— Co tu się dzieje?! — zapytała się nas poirytowanym głosem. — Chciałam, żebyście się razem ze sobą normalnie pobawili, a nie odprawiali jakieś kocie walki! Teraz muszę was wyczyścić — stwierdziła.
Razem z Juniorką rzuciliśmy sobie porozumiewawcze spojrzenia. Widać było po niej, że irytuje ją jej ubrudzone futro i chce się jak najszybciej tego błota pozbyć. Ja natomiast chciałem dalej się bawić! Nie wyczułem powagi sytuacji, w jaką taki młody kot jak ja może czasem popaść, więc postanowiłem, że dalej będę harcować. Miałem zamiar, kontynuować dalszą walkę ze starszą siostrą. Zanim udało mi się w ogóle coś zdziałać, to mama chwyciła mnie za kark i uniosła. Jakby już wiedziała, jaki będzie mój kolejny ruch, niesamowite. Córki nie musiała unosić, była ona posłuszna i wszyscy wróciliśmy do żłobka.
— Mamo, to nie moja wina, tylko Tojadu! — warknęła broniąca się Juniorka.
Wężyna już nawet nie słuchała. Możliwe, że była lekko zażenowana, zaistniałą sytuacją. Ułożyła nas obok jej legowiska, tak aby go też nie zabrudzić. Najpierw zajęła się Juniorką, ponieważ ta była najbardziej zniecierpliwiona. Zaczęła swoim językiem usuwać jej błoto z futra. Potem przeszła do mnie i zrobiła dokładnie to samo. Po dłuższym czasie, kiedy już skończyła, wyprostowała się i wyszła ze żłobka, posyłając nam spojrzenie, pod tytułem "Bądźcie grzeczni". Po upłynięciu kilku minut postanowiłem zerknąć na Juniorkę kątem oka. Była wściekła; czuję, że mi siostra tej walki nigdy nie przebaczy…
Razem z Juniorką rzuciliśmy sobie porozumiewawcze spojrzenia. Widać było po niej, że irytuje ją jej ubrudzone futro i chce się jak najszybciej tego błota pozbyć. Ja natomiast chciałem dalej się bawić! Nie wyczułem powagi sytuacji, w jaką taki młody kot jak ja może czasem popaść, więc postanowiłem, że dalej będę harcować. Miałem zamiar, kontynuować dalszą walkę ze starszą siostrą. Zanim udało mi się w ogóle coś zdziałać, to mama chwyciła mnie za kark i uniosła. Jakby już wiedziała, jaki będzie mój kolejny ruch, niesamowite. Córki nie musiała unosić, była ona posłuszna i wszyscy wróciliśmy do żłobka.
— Mamo, to nie moja wina, tylko Tojadu! — warknęła broniąca się Juniorka.
Wężyna już nawet nie słuchała. Możliwe, że była lekko zażenowana, zaistniałą sytuacją. Ułożyła nas obok jej legowiska, tak aby go też nie zabrudzić. Najpierw zajęła się Juniorką, ponieważ ta była najbardziej zniecierpliwiona. Zaczęła swoim językiem usuwać jej błoto z futra. Potem przeszła do mnie i zrobiła dokładnie to samo. Po dłuższym czasie, kiedy już skończyła, wyprostowała się i wyszła ze żłobka, posyłając nam spojrzenie, pod tytułem "Bądźcie grzeczni". Po upłynięciu kilku minut postanowiłem zerknąć na Juniorkę kątem oka. Była wściekła; czuję, że mi siostra tej walki nigdy nie przebaczy…
<Juniorka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz