Nagła zmiana roli przez Motylkową Łapę zdziwiła Myszkę. Przecież jej siostra specjalnie wybrała ów ścieżkę, więc czemu powróciła do starego wyboru. To ją najbardziej dziwiło, jednak wolała nie pytać jej o to. Cieszyła się, że kocica ponownie znalazła się w legowisku uczniów i wreszcie mogła spędzić z nią więcej czasu i nadrobić chwile, które ją ominęły. Szkolenie medyka przecież było cięższe niż wojownika, więc nie dziwiła się, że kotka była często zajęta. Norniczy Ślad również cieszyła się, słysząc, że jej córka wróciła na ścieżkę wojownika, jednak uśmiech znikł z jej pyska wraz z ogłoszeniem nowego mentora Motylkowej Łapy. Ruda Lisówka został niedawno mianowany, a już zyskał ucznia, co było niemałym zaskoczeniem dla uczennicy. Jej wzrok powędrował na Świerszczykowy Skok, który szedł u jej boku. Wpatrzony w teren przed nim, jakby szli zrobić coś poważniejszego niż zbieranie kwiatków. Mysia Łapa stwierdził, że idealnym prezentem powitalnym dla ich siostry będzie stos kwiatów, które kocica później będzie mogła wpleść w futro, bądź przyozdobić sobie nimi legowisko. Wybór kwiatów pasujących do kotki nie okazał się jednak prostym zadaniem. Jak znajdował jakieś rośliny, które odróżniały się od reszty swym kolorem, to ów kolor nie pasował do futra uczennicy. Przeniósł ponownie swe zielone ślepia na polanę przed nim, skanując ją dokładnie.
– Nic tu nie pasuje! – powiedział Mysia Łapa, wpatrując się w różowo-fioletową polanę, rozciągającą się przed nimi. – Wszystko jest albo za jasne, albo za ciemne dla Motylkowej Łapy. Nic nie pasuje do jej futra ani jej oczu. – Cichy śmiech wojownika dotarł do jego uszu.
– Wszystko do niej pasuje, a jeśli nawet nie, to pewnie doceni sam gest, niezależnie jakie kwiaty jej przyniesiesz – powiedział wojownik, wbijając swe oczy w uczenia.
– Ale mnie to będzie denerwować. Później będzie chodzić w niepasujących kwiatach i ja będę za to odpowiedzialny. Uderzy to w dumę Mysiego Śladu i co ona pocznie? Wyjdzie, że nie umie doradzać dobrze.
– Mysiego Śladu? Czyżbyś wybrała sobie już wojownicze imię zanim nim zostałaś?
– Przewodnicze imię, Świelszczykowy Skoku. Warto doprecyzować. A odpowiadając na twoje pytanie: Tak, wybrałem. Chociaż nie wiem, czy Mysi Wąsik czy Mysi Wibrys nie podoba mi się bardziej. Przecież następnym kotem mianowanym z naszego rodzeństwa, będę ja.
– Ty może najpierw skup się na treningu, nim zaczniesz wybierać własne imię. Jestem przekonany, że Królicza Gwiazda nie da Ci jakiegoś okropnego imienia, a wręcz przeciwnie. - Kocur trącił ją lekko, a ogonem wskazał na małą kupkę kwiatów kilka skoków królika od nich. - A co powiesz na te?
– Hm… A jakby je połączyć z wrzosami? Tak, tak! To jest to, czego szukałem!
*****
Uczeń przymknął lekko powieki, kiedy przemierzał ponownie tunele z mentorką. Pogoda była idealna na spacery bądź polowania, jednak on utknął w korytarzach ciągnących się pod ziemią. Lubił treningi, jednak dziś jego mentorka wybrała najgorszą możliwą rzecz, jaką mogli robić. A co, jakby przekonać ją do zmiany?
– Nie możemy dziś odpuścić sobie tuneli? – zapytał kocur, a swój błagalny wzrok wbił w mentorkę. – Pora Zielonych Drzew zaraz się skończy, a ja chciałbym zebrać jeszcze kwiaty dla Motylkowej Łapy i Chomiczej Łapy. Poza tym ciągle chodzimy do tych tuneli jakbym miał tu chodzić codziennie z własnej woli.
– Taka rola przewodnika, jak nie chcesz tuneli to trzeba było sobie wybrać rolę wojownika, zawsze jest jeszcze czas by zmienić – skomentowała krótko, spokojnie, jak gdyby niezbyt się przejęła.
– Rozumiem, że rola przewodnika opiera się na tunelach, ale czy musimy chodzić do nich co trening? Nie narzekałbym, gdyby była aktualnie Pora Nagich Drzew, a ziemia pokryta była śniegiem, ale jest Pora Zielonych Liści! Tyle piękna wychodzi, a ja muszę gnić w tunelach. Tylko ten jeden raz, a do końca mego treningu nie usłyszysz mojego narzekania ponownie?
– Nie wchodzimy przecież do tuneli codziennie – zauważyła, drgając uchem. Po chwili się jednak zamyśliła – A co byś chciała robić?
– Prawie codziennie, a już od pewnego czasu zlewa mi się to wszystko w jedno. – Słysząc dalsze słowa mentorki, na jego pysku pojawił się uśmiech. Może dziś uda mu się uniknąć treningu w tunelach. – A co robić… Wiem! Chciałbym jeszcze poćwiczyć walkę, bo za każdym razem, gdy Świelszczyk mnie zaczepia, to na końcu ląduję pod jego łapami. Nie idzie mi to za dobrze, a każdy przewodnik lub nie przewodnik musi umieć walczyć, prawda?
– No, niby tak. – Wzruszyła barkami. – Dobra, to, powiedz mi co wiesz.
Gdy słowa Kwiecistej Kniei uderzyły o jego uszy, ten lekko podskoczył z radości, uderzając głową o sufit tunelu, czego szybko pożałował. Będzie mogła podziwiać bezchmurne niebo i różnorodne rośliny, a do tego wreszcie pokaże bratu, że nie można jej tak zaczepiać. Kocice udały się w stronę wyjścia, gdy Mysia Łapa próbowała dojść do tego, co mogło być powodem jej przegranych walk z niebieskim wojownikiem. Dopiero gdy dotarła do wyjścia, zdała sobie sprawę, że przypadkowo zostawiła mentorkę z tyłu. Swój wzrok zwróciła w stronę Upadłego Potwora, który spoczywał niedaleko, po czym odeszła na kilka kroków od wejścia do tuneli. Od kiedy go pierwszy raz zobaczyła ten nawet nie ruszył się o wąs. Czemu? Chciała mu pomóc, gdy był przykryty białym puchem, jednak ten nie docenił jej pomocy. Przewodniczka miała rację, był on leniwy.
Ogon szylkretki drgnął niespokojnie, gdy dotarł do niej nowy zapach. Nie był jej on znany i do tego wymieszany z zapachem krwi, co ją zaniepokoiło. Coś się działo i z pewnością nie było to nic miłego. Rzuciła spojrzenie w stronę, z której przyszła, po czym ruszyła w stronę źródła zapachu. Musiała to sprawdzić. Musiała zaryzykować. A co jeśli mogła pomóc lub powstrzymać cokolwiek tam się działo? Nawet jeśli się w coś wpakuje, to przecież niedaleko będzie starsza kocica, która jej pomoże. Z każdym krokiem, z którym się zbliżała do źródła zapachu, jej tempo zwalniało. Stanęła nagle, wzrok wbijając w obrazek przed nią. Dwójka kotów, których futra były zabrudzone szkarłatem, leżały przed trójką nieznanych jej osobników. Jeden biały z rudym uchem oraz ogonem, który stał nieruchomo nad ciałem Gradowego Sztormu, wbijając w niego swe pomarańczowe oczy. Drugi zaś bury, z bielą idącą od jego łap aż do brody, a u jego boku czarny kocur, którego brązowe oczy skierowały się w jej kierunku. Zamarła. Wszystko w jej głowie krzyczało aby uciekać, wracać skąd przybyła, jednak jej łapy ani drgnęły, jakby zostały przyczepione do ziemi. Długo nie zajęło, aby kocur zmierzył w jej kierunku, by po chwili skoczyć na nią, tym samym powalając ją na ziemię. Ostry ból przeszył jej ciało, gdy samotnik wbił swoje kły w jej bark, na co ta pisnęła głośno.
– Widzę, że mamy gościa. Cóż za… niespodziewane spotkanie – głos rudego kota uderzył jej uszy, gdy ta próbowała pozbyć się z siebie nieznajomego. – Szkoda, że musimy je zakończyć przedwcześnie. Nikt z nas nie lubi niespodziewanych gości, – Wraz z tymi słowami, kocicy udało się przejechać po jego futrze, tworząc większą ranę, co spowodowało, że ten puścił jej brak. Szybkim ruchem zepchnęła go z siebie, po chwili wstając na własne łapy, jednak nie na długo. Kocur ponownie zaatakował, tym razem chwytając ją za kark i rzucając pod łapy dwóch nieznajomych. – Zrobisz za dobry przykład dla Cykoriowego Pyłku – kontynuował kocur, a jego łapy przygwoździły uczennicę. Jedna z nich wylądowała na jej pysku, wbijając pazury w jej skórę i powoli zmierzając ku jej oczom. Zacisnęła je, mając nadzieję, że ból ustanie, jednak się myliła. Ostre pazury kocura utworzyły głęboką ranę przy jej lewym oku, a zaraz po tym dotarł do niej ostry ból z okolic jej szyi. Jej oddech przyśpieszył, a sama kocica zużywała swoje wszystkie pozostałe siły, aby wyrwać się spod łap nieznajomych, jednak na marne. Udało jej się zahaczyć pazurami o jednego z nich, co sugerował cichy syk, lecz nie sprawiło to, aby ból ustąpił.
Dźwięki wokół Mysiej Łapy nagle ucichły, a ból znikł momentalnie. Uczennica otworzyła powoli oczy, chcąc zobaczyć, co jest przyczyną tej nagłej zmiany. Czyżby Kwiecista Knieja ją uratowała spod łap samotników? Jednak nic się nie zmieniło. Ciemność dalej ją otaczała. Udało się jej podnieść, po czym rozglądnęła się wokół. Gdzie ona była?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz