pomińmy to opóźnienie...
przed zgromadzeniem
Jeden dzień do ukończenia upragnionego szóstego księżyca. Ostatnia doba, prosta linia do rozpoczęcia nowego życia.
- Mamo, jak wyglądało twoje mianowanie? - zapytał się zaciekawiony Świt swojej mamy. Spędzał z nią ostatni dzień i jakże się cieszył! Wiecznie strachliwa i próbująca dominować matka powoli doprowadzała lynxa do białej gorączki.
- Hm... Nic nadzwyczajnego. Ceremonia jak ceremonia - powiedziała Trzcinowy Brzeg. Ominęła odpowiedź. - Ojciec nadchodzi. Porozmawiajcie z nim. Chcę zostać na chwilę sama
Do rodzinki podszedł Sójcze Gniazdo. Położył przed łapami swoich synów bukiet mleczy, z wplątanymi między nimi trzylistnymi koniczynami. Ukłonił się przed partnerką, a ta zamruczała. Trzcinowy Brzeg straciła ochotę na spędzenie czasu sama ze sobą.
- Cóż to za okazja, najdroższy? - zapytała się, wąchając podarunek. Do nozdrzy Ciężkiego i Świtu dotarł intensywny zapach kwiatów. Lynx skrzywił się, woń okazała się zbyt mocna. Żałował, że w żłobku nie było już Trójki, a właściwie Potrójnej Łapy. Zatęsknił za nim, lecz liliowy został oficjalnie mianowany na ucznia medyka. Spędzał czas albo w legowisku lidera, albo u Sosnowego Zagajnika, gdzie poznawał tajniki swego fachu. Między nim a Świtem nawiązała się nić porozumienia, specyficzna, acz mocna. Na tyle, że trójnogi plotkował z kuzynem jak najęty i potrafił cały dzień spędzić na marudzeniu.
- W ramach nagrody za wychowanie naszych dwóch cudownych bąbelków - powiedział Sójcze Gniazdo, ocierając się czule o Trzcinowy Brzeg. Wtulił się w kotkę na oczach synów.
- Fuj! - skomentował głośno Ciężki. - Nie róbcie tego na moich oczach. - Kocurek odwrócił się i wywalił cały język poza jamę ustną.
- Nie przesadzaj. Sam tak kiedyś będziesz robił - powiedział Świt, nawet ciesząc się ze szczęścia rodziców. Nie myślał zanadto o przyszłości, lecz... spotkanie kotki swojego życia byłoby czymś wspaniałym.
Ignorując wzajemnie tulących się do siebie kotów, rozgrzebał łapą bukiet. Przyjrzał się każdej koniczynie, licząc płatki. Jeden, drugi, trzeci. Za pierwszym, drugim, trzecim, czwartym... dziesiątym razem. Za którymś znalazł roślinę o czterech liściach.
- Znalazłem czterolistną koniczynę! - powiedział zadowolony z siebie Świt, machając ogonem na prawo i lewo.
- Gratulacje kochany - miauknął skromnie Sójcze Gniazdo, uśmiechając się serdecznie.
- To oznacza, że spotka cię wielkie szczęście. Jutro jesteś mianowany, więc może otrzymasz dobrego mentora? - rzekła Trzcinowy Brzeg, mrucząc głośno przez pieszczoty otrzymane od płowego kocura.
Świt poszedł w kąt żłobka, nie chcąc patrzeć na wtulonych w siebie rodziców. Znalazł miejsce, gdzis kiedyś Trójka hodował swoje roślinki. Obwąchał podłoże, czując zapach zarówno ziół, jak i samego liliowego. Zatęsknił za nim. Wyprowadził się kilka dni temu, ale lynxowi brakowało ciaglego marudzenia trójnogiego i długich opowieści o medykach czy innych klanowiczach. Położył się obok dawnej mikroplantacji. Miał nadzieję, że nie utraci kontaktu z tym, kto rozpoznał w nim przyjaciela.
***
Następny dzień rozpoczął się biegunką. Czterolistna koniczyna przyspieszyła metabolizm Świtu, co przyczyniło się do dlugiego posiedzenia w krzakach. To taką formę przybiera zabobonne szczęście?
Ciężki zaśmiał się, widząc wychodzącego z gęstwiny brata.
- I co? Ciekawe doznania przed mianowaniem? - rzucił zaczepnie. Świt zignorował zaczepkę cynamonowego, gdyż lada chwila mieli zostać mianowani.
Wyszedł ze żłobka, po raz ostatni jako kocię. Przyglądał się zbierającemu się klanowi. Wszyscy z czekali na Iglastą Gwiazdę. W tłumie zauważył głowę Trzcinowego Brzegu, która uśmiechnęła się krzywo do syna. Cóż... Lepsze to niż nic.
Świt miał nadzieję, że potrzeba fizjologiczna nie przydusi go nagle podczas mianowania.
Liliowy lider przybył, dumnie machając ogonem. Zaszczycił Ciężkiego i jego młodszego brata nieprzyjemnym uśmieszkiem. Kocięta zbliżyły się tak, aby każdy kot mógł ich zobaczyć. Lada moment dwójka z nich będzie mentorowała trzcinowemu potomstwu.
Pierwszy wystąpił Ciężki.
- Ciężki, ukończyłeś sześć księżyców i nadszedł czas, abyś został uczniem. Od tego dnia, aż do otrzymania imienia wojownika będziesz się nazywać Ciężka Łapa - powiedział Iglasta Gwiazda. Cynamonowy kocurek, nowy uczeń, zastrzygł uszami, gdy usłyszał swoje uczniowskie imię. - Twoim mentorem Żabi Skok. Mam nadzieję, że przekaże ci całą swoją wiedzę.
Z tłumu wyszła krępa kotka, arlekin, o ogromnych, jasnych oczach. Wydawała się drobna, posiadała ogon nieproporcjonalny do swojego wzrostu. Jej futro wydawało się zadbane. Szła, stawiając szybko kroki.
- Żabi Skoku, jesteś gotowa do szkolenia własnego ucznia. Otrzymałaś od swojego mentora, Dzikiej Zamieci, doskonałe szkolenie i pokazałaś swoją zaradność i dobre serce . Będziesz mentorką Ciężkiej Łapy, mam nadzieję, że przekażesz mu całą swoją wiedzę - powiedział Iglasta Gwiazda, kończąc mianowanie cynamonowego kocurka.
Żółtooki stanął przy Żabim Skoku, nowej opiekunce, z którą spędzi dużo księżyców na niełatwym treningu.
Nadszedł czas na Świt. Wystąpił do przodu, patrząc na otaczający ich tłum kotów.
- Świcie, ukończyłeś sześć księżyców i nadszedł czas, abyś został uczniem. Od tego dnia, aż do otrzymania imienia wojownika będziesz się nazywać Świtająca Łapa. Twoim mentorem będzie Ostrokrzewiowy Cierń . Mam nadzieję, że przekaże ci całą swoją wiedzę - powtórzył taką samą gadkę lider.
Z tłumu wyszedł sam syn Iglastej Gwiazdy. Kremowy kocur o gęstej sierści, pełnej paprochów. Niebieskie oczy wyrażały ciekawość i radość, a także zaciekawienie nowym uczniem.
- Ostrokrzewiowy Cierniu, jesteś gotowy do szkolenia własnego ucznia. Otrzymałeś od swojego mentora, Skalistego Zbocza, doskonałe szkolenie i pokazałeś swoją zaradność i dobre serce . Będziesz mentorem Świtającej Łapy, mam nadzieję, że przekażesz mu całą swoją wiedzę. - Na widok potomka pysk Iglastej Gwiazdy wydawał się nieco mniej wredny, niż przy innych kotach.
- Ciężka Łapa! Świtająca Łapa! - skandował klan wilka, patrząc na dwójkę mianowanych kocurów. Świtająca Łapa podszedł do Ostrokrzewiowego Ciernia i uśmiechnął się.
Nadszedł czas na nowy etap w życiu.
Tuż po mianowaniu lynx ponownie udał się w krzaki, zamiast porozmawiać z mentorem.
przed zgromadzeniem
Jeden dzień do ukończenia upragnionego szóstego księżyca. Ostatnia doba, prosta linia do rozpoczęcia nowego życia.
- Mamo, jak wyglądało twoje mianowanie? - zapytał się zaciekawiony Świt swojej mamy. Spędzał z nią ostatni dzień i jakże się cieszył! Wiecznie strachliwa i próbująca dominować matka powoli doprowadzała lynxa do białej gorączki.
- Hm... Nic nadzwyczajnego. Ceremonia jak ceremonia - powiedziała Trzcinowy Brzeg. Ominęła odpowiedź. - Ojciec nadchodzi. Porozmawiajcie z nim. Chcę zostać na chwilę sama
Do rodzinki podszedł Sójcze Gniazdo. Położył przed łapami swoich synów bukiet mleczy, z wplątanymi między nimi trzylistnymi koniczynami. Ukłonił się przed partnerką, a ta zamruczała. Trzcinowy Brzeg straciła ochotę na spędzenie czasu sama ze sobą.
- Cóż to za okazja, najdroższy? - zapytała się, wąchając podarunek. Do nozdrzy Ciężkiego i Świtu dotarł intensywny zapach kwiatów. Lynx skrzywił się, woń okazała się zbyt mocna. Żałował, że w żłobku nie było już Trójki, a właściwie Potrójnej Łapy. Zatęsknił za nim, lecz liliowy został oficjalnie mianowany na ucznia medyka. Spędzał czas albo w legowisku lidera, albo u Sosnowego Zagajnika, gdzie poznawał tajniki swego fachu. Między nim a Świtem nawiązała się nić porozumienia, specyficzna, acz mocna. Na tyle, że trójnogi plotkował z kuzynem jak najęty i potrafił cały dzień spędzić na marudzeniu.
- W ramach nagrody za wychowanie naszych dwóch cudownych bąbelków - powiedział Sójcze Gniazdo, ocierając się czule o Trzcinowy Brzeg. Wtulił się w kotkę na oczach synów.
- Fuj! - skomentował głośno Ciężki. - Nie róbcie tego na moich oczach. - Kocurek odwrócił się i wywalił cały język poza jamę ustną.
- Nie przesadzaj. Sam tak kiedyś będziesz robił - powiedział Świt, nawet ciesząc się ze szczęścia rodziców. Nie myślał zanadto o przyszłości, lecz... spotkanie kotki swojego życia byłoby czymś wspaniałym.
Ignorując wzajemnie tulących się do siebie kotów, rozgrzebał łapą bukiet. Przyjrzał się każdej koniczynie, licząc płatki. Jeden, drugi, trzeci. Za pierwszym, drugim, trzecim, czwartym... dziesiątym razem. Za którymś znalazł roślinę o czterech liściach.
- Znalazłem czterolistną koniczynę! - powiedział zadowolony z siebie Świt, machając ogonem na prawo i lewo.
- Gratulacje kochany - miauknął skromnie Sójcze Gniazdo, uśmiechając się serdecznie.
- To oznacza, że spotka cię wielkie szczęście. Jutro jesteś mianowany, więc może otrzymasz dobrego mentora? - rzekła Trzcinowy Brzeg, mrucząc głośno przez pieszczoty otrzymane od płowego kocura.
Świt poszedł w kąt żłobka, nie chcąc patrzeć na wtulonych w siebie rodziców. Znalazł miejsce, gdzis kiedyś Trójka hodował swoje roślinki. Obwąchał podłoże, czując zapach zarówno ziół, jak i samego liliowego. Zatęsknił za nim. Wyprowadził się kilka dni temu, ale lynxowi brakowało ciaglego marudzenia trójnogiego i długich opowieści o medykach czy innych klanowiczach. Położył się obok dawnej mikroplantacji. Miał nadzieję, że nie utraci kontaktu z tym, kto rozpoznał w nim przyjaciela.
***
Następny dzień rozpoczął się biegunką. Czterolistna koniczyna przyspieszyła metabolizm Świtu, co przyczyniło się do dlugiego posiedzenia w krzakach. To taką formę przybiera zabobonne szczęście?
Ciężki zaśmiał się, widząc wychodzącego z gęstwiny brata.
- I co? Ciekawe doznania przed mianowaniem? - rzucił zaczepnie. Świt zignorował zaczepkę cynamonowego, gdyż lada chwila mieli zostać mianowani.
Wyszedł ze żłobka, po raz ostatni jako kocię. Przyglądał się zbierającemu się klanowi. Wszyscy z czekali na Iglastą Gwiazdę. W tłumie zauważył głowę Trzcinowego Brzegu, która uśmiechnęła się krzywo do syna. Cóż... Lepsze to niż nic.
Świt miał nadzieję, że potrzeba fizjologiczna nie przydusi go nagle podczas mianowania.
Liliowy lider przybył, dumnie machając ogonem. Zaszczycił Ciężkiego i jego młodszego brata nieprzyjemnym uśmieszkiem. Kocięta zbliżyły się tak, aby każdy kot mógł ich zobaczyć. Lada moment dwójka z nich będzie mentorowała trzcinowemu potomstwu.
Pierwszy wystąpił Ciężki.
- Ciężki, ukończyłeś sześć księżyców i nadszedł czas, abyś został uczniem. Od tego dnia, aż do otrzymania imienia wojownika będziesz się nazywać Ciężka Łapa - powiedział Iglasta Gwiazda. Cynamonowy kocurek, nowy uczeń, zastrzygł uszami, gdy usłyszał swoje uczniowskie imię. - Twoim mentorem Żabi Skok. Mam nadzieję, że przekaże ci całą swoją wiedzę.
Z tłumu wyszła krępa kotka, arlekin, o ogromnych, jasnych oczach. Wydawała się drobna, posiadała ogon nieproporcjonalny do swojego wzrostu. Jej futro wydawało się zadbane. Szła, stawiając szybko kroki.
- Żabi Skoku, jesteś gotowa do szkolenia własnego ucznia. Otrzymałaś od swojego mentora, Dzikiej Zamieci, doskonałe szkolenie i pokazałaś swoją zaradność i dobre serce . Będziesz mentorką Ciężkiej Łapy, mam nadzieję, że przekażesz mu całą swoją wiedzę - powiedział Iglasta Gwiazda, kończąc mianowanie cynamonowego kocurka.
Żółtooki stanął przy Żabim Skoku, nowej opiekunce, z którą spędzi dużo księżyców na niełatwym treningu.
Nadszedł czas na Świt. Wystąpił do przodu, patrząc na otaczający ich tłum kotów.
- Świcie, ukończyłeś sześć księżyców i nadszedł czas, abyś został uczniem. Od tego dnia, aż do otrzymania imienia wojownika będziesz się nazywać Świtająca Łapa. Twoim mentorem będzie Ostrokrzewiowy Cierń . Mam nadzieję, że przekaże ci całą swoją wiedzę - powtórzył taką samą gadkę lider.
Z tłumu wyszedł sam syn Iglastej Gwiazdy. Kremowy kocur o gęstej sierści, pełnej paprochów. Niebieskie oczy wyrażały ciekawość i radość, a także zaciekawienie nowym uczniem.
- Ostrokrzewiowy Cierniu, jesteś gotowy do szkolenia własnego ucznia. Otrzymałeś od swojego mentora, Skalistego Zbocza, doskonałe szkolenie i pokazałeś swoją zaradność i dobre serce . Będziesz mentorem Świtającej Łapy, mam nadzieję, że przekażesz mu całą swoją wiedzę. - Na widok potomka pysk Iglastej Gwiazdy wydawał się nieco mniej wredny, niż przy innych kotach.
- Ciężka Łapa! Świtająca Łapa! - skandował klan wilka, patrząc na dwójkę mianowanych kocurów. Świtająca Łapa podszedł do Ostrokrzewiowego Ciernia i uśmiechnął się.
Nadszedł czas na nowy etap w życiu.
Tuż po mianowaniu lynx ponownie udał się w krzaki, zamiast porozmawiać z mentorem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz