Lulek analizował właśnie usłyszane słowa. Jak to? Przecież wszystkie koty musiały mieć matki! Nawet ta przybłęda, futrzasta ryba, miała teraz matkę! A przynajmniej tak uważał.
— Nie? Przecież masz córkę… — powiedział, zbity z tropu, próbując w jakikolwiek sposób bronić swoich racji. Chyba się nie mylił, co?...
— To… Skomplikowane — wychrypiał tylko, wbijając swój wzrok w dość nieokreślony punkt. — Klan Gwiazdy miał na mnie inny plan. Nie było mi dane być kotką, w tym, czy też innym życiu. Decyzja nigdy nie leżała po mojej stronie. Nie jestem w stanie nadal określić tego, kim jestem – to wszystko jest strasznie niestałe. Kiedyś nadejdzie moment.
Kociak zamrugał parę razy, patrząc na niego tępo. Jak to? Jak nie dane było mu być kotką? Jak miało to działać? Lulek nie mógł jakoś ułożyć tego w głowie! W jaki sposób to określił? Czy Klan Gwiazdy mu to powiedział? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi!
— Ahaaa — zaczął, chociaż nie brzmiał na przekonanego. — Czyli?
Nie ukrywając, zaciekawiło go to. W końcu to zupełnie jak rośliny! Może takie koty właśnie od nich się wzięły?... Przecież od czegoś musiały, prawda? Może kiedyś były nasionkami i z nich wykiełkowały? Albo od Słońca? Ono też nie było ani samcem, ani samicą… Poza tym Kotewkowy Powiew mówiła, że biało-czarni wojownicy łączą w sobie barwy Srebrnej Skórki i Wiecznej Nocy, i stanowią idealną harmonię. Więc może takie koty, jak jego rozmówca, łączą w sobie i kocura, i kotkę, również tworząc w ten sposób równowagę? Tak właściwie nie wiedział, jak miałoby to działać, ale brzmiało na tyle interesująco, że chciał dowiedzieć się o tym więcej. Zastanawiał się, jak można się dowiedzieć o takim płciowym dualizmie (przynajmniej tak sobie wyobrażał ten koncept chwilowo) — czy taki ktoś wie o tym od początku? Czy mówią mu to przodkowie? Czy okazuje się to podczas jakiejś ceremonii? Czy tylko szlachetne koty o królewskim rodowodzie mogą zaliczać się do tej grupy?
— Czy ty mnie słuchasz?...
Lulek zamrugał, patrząc na siedzącego obok niego kota. Cóż, ewidentnie go nie słuchał! Dopiero został wyrwany ze swoich rozmyślań. W tym czasie wojownik najprawdopodobniej zdążył już dawno udzielić odpowiedzi na jego wcześniejsze pytanie. Masz ci los!
Kocurek odchrząknął cicho, spuszczając po sobie uszy i uśmiechając się w przepraszającym geście. Naprawdę nie chciał teraz odpływać, po prostu… tak wyszło.
— Przepraszam… — mruknął, odwracając wzrok i wpatrując się w coraz większą kolekcję żabotków przy ścianie żłobka. Jakie to było niezręczne! — Mógłby pan powtórzyć?... To naprawdę ciekawe i chciałbym wiedzieć, jak to działa… Czy to Gwiezdni ci o tym powiedzieli? Czy dowiedziałeś się jakoś inaczej?
Przechylił łebek w bok, bacznie wpatrując się w kota naprzeciwko, przebierając delikatnie łapkami z podenerwowania. Nie był wszak świadom jeszcze wielu rzeczy o świecie, pozostając zamkniętym w bańce wiedzy dostępnej dla kociąt — nie domyślał się więc, że inne koty zupełnie inaczej odbierają wszystkie wewnętrzne odczucia, w sposób niezbyt podobny do lulkowego, rozumiejąc obecnie w nich emocje.
< Sterletowa Łusko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz