Teraz również tak było. Bocian otworzył odziedziczone po matce oczęta, zanim ziewnął szeroko, gotowy na przeżycie kolejnego dnia. Kocurek wyjrzał z legowiska, witając świeże powietrze i ciszę, rozbrzmiewającą na wszystkie strony. Zauważył pilnującą obóz Leszczynę, której towarzyszył Myszołów. Skrzywił się. Mieli za dobrą relację. Biały z tą myślą, przyjrzał się śpiącym uczniom. Bracia, jego słudzy, spali w odległych kątach, podobnie jak to lisie łajno Pędrak. Wzrok ucznia Nostalgii, stanął ostatecznie na córkach Bazylii. Ostróżka spała, z szyszką obok siebie na posłaniu, a obok siostry smacznie pochłonięta we śnie była Konopia. Widok tej drugiej, wywołał u niego mieszane emocje. Zmrużył oczy, czujnie spoglądając na szylkretkę. Sam już nie wiedział, czy byli przyjaciółmi. Na pewno lubił się z nią drażnić, była taka śmieszna, gdy się denerwowała. Szyderczo się uśmiechnął, ale trwało to tylko kilka uderzeń serca, zanim na nowo przybrał swój spokojny, stanowczy wyraz pyszczka. Ostatnio bezczelnie się z niego naśmiewała. Uważała, że był mysią strawą, nie mógł sobie pozwolić na takie wyzwiska. Pora pokazać temu lisiemu bobku, kto tutaj ma władzę w łapkach. Podszedł bliżej kotki i najmocniej jak umiał ją kopnąć. Widział jak rozgląda się zaskoczona.
- Co to miało znaczyć? - prychnęła na niego cicho.
Nie chciała budzić reszty? Nie rozumiał dlaczego była dla nich tak wspaniałomyślna. Prawdziwy obaw byłby z wybudzenia wszystkich i jeszcze porządnego wykorzystania, do własnych celów. Konopia najwidoczniej wyczytała jego zamiary, gdyż spiorunowała go wzrokiem.
- Ani się waż, lisi bobku. Czego chcesz?
- No, Konopio, widzę, że wstałaś lewą łapką. - wywrócił oczami. - Wstawaj, mysi móżdżku, mamy sobie coś do wyjaśnienia.
- Nie mamy. - zmrużyła oczy w nieprzyjaznym geście. - Daj mi spać.
Bocian skrzywił się z niezadowoleniem. Po chwili władował się do jej posłania, blokując jej przestrzeń osobistą. Ostatnie rozłożył się obok niej, że ich sierści się ze sobą stykały. Wysunięte pazury Konopi, zapewniły mu satysfakcję, że chociaż ją zirytował.
- Pokażę ci, lisi bobku, że powinnaś mieć do mnie więcej szacunku. - mruknął pod nosem, wstając i uderzając ogonem jej bok.
Wybiegł z legowiska, pewny, że kotka za nim podąży. Nie mylił się. Konopia wydostała się z legowiska uczniów, przeciągając się przed wejściem. Biały kocur ogonem wskazał teraz na wyjście z obozu.
- Wiesz co, Konopio? Pora się przekonać, kto z nas jest większą mysią strawą.
<Konopio?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz