— Porozmawiamy o tym jutro.
I tak nie miała, jak się z tym kłócić. Teraz on był liderem… Ruszyła na pogrzeb, chociaż tym gestem chciała złożyć szacunek poległym. Wierzyła też, że wszystkie te dusze trafią na Srebrną Skórę, nawet jeśli sama wiara w Klan Gwiazd do niej nie przemawiała. Płakała wraz z innymi kotami, użalając się nad losem zmarłych. Noc jednak nie była dużo lepsza. Z jaskini medyków dochodziły krzyki i płacze, sama nie wiedziała, czy pochodziły od rodziny, czy od samych poszkodowanych kotów. W pewnym momencie sama weszła do jaskini i chociaż widok kotów, które krwawiły, którym brakowało jakiejś części, nie był najlepszym widokiem, Płomienna Łapa czuła, że musi coś zrobić. Zaczęła przeprowadzać ciche konwersacje z tymi, przy których nikt nie stał, aby odwrócić ich uwagę od bólu, a gdy została poproszona przez którąś z medyczek, od razu szła coś przytrzymać, czy przynieść brakujące, ale dostępne zioło. I chociaż wiedziała, że widok krwi, oraz krzyki będą nawiedzać ją w snach, nie odeszła, dopóki nie opadła z sił. Do legowiska wróciła nad ranem, chociaż słońce jeszcze nie wzeszło. Ci, którym udało przespać się noc, a wstawali wcześnie, rozmawiali już szeptem. Wszyscy nawijali o tym samym. O wojnie. Płomykówka z szumem powoli budzącego się do życia świata zasnęła. Była tak zmęczona, że nie pamiętała, nawet kiedy dokładnie, gdzie zazwyczaj kręci się dość długo, nim odpłynie. Pamiętała tylko, jak jedna głucha myśl przelatuje przez jej głowę: “może jednak mogę być kimś więcej, niż wojownikiem”.
Ze świadomością, że aktualnie nie do końca ma mentora, przespała wiele godzin i obudziła się, gdy słońce było wysoko na niebie. Wszyscy byli zmęczeni, więc nikt nawet nie zwrócił jej uwagi. A może widzieli ją przy medyczkach i nie mieli odwagi? Gdy jednak wyszła do głównej sali, zauważył ją nowy lider, a obok niego stał jakiś jasny kocur.
— Płomienna Łapo, mogłabyś na chwilę?
Bez słowa Płomykówka podeszła do nich, zniżając głowę, w oznace szacunku. Przyjrzała się kocurowi o białym futrze, po czym spojrzała na Judaszowy Pocałunek.
— To Rozświetlona Skóra. Twój nowy mentor. Chociaż domyślam się, że już niedługo będziesz chciała wstąpić w szeregi wojowników.
— Tak, chcę się jednak trochę podszkolić.
— Jestem cały twój — odezwał się kocur. — Przyjdź, gdy będziesz mieć siłę. Musi być ci ciężko.
— Tak. Dziękuję.
Skinęła raz jeszcze głową i obwąchała nowego mentora, po czym wróciła do legowiska, aby polenić się jeszcze chwilę. No cóż, mogła. Całą noc pomagała medykom, a do tego czuła, że wie wystarczająco o byciu wojownikiem i mogłaby zdać test z palcem w nosie. Ale chciała jeszcze chwile zostać, jeszcze się przypatrzeć temu z tej bezpieczniejszej strefy. Bo może Aster miała rację… I może Płomykówka też może być kimś więcej, może ona też powinna zostać protektorką? Przecież dałaby sobie radę, a tak… mogłaby pomagać innym, a przede wszystkim im.
[605 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz