Wróżka w końcu mogła się przyjrzeć pyskom kotów, które ich odwiedzały. Spoglądała w tej chwili na jedną z szylkretek, której głosu i zapachu nie rozpoznała. Prawdopodobnie odwiedziła ich w żłobku po raz pierwszy. Koteczka obdarowała uśmiechem przewodniczkę, niestety ta nie odwzajemniła uśmiechu kocięcia. Jej spojrzenie i wyraz pyska były jedną wielką zagadką dla malucha, nie będącego w stanie odgadnąć tego, co myśli kocica. Przynajmniej na ten moment nie miała takiej mocy, tak samo jeszcze nie śniła Gwiezdnych Snów. Na szczęście tata mówi, że to się zmieni i za niedługo również i ona będzie potrafiła przekazywać słowa Klanu Gwiazdy.
– Kwiecista Kniejo! – odezwał się ojciec, kierując swe kroki w stronę kocicy. – Jestem wielce rad, że w końcu zdecydowałaś się odwiedzić mnie i moje potomstwo w żłobku. – wymruczał. – Spójrz tylko na jej przepiękne oczy w kolorze wrzosów. Nadal uważasz, że nie są wybrańcami, którzy mają przynieść zbawienie Klanu Burzy?
– Nadal. – Mówiąc to, uderzyła ogonem o podłoże kociarni. Prychnęła coś niezrozumiałego pod nosem, sprawiając, że koteczka się wzdrygnęła. – Po prostu na własne oczy chciałam zobaczyć, o co to całe wielkie halo wokół ich narodzin – rzuciła kocica, ponownie skupiając spojrzenie na Wróżce. – Koty o białym futrze występują również w pozostałych klanach i poza nimi, więc nie ma w nim nic wyjątkowego. A ich oczy... Na pewno jest na to jakieś wytłumaczenie. Może je czymś napoiłeś, co zmieniło ich kolor, aby ciągnąć te szopkę. Albo są po prostu chore i...
– Bzdura. – fuknął urażony Alba. – Nie są chore, tylko wyjątkowe. I niczym ich nie musiałem poić! Doprawdy, aby takie słowa padały z pyska przewodniczki... – Mówiąc to, otulił ogonem córkę, która z dużym zainteresowaniem przez cały czas przysłuchiwała się ich rozmowie, nawet jeśli była nieco wystraszona.
Mimo, że Kwiecista Knieja opuściła żłobek, ojciec przez długi czas wyglądał na niezadowolonego po jej wizycie.
W tym samym czasie Leszczynowa Wiązka spała w legowisku razem z Białym, a Lotos rozmawiał z Pajęczą Lilią. Tematem ich rozmowy prawdopodobnie były Gwiezdne Snu, których jej brat doświadczał. Koteczka zazdrościła bratu, że jako pierwszy z całej ich trójki zyskał dar, nie zdając sobie sprawy, że ktoś jeszcze maczał w tym swoje łapska, aby kocurek głosił słowo Boże. Alba kazał się małej kruszynce za bardzo tym wszystkim nie przejmować, mówiąc, że ma jeszcze na to czas, aby być w stanie śnić o przyszłości. Podobno nawet znał jakiś sposób, dzięki któremu koteczka mogłaby z łatwością kontaktować się z Klanem Gwiazdy i odbierać od nich przeróżne wizje, tylko musiała jeszcze urosnąć. Gdyby już teraz podzielił się z nią tym sekretnym "czymś" nie otrzymałaby wizji tylko sama dołączyła na Srebrzystą Skórę.
A podobno już była duża! Tak mówił ostatnim razem!
– Na razie wystarczy, że jesteś takim przeuroczym małym gwiezdnym puszkiem... – zwrócił się do córki, gdy zajął kraniec legowiska posłania partnerki. Koteczka ostrożnie wdrapała się na grzbiet ojca, nie chcąc wybudzić ze snu matki i brata. Słuchała jego słów bardzo uważnie. – Którego uśmiech odpędza znad głowy czarne chmury. Być może to jest właśnie Twój dar? Tak... – wymruczał sam do siebie, a w jego złotych oczach dało się dostrzec zalążek szaleństwa. – Pamiętasz jak Kozi Przesmyk był smutny, ale kiedy zaśpiewałaś mu piosenkę od razu się lepiej poczuł? – Przytaknęła. Faktycznie udało jej się sprawić, że na pysku kocura ponownie zawitał uśmiech. – A gdy Opadający Rumianek dotknął łapą twojej głowy, udało mu się upolować bażanta, którego w ramach wdzięczności za błogosławieństwo Klanu Gwiazdy, sprezentował naszej rodzinie?
– T-tak!
– Widzisz Wróżko... Inne koty nie posiadają takich darów, jak ty i twoi bracia. Jesteście wyjątkowi, macie w sobie cząstkę Gwiezdnego Klanu. A Kwiecista Knieja i inne niedowiarki, którzy nie wierzą w waszą wielkość są po prostu zazdrośni, że Klan Gwiazdy wybrał mnie i waszą matkę na rodziców trójki kociąt mających poprowadzić Klan Burzy ku lepszym dniom. – Z pyska niebieskiego nie schodził uśmiech. – Powiedz moja mała gwiazdeczko, chciałabyś, aby tata został przywódcą? – Przygarnęła. – W takim razie razem z braćmi musicie mnie wspierać.
~~~
– Postanowione! Ty i twoi bracia nie będziecie się szkolić na wojowników! Zostaniecie... Wyroczniami!
– Wyro... Czniami? – Powtórzyła, nie zdając sobie sprawy, że pomysł ojca wziął się dosłownie sprzed chwili, gdy skończył rozmawiać z wieczną królową na temat różnych wierzeń, tych na terenach klanów (w tym Owocowego Lasu) oraz zapoczątkowanych wśród samotników. – Mamy coś takiego w klanie? – Przekrzywiła łebek, zastanawiając się co robią te całe wyrocznie
– Nie. Ale wystarczy, że porozmawiam o tym z Króliczą Gwiazdą. Moi gwiezdni potomkowie nie zasługują na jakieś zwykłe klanowe role. Zresztą, Klan Gwiazdy również by sobie tego nie życzył. Nie po to się w końcu narodziliście. Królicza Gwiazda na pewno to zrozumie. A jak nie, to ty albo Lotos sprawicie, że zmieni zdanie, powołując się na wolę przodków. – Miauknął dumnie, po czym natychmiast ruszył złożyć wizytę Króliczej Gwieździe w Skruszonym Drzewie.
Jeśli to całe bycie wyrocznią miało sprawić, że ojciec będzie szczęśliwy, to chyba mogła nią być, prawda? Tylko musiała poza przynoszeniem innym szczęścia poprzez Gwiezdne Błogosławieństwo również otrzymywać sny, aby móc wypełniać swój obowiązek.
Westchnęła, przenosząc spojrzenie na dwójkę swoich braci, którym mama fundowała kąpiel.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz