała zza pleców zdziwiony, może nawet zdenerwowany głos Kaczki. — Co wy..?
— Na osty i ciernie! Nikt wam nie mówił, że grzyby są trujące, wy mysie móżdżki?! — zawarczała na nich Leszczyna, która pewnie, gdyby nikt jej nie zatrzymał, sama wytrąciłaby ich wyszukany posiłek spod pysków. Na szczęście, była tu z nimi Kaczka, która wręcz odruchowo zagrodziła jej drogę. Trujące? To w głębi trochę zaniepokoiło Kajzerkę... Co szybko to zdusiła. Pff. Trujące. Gdyby było trujące to na pewno ktoś by już jej dawno o tym powiedział.
— Spokojna głowa, Leszczyno! Nic nam nie będzie — zapewniła kotkę i pośrednio też jej nieco zaniepokojonego kolegę. Nawet ostentacyjnie strzepnęła łapą. — Nie musisz się już tak o nas martwić.
Resztę dnia spędzili na rzyganiu. Czujne oko Świergot, Pumy i w szczególności Orzeszka nie opuszczało tej dwójki, dopóki dostatecznie nie uszczuplili składziku krwawnika w lecznicy. Mimo paniki, którą wyczuwała w szczególności po swoim przyjacielu, ona pozostawała spokojna, przynajmniej na tyle, na ile można było być spokojnym po zjedzeniu śmiertelnej trucizny. Wyglądała nawet na... Zadowoloną?
Już parę dni później z głupkowatym uśmiechem na pyszczku pałaszowała mysz, którą złowił dla niej Czernidłak. Tak. Było warto. Zdecydowanie.
***
Cieszyła ją ta dobra, ładna pogoda. Najbardziej podobał jej się powrót kwiatów na dotychczas błotniste, puste łąki. W końcu miała na czym zawiesić oko. Chociaż woda to był jej żywioł, nie przepadała za deszczami w nagie drzewa. Wolała już, gdy spadał miękki, śnieżny puch, bo nim chociaż można było się pobawić. Ten pierwszy tylko pogłębiał nieprzyjemny mróz.
Ostatnio... Nie spędzała tak dużo czasu z Maślak. W końcu jej córka była już dorosła – nie potrzebowała swojej mamy tak samo, jak kiedy była młodsza. Czy to podobało się Kajzerce? Oczywiście, że nie. Musiała to jednak jakoś znosić. Przecież Maślak dorównywała jej już wzrostem, nawet jeśli w głowie jej matki wciąż była tym puchatym, słodkim maleństwem.
Zdążyła już porozmawiać z córką o Orzeszku. Mówienie swojej córce, że miała kogoś nowego było dla niej trochę dziwne, lecz ta przyjęła to z uśmiechem na pyszczku. Nie miała z tym żadnych problemów (zresztą, dlaczego by miała mieć... Nigdy nawet nie poznała swojego ojca, więc trudno, by zrodziły się u niej z tego powodu jakieś pretensje). Kilka razy nawet porozmawiała ze swoim ojczymem, co rozczulało serce kocicy. Jej marzeniem było, by Maślak zaczęła traktować go jak prawdziwego ojca, choć czuła, że mogła być już na to trochę za stara. No nic. Nie chciała stawiać jej takich oczekiwań – samo to, że się dogadywali, było już dla niej wystarczające.
W końcu udało im się znaleźć moment na zacieśnienie więzów. Wybrała się z nią na zbieranie świeżych, wiosennych kwiatów – może to trochę dziecinne i oklepane, ale z pewnością nie dla Kajzerki, która to uwielbiała.
— Najpiękniejsze zawsze się kryją na leśnych łąkach — mruczała, truchcikiem przemierzając Owocowy Lasek. Kierowała się bliżej strumyka, ponieważ wiele roślin lubiło towarzyszącą mu wilgoć. Oczy kotki zalśniły, gdy zobaczyła kępkę kwitnących bluszczyków kryjących się w cieniu jednego z drzew. Poczekała, aż bzycząca, pobierająca nektar pszczoła odleci i czym prędzej dobiła do rośliny. Delikatnie odgryzała główki z kawałkami łodyg tak, by wygodnie wpleść je w swoją sierść.
— Śliczne — skomentowała Maślak, pomagając matce wybrać te najładniejsze i najbardziej otwarte. Kajzerka nie musiała nawet prosić jej o pomoc w przyozdobieniu futerka, ponieważ ta bez pytania zaczęła dekorować jej sierść. Uśmiechnęła się do niej ciepło.
— Jeszcze tutaj. — Wskazała ogonem na brakujące, "łyse" miejsce.
— Nie ruszaj się tak — rzuciła do niej żartobliwie Maślak, gdy jeden z wsadzonych przez nią w futro kwiatów odpadł. Kajzerka stanęła w bezruchu... Na pewien czas... Najbardziej, jak tylko umiała, to na pewno. Gdy wszystko było skończone, podeszła do potoku i nachyliła się nad płynącą wodą. Przez kilka uderzeń serca kotka wpatrywała się we własne odbicie. Wyglądała ślicznie.
— No, teraz pora na ciebie! — miauknęła do córki, odwracając się w jej stronę.
— Bardzo ci do twarzy z tym fioletem... Myślisz, że jaki kolor by mi pasował? — zapytała podczas oglądania się wokół w poszukiwaniu własnej ozdóbki.
Kajzerka zamyśliła się na chwilę.
— Hm... Na pewno fiolet, tak jak mi, bo masz to po mnie. Ale lepiej będzie, jeśli znajdziemy ci coś innego — zaśmiała się. — Żółć i pomarańcz mogą się zlać... Hmm... To może czerwień? Ładnie ci podbije bure futerko — zaproponowała w końcu. Maślak skinęła głową.
— A wiesz, gdzie mogą rosnąć czerwone kwiaty? — Podążyła za matką, która wyglądała, jakby znała drogę.
— Ja wiem wszystko!
Wpadły na polanę. Oczy Kajzerki bacznie skanowały otoczenie w poszukiwaniu roślin w wyznaczonym kolorze, lecz w tym miejscu ich nie było, albo kryły się w zaroślach. Był natomiast jeden biegający wokół kos, który jeszcze nie zauważył dwóch wojowniczek.
Oraz swojego łowcy...
Nagle z drzewa powyżej jak piorun wypadł Czernidłak, rzucając się z pazurami na bezbronną ptaszynę. Niestety, zeskakując zaszeleścił liśćmi, co spłoszyło ją spłoszyło. Kos wzbił się w powietrze, pozbawiając kocura zdobyczy na stos.
Kajzerka, zamiast się jednak przywitać ze znajomym, znów zwróciła się do córki.
— Patrz, a jemu by tak dobrze niebieskie pasowały! Tamte nawroty, które mijaliśmy, miały taki sam odcień, co jego oczy! — miauknęła głośno, wystarczająco, by zdezorientowany zwiadowca ją usłyszał.
— O, prawda!
— ...hę?
— Kurczę, grzechem by było tak to zostawić. Chodź, Czernidłak! — zaprosiła go ruchem łapki. — Jak ciebie przyozdobimy, to na pewno twojemu chłopakowi się spodoba!
<Czernidłaku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz