— M-możesz mó-mówić p-po i-imieniu, n-nie p-prze-przeszkadza m-mi t-to. Wie-wiewiórkę u-upolowałem s-sam. N-na z-ze-zewnątrz cię n-nie za-zabiorę, t-to po-powinna zrobić t-twoja m-ma-ausia — wyjaśnił cierpliwie, kątem oka zerkając na leżącą w kącie Berberysową Bryzę. Zastępczyni Lisiej Gwiazdy, ta? Czy jej kociaki mogą wyrosnąć na coś dobrego? Sortowanie kotów przez to, z kim się zadają i z kim są spokrewnieni, brawo Łabędziu.
— A czemu mamusia? To ty masz jakiś zakaz wyprowadzania kociąt? — dopytywał Szczawik, widocznie niezmordowany.
— W-wiesz, hmm… t-to ma-mama cię k-karmi, t-tuli d-do snu i się o-opiekuje, ra-racja? Więc o-ona p-po-powinna po-pokazać ci r-również t-to. A z-zresztą j-ja t-twojej ma-mamy zby-zbytnio nie z-znam — stwierdził, ostrożnie wymijając młodzika stojącego mu na drodze.
Jeśli zanosiło się na to, że zostanie w żłobku dłużej niż zamierzał, chociaż posiłek przekaże Berberysowej Bryzie już teraz. Położył przed kocicą wiewiórkę bez słowa, jedynie kiwnął jej łbem i w lekkim pośpiechu odszedł. Liliowy kociak wciąż go obserwował.
— A jak długo jesteś wojownikiem? Wyglądasz już na doświadczonego, no ale też nie na starego. Ja też będę świetnym wojownikiem! Koty z Klanu Nocy będą uciekać przed moją potęgą, pokonam ich wszystkich, co do jednego. Klan Nocy jest zły i porywa kocięta, więc musimy ich zniszczyć, tak mi mówili — zamruczał dumnie.
Klan Nocy jest tym złym i porywającym kocięta? Dobre sobie.
— P-pewnie bę-będziesz do-dobrym w-wojownikiem — odpowiedział, nie chcąc wiedzieć, co by się stało, gdyby zaprzeczył tej małej, narcystycznej duszyczce. Oho, kogoś mu to przypominało. Uśmiechnął się na chwilę, ledwie widocznie. — A ja… n-no t-tro-ochę cza-czasu j-już mi-minęło, o-odkąd nim j-je-jestem. Ze 30 ks-księżyców?
Szczawik uchylił pyszczek z zaskoczeniem. No tak, z jego perspektywy, ledwie księżycowego kociaka, to musiał być prawdziwy szmat czasu.
— A to stary już jesteś wujku, chyba nawet starszy od mamusi i tatusia! Chociaż wujek Lisia Gwiazda jest chyba jeszcze starszy. Ale musisz dużo znać i wiedzieć, skoro tyle przeżyłeś. Opowiesz mi o czymś ciekawym, co widziałeś?
Point zastanowił się przez dłuższą chwilę. Nie wiedział, czy ma jakiś element swojego życia warty pochwalenia się nim przed tym malcem. Na dobrą sprawę większość ciekawych rzeczy, które widział i których był świadkiem, opierały się na jego własnych wpadkach i porażkach, które nie tyle co mogły nie zainteresować odbiorcy, co Łabędzi Plusk absolutnie nie chciał się nimi dzielić, co było raczej dość oczywiste i zrozumiałe.
— N-nie w-wiem, o czym m-mógłbym ci o-opo-powiedzieć — przyznał, a na twarzyczce Szczawika od razu pojawił się wyraz dużego zawodu.
— Na pewno coś masz, Łabędzi Plusku — stwierdził, podchodząc kawałek bliżej kocura. Chyba naprawdę intensywnie pragnął posłuchać jakiejś fascynującej historii z jego ust.
Wojownik zamyślił się jeszcze na chwilę, starając się znaleźć coś odpowiedniego w zakamarkach umysłu. Uh, czemu prawie wszystkie dzieciaki były takie drażliwe, niezmordowane i ciekawskie? Wychowywanie czegoś takiego musi być nie tylko prawdziwą katorgą, ale i porządnym wyzwaniem dla rodziców. Przecież to trzeba nie tylko nakarmić, a nauczyć podstawowych życiowych czynności, zadbać o psychikę…
— T-to mo-może t-tak, c-co chciałbyś u-usły-słyszeć? — zapytał.
<Szczawiku? Chyba nie zepsułam charakteru?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz