Wpadł do wody, próbując się wynurzyć. Machał łapami, zadzierając głowę wysoko, uświadamiając sobie z paniką, że nie czuł dna. Jak się sterowało?! Machał tymi łapami, ale nadal nie mógł wyczuć pod sobą niczego! Zakręcił, przez co zrobił kółko. Nie o to mu chodziło! Chciał dotrzeć na płyciznę! Łapy już go bolały od machania, a pysk łykał wodę, gdy zaczął dyszeć. Zakaszlał, znikając na chwilę pod wodą, dostrzegając dzięki temu ziemię. Wynurzył się, próbując się tam dostać, stając na twardym gruncie.
Chora wariatka! Chciała go zamordować! Przecież widziała, że jeszcze dobrze sobie nie radził, to musiała go wepchnąć na głębiny!
Usłyszał nad sobą warknięcie, po czym poczuł ból, gdy kotka złapała go za kark i wywlekła na płyciznę. Czuł się jak jakaś jej zabawka, którą szarpie ciągle za jedno miejsce. To nie było miłe uczucie, a wręcz go bolało! Zakaszlał, wypluwając wodę, która dostała się do jego płuc, gdy walczył o życie.
- Nic nie zrozumiałeś. Jeszcze raz. Opanuj ogon i te łapy mają równo majtać.
- Robiłem tak jak mówiłaś! - rzucił na swoje usprawiedliwienie. - Przeżyłem, a to już jest sukces!
Co za lisi bobek! Jeżeli znów go tam wrzuci, to nie ręczył za siebie! Zresztą... Pływanie było strasznie ciężkie i męczące. Nie było łatwe, tak jak zapewniała!
- Gratulacje sukcesu, ciekawe, czy gdybym cię stąd nie wyciągnęła, to dalej byłbyś pewien tego, że przeżyjesz. Chcesz usatysfakcjonować matkę, to się ucz a nie działaj w chaosie. - powiedziała, a wzmianka o Tulipanowym Płatku spowodowała, że zaczął ponownie zastanawiać się nad tym, czy kotka z nią rozmawiała. Możliwe, że tak. Cholera! To oznaczało, że jak wrócą, będzie musiał znosić niezadowoloną niebieską i słuchać jej gorzkich słów.
- To jest ciężkie - wyżalił się. - Potrzebuje czasu!
To w końcu był jego pierwszy kontakt z wodą! Potrzebował to poćwiczyć, nie uda mu się tego opanować, jak będzie wymagała od niego nie wiadomo ile i na dodatek wpychać go co rusz na głębiny, gdzie czuł powiew śmierci na grzbiecie.
- Myślisz, że mnie to obchodzi? Masz się uczyć i koniec. Jak na razie idzie ci średnio. Trenuj a nie narzekaj - warknęła i wepchnęła go znowu do wody.
Nawet nie zdołał krzyknąć, bo poleciał pod tafle. Mroczna toń pochwyciła w swoje objęcia i gdyby nie zaczął machać łapami, na pewno zostałby już tam na zawsze. Wynurzył łeb, kaszląc i plując, starając się trzymać go na powierzchni. Kończyny machały, próbując załapać o co w tym chodziło. Było ciężko. Jednak znów zrobił kółko, wracając do mentorki, by oprzeć drżące łapy na twardym gruncie i wypluwając z płuc zdradliwą ciecz.
- Już...
Zaskoczona podniosła brwi.
- Nawet nie utonąłeś... A już miałam nadzieję. To co, teraz powtórzysz dwadzieścia razy, prawda?
Aha! Chciała go zabić?! Nastroszył się, ale jego sierść była ciężka od wody, przez co nawet się nie podniosła. Wariatka! Nie zamierzał tego robić!
- Jak to dwadzieścia razy?! - pisnął.
Ledwo dał radę to zrobić, a miał to powtórzyć?! Przecież utonie! Zaczął żałować, że wybrał ten trening, ale nie mógł z niego zrezygnować, wiedząc co kotka mu zrobi jeżeli odmówi.
- Tak to. Musisz ćwiczyć, później sobie odpoczniesz. Nasze treningi wyglądałyby inaczej, gdyby nie te wszystkie słowa jakie do mnie powiedziałeś, więc... Mało mnie obchodzi to, że się męczysz.
Sadystka! Posłał jej morderczy wzrok. Chciał odsapnąć!
- Zasłużyłaś, bo mnie prowokowałaś! - rzucił na swoją obronę. - Daj mi kilka uderzeń serca odpoczynku, a potem znów popływam - starał się wynegocjować warunki kontynuacji, tego szalonego planu treningowego.
<Echo?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz