— Mamo to ktoś chyba z naszych, ma kłopoty, trzeba mu pomóc.
Cisowe Tchnienie nie protestowała, poszła za synem; zapewne mu ufała. Kocur biegł, jak najszybciej mógł, jego serce biło jak szalone, jak najszybciej chciał się znaleźć w pobliżu ukochanej. Była aktualnie na patrolu granicznym więc dopiero co ruszyli? Tylko szkoda, że tragicznie. Dotarł na miejsce wraz z matką, spotkali się z wyznaczoną grupą kotów, tak dokładnie z Piołunowy Dymem, Dyniową Skórką i obok Iskrzącej Nadziei była spanikowana jej siostra Jaskółcze Ziele. Liliowy kocur był w szoku, tak bał się o swoją partnerkę. Wyglądało to na zawał lub coś jeszcze gorszego.
— Na Mroczną Puszczę...
Powiedział do siebie dość cicho, po czym podszedł żwawym krokiem do Jaskółczego Ziela.
— Co się stało z Iskrzącą Nadzieją?! Czemu ona tak leży po prostu i nic z tym nie robicie?
Był dość zestresowany, może naciskanie na Jaskółcze Ziele było przesadne, ale teraz liczyła się Iskra nic więcej.
— M....moja siostra skręciła tylną łapę, wpadła jej do rowu i padła na ziemię.
Jej ton był przestraszony, a Miodowa Kora popadł w większy stres, przykucnął do ukochanej.
— Już wszystko będzie dobrze, jestem przy tobie, wszystko się ułoży.
Iskrząca Nadzieja coś tam mamrotała, ale była zbyt cicho by ją zrozumieć. Nie chciałby, żeby, coś jeszcze się stało oprócz zwichniętej lewej łapy. Wyglądała prawie jak martwa, jeśli chodzi o Iskrę która leżała.
— Musimy ją zabrać do mojego legowiska, dalej nie pójdzie z tą łapą, wiesz, co robić Miodowa Koro.
Usłyszał głos jego matki, który był kojący w tej sytuacji, przynajmniej ma pewność, że nie będzie źle; wiedziała, co robić. Była utalentowaną medyczką, dlatego nie protestował. Schylił się i chciał ją podnieść, bo widział, że jest nieprzytomna, ale raczej nie da rady sam jej podnieść, siostra Iskrzącej Nadziei widząc, co chce zrobić wojownik, zbliżyła się do niego.
— Pomogę ci.
Schwytała ciało razem z nim, dzięki czemu Iskrząca Nadzieja już nie dotykała ziemi. Tylko opierała się na plecach dwójkę kotów.
— Będziesz bezpieczna.
Powiedział kocur, a tymczasem dużo ciekawskich oczu patrzyło na nich, jeszcze do tego dołączyli znienacka, Trzcinowa Dziupla i Kosaćcowa Grzywa (Plotkarz Klanu Wilka). Miodowa Kora był tak tym zirytowany, że nie wytrzymał.
— Co się tak gapicie, jak zwierzyna bez mózgu? Rannego kota na oczy nie widzieliście?! Kot się wali, a wy stoicie i jeszcze nie udzielacie mu pomocy!
Cisowe tchnienie przekręciła oczami i dała synowi ostrzegawcze spojrzenie, Miodowa Kora po kontakcie wzrokowym z medyczką, uspokoił się na chwilę, a patrol graniczny sobie poszedł. Zamurowani zaś Trzcinowa Dziupla i Kosaciec zostali.
— Właściwie to przybyliśmy z patrolu łowieckiego zobaczyć co to były za wrzaski.... ale skoro sobie radzicie, to my już wam nie przeszkadzamy.
Powiedział Trzcinowa Dziupla, znikając razem z Kosaćcową Grzywą za drzewami i krzewami. Cisowe Tchnienie tylko popatrzyła na trzy koty i powiedziała.
— Ruszamy.
Jaskółcze Ziele i Miodowa Kora z Iskrzącą Nadzieją na ich plecach wracali do obozu.
Cisowe Tchnienie nie protestowała, poszła za synem; zapewne mu ufała. Kocur biegł, jak najszybciej mógł, jego serce biło jak szalone, jak najszybciej chciał się znaleźć w pobliżu ukochanej. Była aktualnie na patrolu granicznym więc dopiero co ruszyli? Tylko szkoda, że tragicznie. Dotarł na miejsce wraz z matką, spotkali się z wyznaczoną grupą kotów, tak dokładnie z Piołunowy Dymem, Dyniową Skórką i obok Iskrzącej Nadziei była spanikowana jej siostra Jaskółcze Ziele. Liliowy kocur był w szoku, tak bał się o swoją partnerkę. Wyglądało to na zawał lub coś jeszcze gorszego.
— Na Mroczną Puszczę...
Powiedział do siebie dość cicho, po czym podszedł żwawym krokiem do Jaskółczego Ziela.
— Co się stało z Iskrzącą Nadzieją?! Czemu ona tak leży po prostu i nic z tym nie robicie?
Był dość zestresowany, może naciskanie na Jaskółcze Ziele było przesadne, ale teraz liczyła się Iskra nic więcej.
— M....moja siostra skręciła tylną łapę, wpadła jej do rowu i padła na ziemię.
Jej ton był przestraszony, a Miodowa Kora popadł w większy stres, przykucnął do ukochanej.
— Już wszystko będzie dobrze, jestem przy tobie, wszystko się ułoży.
Iskrząca Nadzieja coś tam mamrotała, ale była zbyt cicho by ją zrozumieć. Nie chciałby, żeby, coś jeszcze się stało oprócz zwichniętej lewej łapy. Wyglądała prawie jak martwa, jeśli chodzi o Iskrę która leżała.
— Musimy ją zabrać do mojego legowiska, dalej nie pójdzie z tą łapą, wiesz, co robić Miodowa Koro.
Usłyszał głos jego matki, który był kojący w tej sytuacji, przynajmniej ma pewność, że nie będzie źle; wiedziała, co robić. Była utalentowaną medyczką, dlatego nie protestował. Schylił się i chciał ją podnieść, bo widział, że jest nieprzytomna, ale raczej nie da rady sam jej podnieść, siostra Iskrzącej Nadziei widząc, co chce zrobić wojownik, zbliżyła się do niego.
— Pomogę ci.
Schwytała ciało razem z nim, dzięki czemu Iskrząca Nadzieja już nie dotykała ziemi. Tylko opierała się na plecach dwójkę kotów.
— Będziesz bezpieczna.
Powiedział kocur, a tymczasem dużo ciekawskich oczu patrzyło na nich, jeszcze do tego dołączyli znienacka, Trzcinowa Dziupla i Kosaćcowa Grzywa (Plotkarz Klanu Wilka). Miodowa Kora był tak tym zirytowany, że nie wytrzymał.
— Co się tak gapicie, jak zwierzyna bez mózgu? Rannego kota na oczy nie widzieliście?! Kot się wali, a wy stoicie i jeszcze nie udzielacie mu pomocy!
Cisowe tchnienie przekręciła oczami i dała synowi ostrzegawcze spojrzenie, Miodowa Kora po kontakcie wzrokowym z medyczką, uspokoił się na chwilę, a patrol graniczny sobie poszedł. Zamurowani zaś Trzcinowa Dziupla i Kosaciec zostali.
— Właściwie to przybyliśmy z patrolu łowieckiego zobaczyć co to były za wrzaski.... ale skoro sobie radzicie, to my już wam nie przeszkadzamy.
Powiedział Trzcinowa Dziupla, znikając razem z Kosaćcową Grzywą za drzewami i krzewami. Cisowe Tchnienie tylko popatrzyła na trzy koty i powiedziała.
— Ruszamy.
Jaskółcze Ziele i Miodowa Kora z Iskrzącą Nadzieją na ich plecach wracali do obozu.
<Nic jej nie będzie mamo, co nie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz