— A cio to lomot? — dopytywał Szczawik, przekręcając uroczo łebek.
Usłyszał jak tatuś przełyka nerwowo ślinę. Powiedział coś nie tak?
— J-jak k-ktoś... c-cię z-zdenerwuje to... to g-go bijesz — próbował to jakoś ubrać zgrabnie w słowa wojownik.
Kociak milczał chwilę, podobnie jak jego ukochane rodzeństwo. Wow, tatuś był najmądrzejszym kotem w całym lesie! Mamusia najpiękniejsza! A babcia Sroka najodważniejsza! Tak, miał super rodzinę. Kocurek przebierał niecierpliwie łapkami w miejscu, chcąc usłyszeć jeszcze więcej. Skoro w sprzedawaniu łomotu, nie było niczego złego, ból nie mógł być przeszkodą. Logicznie to pokazywało, że warto się bić, a to tylko zachęciło Szczawika. Uśmiechnął się szeroko. Zamierzał zachować to sobie na zawsze.
— Pofawimy sie?
Dobiegł go głos Fiołka. Brat widocznie znudził się już słuchaniem opowieści. Szczawik wzruszył ramionami. No dobrze, mogli coś jeszcze porobić.
— W wofownikow i sle wilcaki. — wysepleniła pomysł Dalia.
Wszystkie kociaki Berberys i Żywicy, energicznie pokiwały główkami, zgadzając się z siostrą. To mogła być ciekawa zabawa. Warto było spróbować, musieli tylko zdecydować, kto będzie kim.
— Ja bede wofownikiem. — od razu ogłosiła Dalia, która miała przyporządkować rolę. Koteczka czujnie przyjrzała się zachwyconemu rodzeństwu. — Fiołek i Rumianek tez, a tatus, Szczawik i Myszek wilcakami.
— Nie chce byc wilcakiem. — obruszył się liliowy kocurek.
Niechętnie musiał przyjąć na siebie tą rolę, nie chciał zepsuć ich cudownej zabawy. Rzucił krótkie spojrzenie bratu. Musieli się naradzić. Skoro byli teraz tymi złymi, to chociaż warto, żeby wygrali. Nie mogli przecież odnieść porażki. Taki cudowny Szczawik, by tego nie zniósł. Kocurek odwrócił się. Podszedł bliżej Żywicznej Mordki, spoglądając na niego podekscytowanymi ślipiami.
— Tato. — tupnął łapką. — Musimy wyglac, jaki mas pomysl?
Tatuś na pewno go nie zawiedzie i wymyśli coś super!
<Tato? Wybacz gniocik>
o jejku Szczawiku, wykończysz tatę xd
OdpowiedzUsuń