- Przepraszam. Nie chciałem... - pisnął kociak. - Chciałem... Być jak... No... Mój rodzic...
- W porządku. - mruknęła tylko.
Machnęła ogonem, by kociak się oddalić. Ze wszystkich sił, zaczęła się wić, aż wreszcie zwycięsko wydostała się z krzewu. Poczuła ulgę. Od razu usiadła, rozpoczynając wylizywanie swojego czarnego futra, by znowu lśniło z czysta.
- A ty sobie nic nie zrobiłeś? - zwróciła się do Szkarłatu, spoglądając na niego uważnie. Nie chciała, by małemu coś się stało, zwłaszcza, gdy to ona była jego opiekunką. Naprawdę chciała sprostać zadaniu.
Miała już z gorszymi kociakami do czynienia, w sensie bardziej psotnymi, jak Kogut, już niestety dawno polujący na Srebrnej Skórze, ze swoimi przodkami. Uśmiechnęła się lekko na wspomnienie, jakie problemy sprawiał w ich starym obozie, gdy to ona i Sokół go pilnowali, by Płomykówka mogła trochę odpocząć. Żal jej było kocura, przy tym również Obłok, która darzyła go uczuciem.
- Nic. - krótko miauknął Szkarłat. - Niepotrzebnie lazłaś w ten krzak.
- Mhm. - zaszurała łapką po ziemi, z małą nieśmiałością, zanim podniosła się na równe łapy, już odzyskawszy swoje gładkie futro. - Pomyślałam, że może opowiem ci jakąś historię? Mogę ci opowiedzieć trochę o podróży. Wiesz, nie zawsze mieszkaliśmy w tym miejscu. Wcześniej mieliśmy inny obóz, położony na bagnach. A podobno jeszcze, gdy nasza poprzednia liderka, Czereśnia, była malutka, mieszkaliśmy w stodole.
- Co to jest stodoła?
Kotka przekrzywiła łebek.
- To takie gniazdo Dwunożnych. Pełne siana i myszy. - miauknęła to, czego zdążyła dowiedzieć się od Jemioły. - Wracając. Klan Lisa musiał przeżyć długą drogę na te nowe tereny. Czasami spotykaliśmy się w wędrówce z innymi klanami, nawet tymi wrogimi, panował wtedy pokój. Wiesz, byliśmy zmęczeni i głodni. Słońce dawało się wtedy we znaki, czasami też spotykaliśmy inne zagrożenia. Powinieneś się cieszyć, że nie urodziłeś się podczas tej podróży. Naprawdę.
Szkarłat nie wydał się zainteresowany jej opowieścią, o odwadze ich pobratymców. Szyszka szybko próbowała wymyślić, co mogą zrobić, rozglądając się po obozie, jakby szukając odpowiedzi. Czym mogłaby zaciekawić kocurka?
- Nauczyć cię polować, malutki? - rzuciła nagle.
Takie łapanie motyli brzmiało bezpiecznie.
<Szkarłat? ciocia Szyszka się stara>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz