*przed mianowaniem*
Podczas dzisiejszego treningu Kurza Pogoń była niezwykle miła i pomocna, co nieco wybiło Iskrzącą Łapę z rytmu. Oprócz kilku złośliwych uwag bura nie skrytykowała uczennicy ani razu - co gorsza, nawet ją pochwaliła! Choć rudej zrobiło się całkiem miło z powodu zachęcających słów, miała wrażenie, że ktoś podmienił jej mentorkę i cała ta wesoła sielanka za niedługo skończy się tragedią. Może kocica specjalnie chciała odwrócić jej uwagę, by znaleźć u niej jakiś słaby punkt i niespodziewanie zaatakować? Faktem było, że młodsza już przewyższała umiejętnościami Kurzą Pogoń, a dzięki delikatniejszej budowie ciała radziła sobie o wiele lepiej jako Burzak. Czy to faktycznie była zasadzka?
— Ocknij się, Iskrząca Łapo! — krzyknęła jej prosto w pysk bura wojowniczka. — Znowu pająki zasnuły ci mózg?
Ach, jak dobrze było wrócić do normalności. Ruda jedynie przewróciła żółtymi ślepiami w odpowiedzi, ale w głębi serca cieszyła się, że jej obawy się nie sprawdziły. Po tylu wspólnie spędzonych księżycach przyzwyczaiła się do irytującej kocicy i nawet zaczęła ją tolerować. Oczywiście, do szacunku było jej jeszcze daleko, ale…
Iskrząca Łapa na chwilę się zamyśliła. Ostatnio dużo rozmawiała z Drozdowym Szeptem i musiała przyznać, że słowa kocura coraz bardziej w nią trafiały, często dotykając jej czułych punktów. Bardzo podziwiała kremowego - był taki odważny, doświadczony, wyrozumiały i sprawił, że uwierzyła w siebie nieco bardziej po niepewnym starcie jako uczennica. Jednak… Jego poglądy nie końca zgadzały się z przekonaniami jej rodziny. Iskierka czuła, jak wyrzuty sumienia zżerają ją od środka podczas każdego spotkania z wojownikiem, ponieważ ukrywała przed nim swoją paskudną część. Część, która była najważniejsza dla jej bliskich.
Cętkowana nie chciała dopuszczać do siebie wątpliwości stwarzanych przez Drozda. Nie mogła tego zrobić! Przecież rodzina nigdy by jej nie okłamała, prawda? Matka zawsze miała rację i pragnęła tylko ich dobra, a ona nie byłaby w stanie jej się sprzeciwić. Poza tym, była pewna, że kremowy słyszał te wszystkie plotki dotyczące jej rodzeństwa i ich pochodzenia, a skoro nadal poświęcał jej czas… Może wcale nie był zdrajcą krwi? Może też jedynie udawał, że toleruje nierudych, a w głębi serca pragnął powrotu do starych, dobrych czasów?
Choć Iskierka chciała w to wierzyć, była pewna, że to jedynie puste marzenia. Drozdowy Szept był zbyt dobrym i wyrozumiałym kotem, by gardzić kimś przez kolor futra. I mimo faktu, że bardzo nie chciała tego przyznać, przez niego sama zaczęła kwestionować własną moralność.
Czy naprawdę byli lepsi od innych? Może i zgrywała takie pozory przy niektórych, w szczególności kociakach Różanej Przełęczy, lecz w głębi duszy czuła się mniej wartościowa od marnej piszczki. Piaskowa Łapa nigdy nie krył się z tym, że ideologia wpajana im od kocięcych dni mu nie pasowała i choć początkowo Iskierka nie była w stanie tego zrozumieć, teraz powoli uświadamiała sobie jego punkt widzenia. Natomiast Lwia Łapa… Cóż, relacje z siostrą nie układały jej się ostatnio zbyt dobrze i chociaż ukrywały to przed bliskimi, przebywanie z pręgowaną klasycznie jedynie potęgowało złe samopoczucie Iskierki. Było między nimi zbyt wiele niewyjaśnionych spraw, lecz żółtooka nie miała wystarczająco sił, by stawić czoła przeszkodom. Może Lew miała rację - była po prostu tchórzem i zawsze uciekała przed konsekwencjami.
Potrząsnęła łbem, chcąc odpędzić do siebie denerwujące myśli. Przede wszystkim musi skupić się na treningu; to było teraz najważniejsze.
Cichy szmer dochodzący zza pobliskiego krzewu przykuł jej uwagę. Odruchowo przystąpiła do pozycji łowieckiej, wytężając wszystkie zmysły w celu zlokalizowania ofiary, w której rozpoznała królika. Powolnymi, ostrożnymi ruchami zbliżała się w jego kierunku, ciesząc się, że zwierzyna pozostaje nieświadoma jej obecności. Już miała wykonać ostateczny skok, gdy szarak napotkał ją wzrokiem i momentalnie rzucił się przed siebie, chcąc ocalić swoje życie.
— Wracaj tu, ty poczwaro! — warknęła zirytowana, ruszając w pogoń za królikiem.
Dużymi susami zbliżała się do niego coraz bardziej, zostawiając w tyle Upadłego Potwora i tereny swojego klanu. Z każdą chwilą coraz bardziej skracała dzielący ich dystans, będąc pewną, że zwycięstwo leży po jej stronie i już za chwilę będzie mogła pochwalić się Kurzej Pogoni nową zdobyczą. Jeszcze chwilę, chwileczkę…
Cała jej nadzieja prysnęła w momencie, gdy szarak przebiegł Drogę Grzmotu. Choć Iskierce bardzo na nim zależało, rozsądek wziął górę - nie mogła przecież zaryzykować życia dla głupiego królika! Fuknęła ze złością, rzucając ogonem na boki i obserwowała, jak zwierzaczek kica w stronę lasu znajdującego się między Klanem Wilka a Owocowym Lasem. Przynajmniej trafił na tereny niczyje i nie posłuży ich wrogom…
Kolejny raz tego dnia kotka przeżyła niemiłą niespodziankę. Miała już odchodzić, gdy po drugiej stronie Drogi Grzmotu błysnęła jej biała sylwetka kota, który niepewnym krokiem zbliżył się do jej niedoszłej zdobyczy i - chyba jedynie szczęśliwym trafem - zatopił w niej kły.
— Hej! To był mój królik! — wrzasnęła cętkowana, czując, jak rude futro jeży się jej na grzbiecie. W tamtym momencie miała ochotę rzucić się do gardła temu złodziejowi i odebrać to, co się jej należy, ale powstrzymał ją przed tym nadciągający z zawrotną prędkością potwór. Przerażona cofnęła się do tyłu, gdy metalowy tytan zaryczał tuż przed jej nosem.
— Iskrząca Łapo! — Kurza Pogoń chwyciła ją za kark i odciągnęła na bezpieczną odległość, tym samym niwelując szansę na dogonienie dziwnego przestępcy. Czy był to wojownik któregoś klanu? Ale co robiłby na terenach niczyich? A co, jeśli był szpiegiem…
— Iskrząca Łapo, słuchasz mnie? — Bura wojowniczka strzepnęła ogonem, chcąc skupić na sobie uwagę uczennicy. — Czy ty do reszty zgłupiałaś? Ile razy mam ci tłumaczyć, że pod żadnym pozorem nie możesz zbliżać się do Drogi Grzmotu!
— Prze…Przepraszam — mruknęła cicho ruda kotka, snując ogonem po ziemi. Spuściła nisko łeb, ostatni raz zerkając w stronę miejsca, w którym widziała białego kota, a następnie zmrużyła złociste oczy i warknęła pod nosem.
Nieznajomy po prostu miał szczęście, ale ono nigdy nie trwa wiecznie.
Jeśli kiedykolwiek ponownie się spotkają, Iskrząca Łapa nie odpuści tak łatwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz