Pietruszkowa Błyskawica spokojnym, choć sprężystym krokiem wkroczyła do obozu, ukrytego głęboko w jaskini. Wciągnęła głęboko powietrze, delektując się znajomymi woniami. Podeszła do stosu zdobyczy, złożyła na nim świeżo upolowaną wiewiórkę i nornicę, po czym sięgnęła po dwie dorodne myszy. Z łupem w pyskach wdrapała się na skalną półkę, gdzie znajdowali się wojownicy. Jej pomarańczowe oczy z uwagą lustrowały otoczenie — szukała Melodyjnego Trelu. Chciała spędzić z nią trochę czasu, porozmawiać, podzielić się emocjami i przemyśleniami o ostatnich, gorących wydarzeniach w obozie. Szylkretową kotkę dostrzegła na jej posłaniu. Leżała, dokładnie myjąc futerko. Gdy tylko wyczuła znajomy zapach Pietruszki, obróciła się z gracją, a jej pysk w jednej chwili rozjaśnił uśmiech. Z jej piersi dobyło się ciche mruczenie radości. Pietruszka położyła się tuż obok, ostrożnie odkładając myszy.
— Pietruszko! Jak miło cię widzieć! Dziękuję za mysz — wymruczała Melodyjny Trel, lecz zamiast zacząć jeść, zaczęła wylizywać futro swojej towarzyszki.
Czekoladowa kotka zamruczała głośno, z miłością. Nigdy nie znała dotyku języka swojej matki, a ojciec nigdy nie był czuły. A jednak — los był łaskawy. Znalazła kogoś, kto pokochał ją jak własne dziecko.
— Ciebie też miło widzieć. Dawno nie rozmawiałyśmy dłużej niż zwykłe „dzień dobry” i „dobranoc” — zauważyła łagodnie, bez żalu. Jej słowa były raczej wyrzutem skierowanym ku sobie. Sama również zaczęła wylizywać starszą kotkę. Dzielenie się językami było ich rytuałem – wzmacniało więź, koiło nerwy, niosło spokój.
— No tak, ale teraz w końcu mamy czas! — odparła Melodyjny Trel z wyraźnym entuzjazmem w głosie. — Tak się cieszę, że Gąsieniczek został wojownikiem. Pod twoim okiem wyrósł na naprawdę porządnego kota. Strzępka to samo. Oboje stali się dobrymi wojownikami – a teraz potrzebujemy takich jak nigdy dotąd.
— Tak, to szczęście mieć tylu wojowników. I dziękuję… nie wiem, czy wyszkoliłam go dobrze. Robiłam to, czego ty i Miedziany Kieł mnie uczyliście. Jestem wam taka wdzięczna — wymruczała Pietruszka, zerkając z czułością na posłanie, gdzie spała Miedzia.
— To też twoja zasługa — Melodyjny Trel mówiła z dumą, przerywając tylko na krótkie muśnięcia językiem. — Tyle wysiłku włożyłaś w ich trening. Jestem z ciebie dumna. Trenowałaś mojego syna… Każdy kot, którego wyszkolisz, będzie wspaniałym wojownikiem.
— Dziękuję… — wyszeptała Pietruszka, wzruszona. — To dzięki tobie jestem tym, kim jestem. Mam nadzieję, że ta Pora Nowych Liści będzie dobra. Już zapowiada się cudownie! — dodała z uśmiechem, kładąc głowę na łapach i ciesząc się spokojem chwili.
Cisza między nimi była ciepła, pełna zrozumienia. Otaczały je szmery obozu – ciche rozmowy, odgłosy snu, kapanie wody gdzieś w głębi jaskini. Jednak spokój w sercu Pietruszki został nagle zakłócony. W głowie rozbrzmiały jej słowa Zielonego Wzgórza: „Melodyjny Trel wydawała się ostatnio bardziej opryskliwa”. Kotka uniosła łeb, spoglądając uważnie na swoją byłą mentorkę.
— Melodyjny Trelu, czy ostatnio zauważyłaś zmiany u kogoś? Po tych wszystkich śmierciach... — zapytała cicho.
— Mam wrażenie, że dużo kotów zachowuje się inaczej. Nie wiem, czy mogę wskazać jakieś konkretne zmiany. — Melodyjny Trel zmrużyła oczy, jakby próbowała coś sobie przypomnieć. Nagle poderwała głowę, a przez jej pysk przebiegł grymas niezadowolenia — Chociaż wiesz co? Chyba wiem, kto zachowuje się najdziwniej. Pokrzywowe Zarośla ciągle ode mnie ucieka do tych samotniczek. Czy rozumiesz, że zaoferował się oznaczać te granice? Próbowałam z nim o tym rozmawiać, ale nie da się przekonać, by przestał. Ciągle by tylko spędzał czas z tą Taniec. Nie oceniam, ale nie podoba mi się to.
— Rozumiem... Może porozmawiaj z nim jeszcze raz? — mruknęła cicho, liżąc starszą kotkę w policzek. — Wiem, że cieszy się z powrotu siostry i chce spędzać z nią czas, ale niech pamięta też o rodzinie, która była przy nim przez cały ten czas. — Na moment zamilkła, po czym dodała szeptem: — Chociaż... nie tylko on podejmuje nielogiczne decyzje.
— Staram się z nim rozmawiać, ale to trudne, kiedy całymi dniami go nie ma! — prychnęła Melodyjny Trel i westchnęła głośno, ignorując – lub może naprawdę nie słysząc – szeptu czekoladowej kotki.
— Musi spędzić trochę czasu z siostrą... Potem wszystko wróci do normy, będzie jak dawniej — wymruczała Pietruszka, kładąc głowę na barkach Melodii z czułością i nadzieją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz