Kiwnęła głową.
— Jeśli Żuraw chce upamiętnić tym imieniem rodziców, możemy się na to zgodzić. Imię ma być wolnością i częścią nas, której nie będziemy się nigdy wstydzić i nosić ją z dumą. — miauknęła z uśmiechem czarna kotka. — Tylko teraz trzeba nad nim pomyśleć. Musi brzmieć odpowiednio.
— Żurawia Chmura?
— Obłoczny Żuraw? Chmurzasty Żuraw?
— Może... Podchmurny Żuraw? — zaproponowała Nostalgia.
Ze wszystkich propozycji, ta wydała się najnormalniejsza. Szyszka uśmiechnęła się szeroko, zanim otarła się o bok szylkretki w podziękowaniu. Żurawiowi powinno się spodobać.
— Będzie idealne. — miauknęła.
***
Takim oto sposobem, jeden z synów Pszczółki, został mianowany dwuczłonowym imieniem. Podchmurny Żuraw był dobrym wojownikiem i Szyszka lubiła obserwować jakie czyni postępy. Nie minie dużo czasu, aż dostanie pierwszego ucznia. Coś jednak niepokoiło czarnulkę. Zdawał się być bardziej przygaszony, a to ją martwiło.
Nie była to jedyna sprawa, która dręczyła myśli Szyszki. Pomimo romantycznej, wyjątkowej nocy, podczas której ona i Sokół starali się o potomstwo, brzuch czarnulki nie urósł. Minęły co prawda dopiero dwa dni, ale ją już to niepokoiło. Spoglądała z nadzieją na swój brzuch. Naprawdę chciała wierzyć, że rosną tam małe życia, o które będzie dbać i kochać.
Przechadzała się po obozie, chcąc zebrać myśli, kiedy dostrzegła Nostalgię, siedzącą samotnie przy jabłoni. Szylkretka obserwowała zabawę kociąt Perły na jednej z gałęzi. Szyszka wiedziała, że Jabłonka i Grusza będą uważać i nie spadną. Upadek mógłby być bolesny, ale nie znajdowali się na takiej wysokości, żeby kończył się śmiercią. Czarna kotka spokojnym krokiem podeszła do Nostalgii. Otarła się o jej bok na powitanie, zanim usiadła obok niej, otaczając łapy ogonem.
— Co słychać, Nostalgio? — miauknęła pogodnie.
Chciała znaleźć w sobie dość odwagi, by porozmawiać z szylkretką o swoich i Sokoła planach. Kłopot w tym, że doskonale wiedziała, że zastępczyni nie lubi, a wręcz nienawidzi jej partnera. Była też świadoma uczuć, które Nostalgia do niej żywiła. Nie chciała zranić przyjaciółki. Nie chciała widzieć jej bólu. Więc powinna milczeć, prawda? Ale co jeśli urodzi, a Nostalgia uzna ją za zdrajczynię, że jej nie powiedziała? Lepiej, żeby dowiedziała się od czarnulki.
Wzięła głęboki wdech i wydech. Nostalgia mogła widzieć zmieszanie, a wręcz nieśmiałość, gdy liderka spojrzała na własne łapy, jakby tam miała się kryć odpowiedz na wiele pytań.
— Ja... czy byłabym dobrą matką? — miauknęła.
Nie była to jedyna sprawa, która dręczyła myśli Szyszki. Pomimo romantycznej, wyjątkowej nocy, podczas której ona i Sokół starali się o potomstwo, brzuch czarnulki nie urósł. Minęły co prawda dopiero dwa dni, ale ją już to niepokoiło. Spoglądała z nadzieją na swój brzuch. Naprawdę chciała wierzyć, że rosną tam małe życia, o które będzie dbać i kochać.
Przechadzała się po obozie, chcąc zebrać myśli, kiedy dostrzegła Nostalgię, siedzącą samotnie przy jabłoni. Szylkretka obserwowała zabawę kociąt Perły na jednej z gałęzi. Szyszka wiedziała, że Jabłonka i Grusza będą uważać i nie spadną. Upadek mógłby być bolesny, ale nie znajdowali się na takiej wysokości, żeby kończył się śmiercią. Czarna kotka spokojnym krokiem podeszła do Nostalgii. Otarła się o jej bok na powitanie, zanim usiadła obok niej, otaczając łapy ogonem.
— Co słychać, Nostalgio? — miauknęła pogodnie.
Chciała znaleźć w sobie dość odwagi, by porozmawiać z szylkretką o swoich i Sokoła planach. Kłopot w tym, że doskonale wiedziała, że zastępczyni nie lubi, a wręcz nienawidzi jej partnera. Była też świadoma uczuć, które Nostalgia do niej żywiła. Nie chciała zranić przyjaciółki. Nie chciała widzieć jej bólu. Więc powinna milczeć, prawda? Ale co jeśli urodzi, a Nostalgia uzna ją za zdrajczynię, że jej nie powiedziała? Lepiej, żeby dowiedziała się od czarnulki.
Wzięła głęboki wdech i wydech. Nostalgia mogła widzieć zmieszanie, a wręcz nieśmiałość, gdy liderka spojrzała na własne łapy, jakby tam miała się kryć odpowiedz na wiele pytań.
— Ja... czy byłabym dobrą matką? — miauknęła.
<Nostalgio?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz