– Poranku? – usłyszał nagle znajomy głos. Mimo to nie odwrócił się, nawet się nie odezwał. Nie miał na to siły, a Pszczółka doskonale zdawała sobie z tego sprawę, dlatego po chwili sama zaczęła. – Mamy jakieś zioła na... – po chwili jednak urwała, jakby niepewna swoich stwierdzeń. Poranek nadstawił uszu i skierował je lekko w stronę Pszczółki.
– Na co? – zapytał, jednak gdy nie dostał żadnej odpowiedzi, podniósł lekko głowę i spojrzał w stronę zmartwionej kotki. Tą głową kiwnęła w stronę dworu, a dokładniej znajdującej się tam Mgiełki. Rudy westchnął cicho i pociągnął nosem, starając się pozbyć kataru. Po chwili z trudem wstał i ruszył na zewnątrz, dokładnie tam, gdzie wskazała mu jedna z kotek. Wtedy jego oczom ukazała się Mgiełka. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało normalnie. Chwast nie rozumiał, skąd ten niepokój w głosie Pszczółki. Posłał jej swoje spojrzenie, na co ona tylko dała znak ogonem, by chwilę poobserwował Mgiełkę. Tak więc zrobił, tracąc na tym większość swojego dnia.
***
– To moja wina, wcześniej zapomniałem jej dać ziół, a ona się o nie nie przypomniała. Najpewniej zapomniała z tego niewyspania – powiedział szybko, przeszukując stertę roślin w poszukiwaniu tej jedynej. Jak mógł o tym zapomnieć? Przez niego jego własna siostra była w tak złym stanie! W głowie po raz kolejny pojawiły mu się wyrzuty sumienia oraz te natrętne myśli, których nie mógł uciszyć, mimo to starał się skupić na swoim zadaniu, by jakkolwiek pozostać przy zmysłach, unikając tym samym poniesienia przez niebezpieczne fale myśli, które jego własny mózg tworzył. W końcu zauważył odpowiednią roślinę. Szybko ją złapał i podreptał w stronę swojej siostry, po raz kolejny po drodze pociągając nosem.
– Poraneczku! – usłyszał głos Mgiełki.
– Cześć Mgiełko – przywitał się i położył ogon na barku kotki. – Pójdziesz ze mną? Mam dla ciebie coś, co ci pomoże – oznajmił i powoli zaprowadził siostrę do schronienia. Podał jej odpowiednie zioła i kazał usiąść na legowisku, by mógł monitorować jej stan. "Teraz będzie dobrze, jeśli będę mieć ją na oku" – pomyślał i spojrzał na Mgiełkę, po chwili znów czując jak jego nos się zatyka. Westchnął cicho. "Może sam pójdę po porcje ziół" – pomyślał i prawie od razu przeszedł do czynów, ruszając po odpowiednie zioła na swoją dolegliwość.
Wyleczeni: Mgiełka, Poranek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz