Skoczyła i zaorała pazurami o korę drzewa. Przestraszona wiewiórka zeskoczyła na ziemię, a Karaś ruszyła w pościg. Kilka króliczych susów dalej znajdował się bezdrzewny teren, jeśli tylko uda jej się zapędzić wiewiórkę w tą stronę… Czuła jak palą ją łapy gdy nadrabiała odległość po łuku, odcinając stworzonku drogę do pozostałych drzew. Już czuła, że zmniejsza dystans, gdy nagle z zarośli wprost na wiewiórkę wyskoczyła czarna kulka, łapiąc ją w zęby i umiejętnie skręcając zwierzynie kark. Karaś wyhamowała w kilku krokach, mrugając ze zdziwienia. Czarna kulka wyprostowała się, przedstawiając sobą smukłą, damską kocią sylwetkę, o długiej, jaśniejszej gdzieniegdzie sierści i zielonych oczach skierowanych teraz na szylkretkę.
– Czyżbyśmy miały dwa do jednego? – miauknęła Północna Łapa, uśmiechając się.
Na ostatnim zimowym zgromadzeniu poznały się i od razu przypadły sobie do gustu, urządzając wyścigi na rozgrzanie zesztywniałych od mrozu mięśni. Skończyły z remisem, co wywołało w Karasiowej Łapie spore uznanie do klifiaczki. Żałowała, że czarna widzi ją w tej pozimowej, nie najlepszej formie.
– Na to wychodzi – niechętnie przyznała młodsza z uczennic, jednak na jej pyszczku też pojawił się uśmiech. – Nie wiedziałam, że jestem tak blisko terenów Klanu Klifu.
– Praktycznie je przekroczyłaś – zwróciła uwagę koleżanka, wskazując ogonem pobliski krzak, który był jednym z bardziej charakterystycznych znaczników granicznych.
Szylkretka zmrużyła oczy oceniając odległość.
– Tylko jedną łapą! – wyszczerzyła się, robiąc minę niewiniątka i grzecznie wycofała kawałeczek w tył, żeby nie siedzieć na granicy.
Nie zamierzała kłócić się o wiewiórkę. Północna złapała ją już na swoim terenie, a to oznaczało, że Karaś i tak nie mogłaby jej dalej gonić. Albo raczej, prawdopodobnie by ją dalej goniła, nie zauważając granicy i wpadła przez to w niezłe tarapaty.
– To co tam słychać u księżniczki? Lekcja pływania nadal aktualna? – spytała, moszcząc się wygodnie na trawie i zmieniając temat.
Była na patrolu łowieckim, oczywiście, ale przecież chwila pogawędki jeszcze nikomu nie zaszkodziła, zwłaszcza w tak słoneczny, pachnący wiosną dzień.
<Północna Łapo?>
[504 słowa]
[przyznano 10%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz