Słyszała bicie serca brata. Jego ciepło. Takie kojące…
Jedna po drugiej, łza za łzą spływały po pysku uczennicy. Ciało drżało w spazmach szlochu, z pyska uciekł głuchy jęk. Czuła się okropnie ze sobą jak i ze wszystkim, co ją otaczało. Dlatego teraz wtulała się najmocniej jak tylko potrafiła w ciało brata.
Jesionowy Wicher z początku spiął całe ciało, gdy ta zamruczała mimowolnie. Ostatecznie położył łeb na jej głowie, liżąc za uszami.
— Wiesz… mama byłaby z ciebie dumna.
Nie widziała jego pyska. Mogła jednak przysiąc, że się uśmiecha.
Tak… zdecydowanie tego było jej trzeba. Poczucia, że ma wsparcie w kimkolwiek. Że nie jest obojętna. Niepewnie odsunęła się od brata, który powoli starł łzy z jej pyska.
— J-jeśli komuś t-to powiesz, t-to m-masz w p-pysk
Ponownie oparła głowę o jego klatkę piersiową, oddychając ciężko.
- - -
Plotki rozeszły się szybciej niż myślała.
Wredne przytyki Muszego Bzyku.
Dręczenie przez Płotkową Łapę, która poczuła już jej pazury na swym pysku…
Czuła się okropnie. Tak, jakby to wszystko popychało ją w stronę krawędzi.
Nie potrafiła spojrzeć nikomu w oczy. W obozie była tylko gościem, gdy przynosiła upolowaną zwierzynę. Zaprzestała chodzenia na treningi. Większość czasu skrywała się w sowiej dziupli.
— Lodowa Łapo!
Drgnęła.
Jesionowy Wicher jej szukał.
Nie mógł jej teraz zobaczyć, nie teraz.
Oddychała ciężko, ugniatając mech pod swymi łapami. Stres wziął górę. Zaczynała panikować. Chciała uciec. Tak! Musiała! Musiała się stąd zabierać. Wstała na drżących łapach, nadeptując na gałązkę.
Trzask. Szelest.
Wzrok czekoladowego zwrócony ku niej.
— Tu jesteś, Lodowa Łapo! Szukałem cię wszędzie! Martwiłem się…
Spojrzała na niego ze łzami w oczach. Gniew, ból i strach mieszały się, tworząc paskudną mieszankę wybuchową. Nieśmiało podniosła wzrok na niego.
— W-wszyscy już wiedzą, p-prawda, Jesionku?
Szepnęła. Jej gardło niebezpiecznie się ścisnęło. Przełknęła ślinę. Bała się. Po prostu bała.
< Jesionowy Wichrze? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz