Kocur nie wyglądał na zachwyconego, ale nie miała zamiaru pozwolić mu się wywinąć. Obiecał! Co jak co, ale obietnice Iskra uważała za święte (szczególnie, gdy składał je ktoś inny, bo o własnych zapominała bardzo szybko). I to wcale nie tak, że kocur nie miał wyjścia i musiał się zgodzić. Wcale a wcale.
Szli właśnie przez bagno, węsząc i wypatrując. Na nic zdały się wykręty tygrysiego ani próby wytłumaczenia, że o tej porze i w tym miejscu może być ciężko znaleźć mysz. Energiczność czekoladowej przewyższał tylko jej upór i właśnie dawała piękny jego popis.
- Gdzieś muszą tu być… - mamrotała, gdy zaproponował, żeby jednak zawrócili.
I miała rację (na całe szczęście, bo inaczej krążyliby tu do zmroku). Sokół pierwszy złapał trop myszy. Ruszyli nim i już po chwili okazało się, że zmierzają do norki, w której jest więcej niż jedno stworzonko. W oczach koteczki błysnęły iskierki.
Niewiele później siedzieli z naprzeciw siebie, każde z małą brązową piszczką.
Iskra wymamrotała coś pod nosem. Kocur spojrzał na nią pytająco.
- Mama mnie tego nauczyła - powiedziała koteczka, widząc jego spojrzenie. - Mówiła, że za każdą ofiarę trzeba podziękować duchowi, który zgodził się poświęcić swoje ciało dla nas. Żebyśmy mogli je zjeść i dalej żyć. Powiedziała, że kiedyś któryś z wielkich wojowników o tym zapomniał, gdy upolował szczura i ten, w zemście, przysłał po niego całą swoją rodzinę. Kocur zginął, pożarty przez nie żywcem - zamyśliła się.
- To co, próbujesz pierwszy? - Iskra wróciła na ziemię, zaczynając mówić dokładnie w momencie, kiedy miał się odezwać. I miało mu się to już nie udać, bo nie czekając na jego odpowiedź, sięgnęła po jego mysz. - Strzała mówił, że najpierw trzeba zrobić o tak… - Chrupnęło, gdy przegryzła malutką czaszkę. - ...później tak, a potem można jeść - Oddała mu piszczkę. Mózg stworzonka okazał się bardzo mały. Koteczka to samo zrobiła z drugą myszką.
- Ty pierwszy? - zagadnęła, czekając na jego reakcję. - Prawdę mówiąc, ja chyba bardziej lubię oczy, świetnie się je żuje, ale mózgi też są fajne. Z tego co pamiętam, bo dawno ich nie jadłam, dlatego ci to zaproponowałam. - W jednym czekoladowa się nie zmieniała, cały czas potrafiła trajkotać jak najęta.
<Sokole? ;)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz