Poszedł za Bocianem, ciekaw jego osoby. Kolejny kocur, który wydawał się inny. Nieugięty. Całkowicie różniący się od Nostalgii, lecz intrygujący. Zabawa słowna z nim mogła być czystą przyjemnością. Przy tym białym kocurze trzeba jednak uważać. Jeden nierozsądny ruch i uzna cię za pomiot.
Ktoś kiedyś miauknął, że ten, kto nie ryzykuje, omija masę ciekawych rzeczy. Czas na rozpoczęcie ciekawej relacji, całkowicie dalekiej od jakiejkolwiek definicji przyjaźni.
Szkarłat przyglądał się leżącemu Bocianowi. Patrzyli na siebie, milcząc. Zielone oczy były wyczulone na najdrobniejszy ruch rudego.
- Mam propozycję, która pójdzie nam obu na łapę - powiedział po napiętej chwili milczenia. Starszy kocur przekrzywił lekko łepek, nadal obserwując czujnie ruchy ciała towarzysza.
- Mianowicie? Bójka? Tu i teraz? Z Czermieniem było ciekawie, jak będzie z tobą? - zapytał się z nutą drwiny.
Szkarłat nie czuł ochoty, by walczyć z uczniem. To byłaby głupota. Przegrałby na pewno, ponieważ nie posiadał odpowiednich umiejętności, a zmysł strategii wojennej nie rozwinął się w pełni. Zresztą, po co rzucać się z pazurami na kogo popadnie jak Czermień? Nie jest jego kopią, jest kimś zupełnie innym.
- Nie jestem Czermieniem. A więzy krwi z nim nie zobowiązują mnie do naśladowania jego czynów - rzekł spokojnie, machając raz po raz ogonem.
- A mogło być z tobą tak ciekawie... Zamierzasz nadal walczyć ze mną na spojrzenia? Jak tak, to nic tu po tobie, mysi bobku. Zmykaj do mamusi - prychnął Bocian.
Nie, nie odejdzie. Nie teraz, gdy ma doczynienia z ciekawym osobnikiem.
- Nie. Skoro tak bardzo cenisz Czermienia, to ci go sprzedam. Za jedną mysz. Na pewien okres popołudnia, codziennie. Między południowym a wieczornym karmieniem, mniej więcej - zaproponował Szkarłat, nie odrywając wzroku od Bociana. Utrata kontaktu wzrokowego wiązała się z niemą klęską, a nie można na starcie pokazać ani kszty słabości.
- Odwracasz moją ofertę? Proszę, proszę. - Biały podniósł delikatnie kącik ust. - Dlaczego nie za dwie?
- Bo Czermień to moja zabawka, nie oddam go nikomu na pełną własność. Może i jest zły, ale to godny przeciwnik. Albo on na pewną część dnia, albo nic. Decyzja należy do ciebie - powiedział Szkarłat
<Bocianie? Co ty na handel kotami?>
Ktoś kiedyś miauknął, że ten, kto nie ryzykuje, omija masę ciekawych rzeczy. Czas na rozpoczęcie ciekawej relacji, całkowicie dalekiej od jakiejkolwiek definicji przyjaźni.
Szkarłat przyglądał się leżącemu Bocianowi. Patrzyli na siebie, milcząc. Zielone oczy były wyczulone na najdrobniejszy ruch rudego.
- Mam propozycję, która pójdzie nam obu na łapę - powiedział po napiętej chwili milczenia. Starszy kocur przekrzywił lekko łepek, nadal obserwując czujnie ruchy ciała towarzysza.
- Mianowicie? Bójka? Tu i teraz? Z Czermieniem było ciekawie, jak będzie z tobą? - zapytał się z nutą drwiny.
Szkarłat nie czuł ochoty, by walczyć z uczniem. To byłaby głupota. Przegrałby na pewno, ponieważ nie posiadał odpowiednich umiejętności, a zmysł strategii wojennej nie rozwinął się w pełni. Zresztą, po co rzucać się z pazurami na kogo popadnie jak Czermień? Nie jest jego kopią, jest kimś zupełnie innym.
- Nie jestem Czermieniem. A więzy krwi z nim nie zobowiązują mnie do naśladowania jego czynów - rzekł spokojnie, machając raz po raz ogonem.
- A mogło być z tobą tak ciekawie... Zamierzasz nadal walczyć ze mną na spojrzenia? Jak tak, to nic tu po tobie, mysi bobku. Zmykaj do mamusi - prychnął Bocian.
Nie, nie odejdzie. Nie teraz, gdy ma doczynienia z ciekawym osobnikiem.
- Nie. Skoro tak bardzo cenisz Czermienia, to ci go sprzedam. Za jedną mysz. Na pewien okres popołudnia, codziennie. Między południowym a wieczornym karmieniem, mniej więcej - zaproponował Szkarłat, nie odrywając wzroku od Bociana. Utrata kontaktu wzrokowego wiązała się z niemą klęską, a nie można na starcie pokazać ani kszty słabości.
- Odwracasz moją ofertę? Proszę, proszę. - Biały podniósł delikatnie kącik ust. - Dlaczego nie za dwie?
- Bo Czermień to moja zabawka, nie oddam go nikomu na pełną własność. Może i jest zły, ale to godny przeciwnik. Albo on na pewną część dnia, albo nic. Decyzja należy do ciebie - powiedział Szkarłat
<Bocianie? Co ty na handel kotami?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz