Liznęła Muszelkę za uchem na pocieszenie.
- Nie martw się, Muszelko, może z tego wyrośnie. - miauknęła, nie będąc nawet pewną swoich słów. - Jestem pewna, że ty jesteś świetną mamą.
Podeszła do kocurka, wcześniej pozostawiając złapaną tego ranka zwierzynę jego matce. Potrzebowała jej teraz najbardziej. Czarna wojowniczka powoli zbliżyła się siostrzeńca swojej dawnej uczennicy. Spojrzała na niego spokojnie, nie cofając się nawet o krok, gdy wydał z siebie syknięcie.
- Cego? - rzucił w jej stronę, wpatrując się w jej łapę.
Czyżby to właśnie miejsce miał zamiar zaatakować? Zmrużyła oczy w zastanowieniu. Jak mogłaby nie używając przemocy, przemówić temu maluchowi do rozsądku? Gdyby nie jego zachowanie, byłby tylko uroczą kuleczką.
- Nazywam się Szyszka, jestem...
- Cio mnie to?
Zanim kotka zdążyła otworzyć pysk, by odpowiedzieć, kocurek skoczył jej na łapę, wbijając w nią ostre jak igiełki ząbki. Zacisnęła zęby, nie wydając z siebie żadnego niepokojącego dźwięku. Musiała zachować spokój, to był tylko kociak.
- Opowiedzieć ci coś?
- Nie, spadaj.
Kolejne ugryzienie. Tym razem mocniejsze, doprowadzające niemal do łez. Wbijał się w nią, używając jeszcze pazurków. Czerpał z tego przyjemność? Agresja nie była rozwiązaniem, przynajmniej zdaniem czarnej kotki. Poruszyła wąsami. Odwróciła na chwilę pysk, by spojrzeć, czy Muszelka patrzy w ich kierunku. Karmicielka zajęła się jednak Błysk, wylizując sierść swojej córki.
Szyszka zaczęła strzepywać sobie z łapy kocurka, poruszając nią bardzo szybko. Trzymał się jednak mocno, musiała więc sobie pomóc drugą łapą i dopiero wtedy przyszpiliła go do ziemi.
- A teraz sobie miło porozmawiamy. - uśmiechnęła się szeroko, trzymając wijącego się kociaka pod jedną z łap. Pokręciła łbem, słysząc jego niezbyt miły język, gdy rzucał słownictwem w jej kierunku. - Musisz być miły, inaczej nikt w klanie nie będzie ciebie lubił, wiesz, malutki?
Swoim gadaniem chyba jeszcze bardziej go irytowała, ale w sumie ją to niezbyt obchodziło. Najważniejsze, by jakoś uspokoić czarnego. Zabrała łapę, cofając się o kilka kroków, zanim by ją ugryzł. Była przygotowana, że w razie potrzeby, będzie wykonywać uniki. Celem było, żeby jej nie ugryzł. Na szczęście była zwinna, a księżyce treningów swoje zrobiły.
- Mały z ciebie wojownik, tylko niestety głupiutki. - miauknęła Szyszka.
- Nazywam się Szyszka, jestem...
- Cio mnie to?
Zanim kotka zdążyła otworzyć pysk, by odpowiedzieć, kocurek skoczył jej na łapę, wbijając w nią ostre jak igiełki ząbki. Zacisnęła zęby, nie wydając z siebie żadnego niepokojącego dźwięku. Musiała zachować spokój, to był tylko kociak.
- Opowiedzieć ci coś?
- Nie, spadaj.
Kolejne ugryzienie. Tym razem mocniejsze, doprowadzające niemal do łez. Wbijał się w nią, używając jeszcze pazurków. Czerpał z tego przyjemność? Agresja nie była rozwiązaniem, przynajmniej zdaniem czarnej kotki. Poruszyła wąsami. Odwróciła na chwilę pysk, by spojrzeć, czy Muszelka patrzy w ich kierunku. Karmicielka zajęła się jednak Błysk, wylizując sierść swojej córki.
Szyszka zaczęła strzepywać sobie z łapy kocurka, poruszając nią bardzo szybko. Trzymał się jednak mocno, musiała więc sobie pomóc drugą łapą i dopiero wtedy przyszpiliła go do ziemi.
- A teraz sobie miło porozmawiamy. - uśmiechnęła się szeroko, trzymając wijącego się kociaka pod jedną z łap. Pokręciła łbem, słysząc jego niezbyt miły język, gdy rzucał słownictwem w jej kierunku. - Musisz być miły, inaczej nikt w klanie nie będzie ciebie lubił, wiesz, malutki?
Swoim gadaniem chyba jeszcze bardziej go irytowała, ale w sumie ją to niezbyt obchodziło. Najważniejsze, by jakoś uspokoić czarnego. Zabrała łapę, cofając się o kilka kroków, zanim by ją ugryzł. Była przygotowana, że w razie potrzeby, będzie wykonywać uniki. Celem było, żeby jej nie ugryzł. Na szczęście była zwinna, a księżyce treningów swoje zrobiły.
- Mały z ciebie wojownik, tylko niestety głupiutki. - miauknęła Szyszka.
<Czermieniu kochany? Przepraszam, że tak długo>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz