Wygrzewał się w promieniach letniego słońca po obfitym posiłku. Mleko, jak zawsze bez grama smaku, napełniło brzuch rudego kocurka i pozwoliło na odczucie spełnienia i nasycenie się. Spokojne wylegiwanie się przerwała turlająca się liliowa kulka, która zatrzymała się przed Szkarlatem. Kulką okazała się być kotka, o kręconym futrze. Zmierzyła wzrokiem kocurka, bez cienia żadnego zainteresowania. Chwyciła w pysk piórko i udała się w swoim kierunku.
Kolejny dzieciak, który urodził się w Klanie Lisa.
Zamknął oczy, kontynuując wygrzewanie. Znał tę liliową osobniczkę. Trzymała się ostatnio z jego bratem i biła go, co wywoływało zadowolenie w sercu rudego i wzmagało drwiny ze strony Błysk.
Otworzył oczy, gdy usłyszał ciche kroczki małej. Przyszła do niego z zielonym, małym listkiem. Położyła podarek przed łapami Szkarłatu.
- Plose, to dla cebie - wysepleniła, przekrzywiając główkę.
Rudy przyjrzał się liściowi. Przytrzymał go lewą łapą, aby wiatr nie porwał tego delikatnego obiektu.
- Najpierw mój brat ciebie na mnie nasyła, byś ugniatała mi brzuch, a teraz od tak dajesz mi to? - zapytał się z lekko wrogim wyrazem pyska.
- Tiak, ne podoba ci se? - zapytała się Gałąź, wysuwając pazurki. Można się po niej spodziewać wszytkiego. Nie miał zamiaru ponownie oberwać od tej liliowej kupy futra, chociaż prędzej czy później takowy atak będzie miał miejsce.
- Być może - Rudy wysunął jeden pazur i rozciął na pół liść. Wiatr porwał dwie, niemalże równe połówki i zabrał je w siną dal.
Reakcja liliowej okazała się błyskawiczna, Gałąź wygryzła się w pręgowany ogon Szkarłatu. Wbiła pazurki, by dodać mu bólu. Rudy miauknął z bólu i, wściekły, machnął gwałtownie ogonem. Wziął duży rozmach, w wyniku czego kotka odczepiła się od ciała kocurka i upadła na ziemię. Korzystając z chwili jej nieuwagi, położył na niej przednie łapy.
- No, no, jaka z ciebie śmiała istotka - miauknął z drwiną, czując, jak miejsce ugryzienia na ogonie piecze go, a z ran leci krew, zabarwiając sierść na kolor dorodnej czerwieni. - Mam dla ciebie lepszą propozycja, niż ranienie kocurków... Znam taką burą kotkę, która bardzo, bardzo obraża twojego kochanego Czermienia. Nienawidzi go i uważa za swoją własność... Jeśli chcesz prawdziwie komuś dokopać, zrób to na niej - uśmiechnął się z drwiną rudy.
- Ciemu go ne lubi? On jest fajny. - Liliowa na chwilę schowała pazurki, słuchając Szkarłatu.
- Prawdopodobnie z zazdrości. Nie lubi, gdy spędzasz z nim czas. Słyszałem, że chciała wam obu ugniatać brzuszki, jak ty to robisz Czermieniowi. Naprawdę pozwolisz jej, by robiła to sama? Tylko ty możesz mu to robić. W zamian za to oddam ci listek, bardziej zielony od tamtego. I dasz mi. Co ty na to? - zapytał się, chcąc zobaczyć Gałąź, jak dokopuje irytującej Błysk.
<Gałąź? Zabawmy się>
Kolejny dzieciak, który urodził się w Klanie Lisa.
Zamknął oczy, kontynuując wygrzewanie. Znał tę liliową osobniczkę. Trzymała się ostatnio z jego bratem i biła go, co wywoływało zadowolenie w sercu rudego i wzmagało drwiny ze strony Błysk.
Otworzył oczy, gdy usłyszał ciche kroczki małej. Przyszła do niego z zielonym, małym listkiem. Położyła podarek przed łapami Szkarłatu.
- Plose, to dla cebie - wysepleniła, przekrzywiając główkę.
Rudy przyjrzał się liściowi. Przytrzymał go lewą łapą, aby wiatr nie porwał tego delikatnego obiektu.
- Najpierw mój brat ciebie na mnie nasyła, byś ugniatała mi brzuch, a teraz od tak dajesz mi to? - zapytał się z lekko wrogim wyrazem pyska.
- Tiak, ne podoba ci se? - zapytała się Gałąź, wysuwając pazurki. Można się po niej spodziewać wszytkiego. Nie miał zamiaru ponownie oberwać od tej liliowej kupy futra, chociaż prędzej czy później takowy atak będzie miał miejsce.
- Być może - Rudy wysunął jeden pazur i rozciął na pół liść. Wiatr porwał dwie, niemalże równe połówki i zabrał je w siną dal.
Reakcja liliowej okazała się błyskawiczna, Gałąź wygryzła się w pręgowany ogon Szkarłatu. Wbiła pazurki, by dodać mu bólu. Rudy miauknął z bólu i, wściekły, machnął gwałtownie ogonem. Wziął duży rozmach, w wyniku czego kotka odczepiła się od ciała kocurka i upadła na ziemię. Korzystając z chwili jej nieuwagi, położył na niej przednie łapy.
- No, no, jaka z ciebie śmiała istotka - miauknął z drwiną, czując, jak miejsce ugryzienia na ogonie piecze go, a z ran leci krew, zabarwiając sierść na kolor dorodnej czerwieni. - Mam dla ciebie lepszą propozycja, niż ranienie kocurków... Znam taką burą kotkę, która bardzo, bardzo obraża twojego kochanego Czermienia. Nienawidzi go i uważa za swoją własność... Jeśli chcesz prawdziwie komuś dokopać, zrób to na niej - uśmiechnął się z drwiną rudy.
- Ciemu go ne lubi? On jest fajny. - Liliowa na chwilę schowała pazurki, słuchając Szkarłatu.
- Prawdopodobnie z zazdrości. Nie lubi, gdy spędzasz z nim czas. Słyszałem, że chciała wam obu ugniatać brzuszki, jak ty to robisz Czermieniowi. Naprawdę pozwolisz jej, by robiła to sama? Tylko ty możesz mu to robić. W zamian za to oddam ci listek, bardziej zielony od tamtego. I dasz mi. Co ty na to? - zapytał się, chcąc zobaczyć Gałąź, jak dokopuje irytującej Błysk.
<Gałąź? Zabawmy się>
Kurczaki! To brzmi jak wykorzystywanie dzieci! Ugniatanie brzuszków?! ZAJEFAJNE
OdpowiedzUsuń