— Mureno, masz rację. — Jej głos drżał, ale mówiła jasno. — To wszystko jest niewłaściwe. Niewłaściwe jest to, co ja robię. Ale ty... to nie twoja wina. To wszystko... to ja. To ja jestem tą, która nie potrafi kochać. Nie rozumiem siebie. Kocham cię – tak, kocham cię i Szałwiowe Serce. Ale to uczucie... ono jest czysto platoniczne. A może nawet przez chwilę było rodzinne.
Zamilkła na moment. Z trudem przełknęła ślinę, czując, jak łzy pieką ją pod powiekami.
— Nie chciałam cię stracić. Byłam pewna, że z czasem moja wdzięczność, mój podziw dla ciebie, przerodzą się w coś więcej. W miłość, na jaką zasługujesz. Ale... oszukiwałam samą siebie. Przepraszam, że taka jestem.
Zrobiła krok w stronę Mureny, ale zaraz się cofnęła.
— Zasługujesz na to, by być kochaną. Tak naprawdę. Powinnaś znaleźć kota, który obdarzy cię uczuciami, na jakie zasługujesz. Będzie przynosił ci śliczne muszelki, zabierał na nocne spacery pod księżycem, a każdego ranka będziesz budzić się z nową zdobyczą u boku. I wtedy ten ukochany będzie przy tobie – będzie czyścił ci futerko z czułością.
Czereśnia uśmiechnęła się smutno.
— Ale ja... ja nie jestem w stanie być tym kotem. Choćbym bardzo chciała, nie mogę myśleć tylko o sobie. Nie mogę trzymać cię przy sobie, pozwalając ci marnować czas na coś, czego nigdy ci nie dam.
Zacisnęła powieki.
— Chcę pozostać twoją najlepszą przyjaciółką. Jeśli mi pozwolisz. Ale muszę pozwolić ci odejść. Bo kocham cię – naprawdę – jak najcudowniejszego kota w moim życiu.
Zakończyła i uniosła wzrok na kotkę.
W oczach Czereśniowego Pocałunku iskrzyły się łzy, a mimo to na pysku błąkał się słaby uśmiech. Wiatr poruszył jej futrem, zwinął się między długimi kosmykami sierści. Dreszcz przeszedł ją po grzbiecie, kiedy łagodnie zamknęła oczy, czując, jak świat wokół milknie.
<Mureno?>
lol siora doigralas sie trzeba bylo sie mnie sluchac
OdpowiedzUsuń