Po zapadnięciu decyzji, pobratymcy przeszli niemal od razu do budowy obozu. Musieli wszak urządzić legowiska, która będą służyć im przez wiele sezonów. Uczniowie mieli więc pełne łapki roboty, podczas gdy wojownicy zajęli się znakowaniem terenu. Było jednak warto - zdecydowanie. Szyszka omiotła wzrokiem obozowisko, upewniając się, że wszystko jest na swoim miejscu. Cieszył ją fakt, że się zadomowili. Odbyło się już parę mianowań, w tym Koguta i Nostalgii. Ze swojej własnej uczennicy była bardzo bardzo dumna, dawno nie czuła takiej radości. Do tego przodkowie uraczyli ich słodkimi kociakami. Zamierzała wkrótce odwiedzić Agrest i nową członkinię klanu, Bazylię. Nie obyło się jednak od gorszych wydarzeń, jak walka z dwoma samotnikami, błąkającymi się wzdłuż ich terenu, oraz śmierci najstarszej członkini klanu, Muchy.
Czarnulka przyglądając się się teraz Płomykówce, wesoło rozmawiającej z Gąską, miała niemiłe uczucie, że pewnego dnia los zabierze również jej mentorkę, a tego by nie chciała. Westchnęła ciężko, po czym wstała z miejsca koło kępy pokrzyw, by trochę się przejść i oczyścić umysł. Kotka puściła się biegiem do wyjścia z obozu, a następnie głębiej w teren, nawet nikogo nie zawiadamiając o swoim wyjściu. Może uda jej się nawet coś soczystego upolować? Uśmiechnęła się delikatnie, gdy wiatr otarł się o jej pysk, a kępa trawy zaszeleściły, kiedy wojowniczka po niej biegła.
Pewnie ta sielanka trwałaby znacznie dłużej, gdyby nie okropne uczucie zmęczenia. Nienawidziła go. Zawsze kiedy akurat miała energię, musiała w pewnym momencie przystanąć. Usiadła, korzystając z okazji, by podziwiać malujące się przed nią widoki. Otoczyła łapy ogonem, tracąc na chwilę czujność, w pełni skupiona na rysach terenu. Właśnie śledziła ruch ogromnego drzewa, przyglądając się liściom targanym przez wiatr i niezbyt dużym gałęzią, gdy do jej słuchu dotarł odgłos kroków. Zastrzygła uszami, wydając z siebie niepewny pomruk. Odwróciła pysk, upewniając się, kto za nią stai. Sierść czarnulki zjeżyła się na widok obcego kota, a konkretniej kotki, ale nie należała do tej grupy kotów, które od razu atakowały. Jeśli nieznajoma miałaby dobre zamiary, to Szyszka nie zamierzała być nieuprzejma. Lepiej się jednak było upewnić. Przekrzywiła głowę.
- Witaj. Zgubiłaś się? - spytała, zwracając się do liliowej.
Obiegając ją wzrokiem mogła zauważyć śliczne niebieskie oczy, wpatrujące się w nią uważnie.
<Sarnia Pręgo? Jeszcze raz przepraszam, jeśli wyszedł gniot. Najwyżej Szyszka wpadnie pod potwora jak tak dalej pójdzie :P i zapraszam do sesyjki>
jeśli będziesz chciała zabijać Szyszke to początkujące usługi Żmiji stoją otworem.. ups, nic nie widziałaś.
OdpowiedzUsuńnie ma wpadania pod potwory! >:(
OdpowiedzUsuńNikt tu nie będzie umierał D:< odpiszę w ten piątek xd
OdpowiedzUsuń