- Nie nazwiesz go rozkosznie braciszkiem? Jakiż zbuntowany kocurek - miauknął fałszywie słodkim tonem syn Chmurki. Czujnie przyglądał się młodszemu, czekając na jego najmniejszy ruch, mogący zdradzić słabość, lub wręcz przeciwnie.
- Po co mam nazywać tak tego furiata? Nikt mnie do tego nie zobowiązał - odpowiedział Szkarłat.
Usiadł wygodnie, ogonem owijając swoje ładne, białe łapy. Wzrok utkwił w synu Muszelki, sprawdzając, czy młodszy nie ugnie się pod nim. Szkarłat odważnie wytrzymał jednak spojrzenie intensywnych, zielonych ślipi. Skinął ledwo widocznie głową.
- Żeby go bardziej wnerwić. - odpowiedział Bocian. Pazurkiem zaczął wydłubywać sobie kawałek mięsa myszy, który nieszczęście wszedł mu między kiełki. Pszczółka już dawno zaczęła karmić ich prawdziwym, świeżym mięsem. Chociaż na początku się obawiali nowych doznać, było to coś wartego uwagi i odpowiednie dla przyszłych wojowników Klanu Lisa. - Wkurzanie rodzeństwa to jedno z najlepszych zajęć.
Powiedział zgodnie z prawdą. Nie mógł się już doczekać, kiedy zleci swoim sługą kolejne ciężkie zadania, które będą musieli wykonać, jeśli nie chcą dostać po pyskach. O tak, to było piękne. Gdyby tylko Ostróżka, Konopia i Pędrak też chcieli go tak słuchać. Uznał jednak, że to była kwestia czasu. Machnął ogonem na samą myśl o tych lisich bobkach.
- On się urodził wkurzony. - mruknął Szkarłat, również przyglądając się starszemu. - Byłoby lepiej, gdyby go nie było.
- Chcesz się zamienić? Moich oddam za jedynie dwie myszy. - burknął Bocian, wyciągając przed siebie łapy, by się przeciągnąć. Wstał ze swojego miejsca, rozglądając się jeszcze po żłobku. Ruszył w stronę posłania swojej rodziny.
- A ty dokąd? - dobiegł do jeszcze głos młodszego.
- Nie twój interes, mysi bobku. - odpowiedział Bocian, wchodząc już na posłanie i w najlepsze się na nim kładąc. Ułożył się wygodnie. Spojrzenie jednak utkwił w kociaku Muszelki, ciekawy jego ruchu.
Usiadł wygodnie, ogonem owijając swoje ładne, białe łapy. Wzrok utkwił w synu Muszelki, sprawdzając, czy młodszy nie ugnie się pod nim. Szkarłat odważnie wytrzymał jednak spojrzenie intensywnych, zielonych ślipi. Skinął ledwo widocznie głową.
- Żeby go bardziej wnerwić. - odpowiedział Bocian. Pazurkiem zaczął wydłubywać sobie kawałek mięsa myszy, który nieszczęście wszedł mu między kiełki. Pszczółka już dawno zaczęła karmić ich prawdziwym, świeżym mięsem. Chociaż na początku się obawiali nowych doznać, było to coś wartego uwagi i odpowiednie dla przyszłych wojowników Klanu Lisa. - Wkurzanie rodzeństwa to jedno z najlepszych zajęć.
Powiedział zgodnie z prawdą. Nie mógł się już doczekać, kiedy zleci swoim sługą kolejne ciężkie zadania, które będą musieli wykonać, jeśli nie chcą dostać po pyskach. O tak, to było piękne. Gdyby tylko Ostróżka, Konopia i Pędrak też chcieli go tak słuchać. Uznał jednak, że to była kwestia czasu. Machnął ogonem na samą myśl o tych lisich bobkach.
- On się urodził wkurzony. - mruknął Szkarłat, również przyglądając się starszemu. - Byłoby lepiej, gdyby go nie było.
- Chcesz się zamienić? Moich oddam za jedynie dwie myszy. - burknął Bocian, wyciągając przed siebie łapy, by się przeciągnąć. Wstał ze swojego miejsca, rozglądając się jeszcze po żłobku. Ruszył w stronę posłania swojej rodziny.
- A ty dokąd? - dobiegł do jeszcze głos młodszego.
- Nie twój interes, mysi bobku. - odpowiedział Bocian, wchodząc już na posłanie i w najlepsze się na nim kładąc. Ułożył się wygodnie. Spojrzenie jednak utkwił w kociaku Muszelki, ciekawy jego ruchu.
<Szkarłat? Nie zniszczyłam charakteru? Wybacz, że tyle to trwało>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz