Przeszłość, jeszcze przed zostaniem medykiem
Kruszynka, jak zwykle, leżała skulona w ciasny kłębek na jednej z wyższych gałęzi starego kasztanowca. Jej łapki były mocno podwinięte pod brzuch, a ogon oplatał ciało niczym ciepły koc. Co jakiś czas jej drobne ciało drżało – nie z zimna, lecz z obawy, że może spaść. Nie spała. Nie potrafiła zmrużyć oka. Zerwała się, dopiero gdy usłyszała wołanie z dołu. Głos był znajomy, ciepły i pewny. To jej mentor, Orzeszek, stał pod drzewem, spoglądając ku górze.
— Kruszynko! — zawołał, a jego bursztynowe oczy błysnęły w słońcu.
Kotka podniosła łeb, a potem niezgrabnie, lecz z determinacją zeskoczyła na miękką trawę. Natychmiast przylgnęła do boku mentora, rozglądając się czujnie po okolicy. Szmer liści, zapach żywicy i świergot ptaków sprawiały, że czuła niepokój.
— Witaj, Kruszynko. Dzisiaj zabiorę cię do Świergot. Potrzebuje naszej pomocy przy układaniu ziół — oznajmił spokojnie Orzeszek i delikatnie odwrócił się w stronę legowiska medyczki, które mieściło się w szerokiej dziupli potężnej topoli. Kotka odetchnęła z ulgą. Nie musiała opuszczać granic obozu, a zapach ziół zawsze koił jej nerwy. Z lekko podrygującą końcówką ogona weszła za mentorem do środka. Już w progu uderzyła ją intensywna woń – ziół było wszędzie pełno, a zapach zdawał się przenikać każdą cząstkę powietrza. Nieważne, jak mocno by się starała, nie mogła go zignorować. Kruszynka rozejrzała się po wnętrzu z wyraźnym zachwytem. Choć była to jedynie dziura w drzewie, dla niej miała w sobie coś magicznego – ciepło i spokój, którego tak bardzo potrzebowała.
— Jesteście — rozległ się nagle chrapliwy głos, który kotka kojarzyła, ale z jego właścicielką nigdy wcześniej wiele nie rozmawiała.
Wyjrzała zza Orzeszka i dostrzegła Świergot – starszą kotkę o liliowym, potarganym futrze. Jej spojrzenie było mądre, choć zmęczone, a ruchy powolne. Wyglądała, jakby z każdym dniem stąpała coraz bliżej granicy między światem żywych a duchów. A jednak wciąż trwała – może dlatego, że Owocowy Las nie miał innego medyka ani zielarza, nikogo, kto mógłby ją zastąpić. Może to Wszechmatka podtrzymywała ją przy życiu.
— Tak. Mów, co mamy robić, a chętnie ci pomożemy — odpowiedział wesoło Orzeszek.
Obok niego niespodziewanie pojawiła się Puma – smukły kocur o przenikliwych oczach. Zerknął kątem oka na Kruszynkę, lecz nie odezwał się ani słowem.
— Orzeszku, Pumo, możecie iść po zioła. A Kruszynka pomoże mi je uporządkować — zamruczała ciepło Świergot, podchodząc bliżej szylkretki i uśmiechając się lekko.
Orzeszek i Puma skinęli głowami, po czym opuścili dziuplę. W tej samej chwili Kruszynka poczuła się nieswojo – jak sarna zamarła na środku drogi, oślepiona światłem.
— Chodź, pokażę ci magazyn i sposób, w jaki segreguję rośliny — powiedziała starsza kocica i poprowadziła młodszą do niewielkiego zakamarka.
Tam zapach ziół był jeszcze silniejszy, a w powietrzu unosiła się też nuta stęchlizny – znak, że niektóre rośliny leżały tu zbyt długo.
— Wszystko, co ma pleśń, jest zgniłe lub zwiędłe, odkładaj w tamten kąt. Potem to wyniesiemy. Resztę układaj tak: kwiaty do kwiatów, liście do liści, korzenie do korzeni, jagody do jagód — wyjaśniła Świergot i usiadła przy jednym ze stosików.
Kruszynka skinęła głową, uważnie słuchając. Zaczęła przesuwać łapą rośliny, starając się niczego nie pomylić.
— Mewianka — powiedziała nagle Świergot, gdy młoda kotka podsunęła do nosa gałązkę o jajowatych liściach i drobnych, bladych kwiatach. — Mamy jej mało. Rośnie głównie w siedliskach Dwunożnych. Pomaga na żal i smutek.
Kruszynka lekko drgnęła, ale skinęła głową i odłożyła roślinę do odpowiedniego stosu. Następna była roślina o długich, wijących się łodygach.
— Powój. Używa się go do wiązania patyków przy złamanej kończynie — wyjaśniła spokojnie Świergot.
Tak mijały kolejne chwile. Za każdym razem Kruszynka czekała, aż starsza kotka opowie jej o danej roślinie. Poznała tego dnia mnóstwo ziół – leczniczych i trujących. Te drugie chwytała ostrożnie, kierując się podszeptem strachu, który tym razem działał na jej korzyść. Był to dzień inny niż wszystkie. Po raz pierwszy od dawna Kruszynka czuła się całkowicie zrelaksowana. Rozmawiając ze Świergot, pozwoliła sobie nawet na szczery uśmiech i wyprostowaną sylwetkę. Niestety spokój nie trwał długo. Do dziupli wrócili Orzeszek i Puma, obładowani świeżymi ziołami. Kruszynka chciała im pomóc, lecz Świergot podziękowała za jej pracę i poleciła odpocząć. Z lekkim zawodem w sercu, ale posłusznie, młoda kotka opuściła dziuplę, a chłodne, leśne powietrze owiało jej futro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz