Kotka widząc, jak jej towarzysz upaprany po wąsy w gilach ruszył na nią, puściła się biegiem przed siebie, nie potrafiąc za bardzo złapać oddechu. Wieczornik chyba nie wydawał się jej reakcją zbytnio zachwycony, toteż jedynie przyśpieszył kroku, wydając z siebie przeraźliwy okrzyk bojowy.
W tym momencie Zboże zwyczajnie nie wyrobiła. Stanęła w jednym miejscu i ryknęła tak gromkim śmiechem, że dosłownie o mało co się nie posikała z rozbawienia. Rudzielec natomiast nie wyrobił i zwyczajnie wpierdzielił się nią niczym auto w karambol. Co prawda uświniona krowim glutem córka Pliszkowego Kroku nie była ani trochę z tegoż powodu rada, aczkolwiek nawet przez myśl jej nie przeszło, by skopać tyłek przyjaciela. Po prostu, zdecydowała, że zemści się na nim w inny sposób.
— Złaaaaaaaaaaaaaź! — miauknęła donośnie, kopiąc go tylnymi łapami w brzuch. Kocur wstał z niej nadal śmiesznie podskakując przez jej odepchnięcia. Na jego mordce pojawił się kwaśny, niezadowolony wyraz mordki.
— To za śmianie się ze mnie! — fuknął obrażony, ciskając w bengalkę kolejną partią krowiego gila. Koteczka wydarła pysk z obrzydzenia, otrzepując żywo futro.
— Wieczornikowa Łapo, synu Deszczowej Gwiazdy, bracie Jaskrowego Pyłu, mój druhu i najlepszy przyjacielu... — zaczęła wyniośle, przybierając pozycję łowiecką — Szykuje ci się wpierdziel, lamusie! Orientuj się! — wykrzyknęła, po czym rzuciła się na kocura, który był na tyle zszokowany, że nie zdążył w porę odeprzeć ataku nieprzyjaciela, przez co dwójka wylądowała na trawie, śmiejąc się jak ostatnie głupki.
* * *
— Dobra, co żeś odwaliła? — miauknął Wieczornik, trącając łapą przyjaciółkę, ta rzuciła mu oburzone spojrzenie. Bo co? Bo Pstrągowa Gwiazda wywołała ich imiona, to musiało znaczyć, że coś odwaliła?
W sensie... była na to duża szansa, bowiem zwędziła Słodkiemu Językowi trochę ziół na przeczyszczenie, które wepchnęła do piszczki, którą później zjadła Płotkowy Skok, jednakże przyszła wojowniczka jakoś nie potrafiła uwierzyć w to, że krótkołapa medyczka ją sypnęła.
— Spierdzielaj, ja jestem grzeczniutka — żachnęła się, pusząc dumnie futerku. Mimo to na jej ryjku nadal widniał łobuzerski uśmiech, który tylko poddawał w wątpliwość jej niewinność.
— Ta, a ja lubię kocurów — rudzielec z kamiennym wyrazem mordki wytknął jej język.
— Wieczorniczku, mordeczko, skoro lubisz? — zaśmiała się wesoło, jednakże zaraz zamknęła pysk, widząc wściekłe spojrzenie Pstrągowej Gwiazdy.
Okej.
Czyli Słodki Język ją sypnęła.
Bura kocica strzepnęła uchem, zaś jej mina, jakby ktoś wsadził jej kija tam, gdzie słońce nie dochodzi wyrażała więcej, niż tysiąc słów. Zboże wraz z Wieczornikiem odruchowo położyli po sobie uszy, przełykając głośno zbierającą się w pysku ślinę.
— Ja, Pstrągowa Gwiazda przywódczyni Klanu Nocy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tych uczniów. Trenowali pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam ich wam jako kolejnych wojowników! — naczelny wróg numer jeden Truskawkowej Łapy zamrugał oczami nie potrafiąc uwierzyć w słowa swojej przywódczyni. Czy ta kupa mięcha właśnie zamierzała ją mianować? Właściwie nie tylko ją, bo i Wieczornika też, aczkolwiek Zboże myślała, że po śmierci tego worka smalcu przydzielą jej kolejnego ucznia. Cóż... tym razem niespodzianka była wybitnie miła. Uniosła kącik pyszczka ku górze, wsłuchując się w słowa kocicy — Wieczornikowa Łapo, Zbożowa Łapo, czy przysięgacie przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
— No pewka, że... Ekhm, znaczy się, oczywiście Pstrągowa Gwiazdo — miauknęła pokornie, łapiąc się na swoim błędzie, nie chcąc dostać jeszcze jakiejś kary za znieważenie tej wariatki.
— Oczywiście — zawtórował rudzielec, wypinając klatę do przodu.
— A zatem, mocą Klanu Gwiazdy nadaję wam imiona wojowników. Zbożowa Łapo, od tej pory będziesz znana jako Zbożowy Kłos. Klan Gwiazdy cieni to, że wytrzymałaś trening z Bobrzą Kłodą, oraz twoją zawziętość. Zaś ty, Wieczornikowa Łapo, od tej pory będziesz znany jako Wieczornikowe Wzgórze. Klan Gwiazdy ceni twoje doskonałe umiejętności łowieckie oraz siłę. Klan Gwiazdy wita was jako nowych wojowników Klanu Nocy! — mówiąc to, podeszła do byłych już uczniaków, po kolei dotykając każdego nosem w czoło.
— Zbożowy Kłos! Wieczornikowe Wzgórze! Zbożowy Kłos! Wieczornikowe Wzgórze! — koty wołały na zmianę ich nowe imiona, rzucając się na młodzików z lawiną gratulacji, które dymna kocica przyjmowała z niebywałą radością. Wyszczerzyła pysk w szelmowskim uśmiechu. Teraz pozostało jej jedno - trzymać mordę na kłódkę podczas wieczornego czuwania, inaczej Gwiezdni zrobią z niej dywanik. Słodko.
< Wieczorniku? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz