- Mi też to wygląda na lisa - miauknął wojownik, bawiąc się z małymi w zgadywanki. Przyznał, że kotki widziały już naprawdę wiele, jak na swoje młode księżyce.
- Tak! To lis - odparła Burza. - Zbyt łatwo zgadliście. - Niebieska zmarszczyła nos z niezadowoleniem.
- Czyli... Teraz ja - miauknął biały, przyglądając się bacznie córkom Konwalii.
- Tak - odpowiedziała od razu Stokrotka.
Orlikowy Szept chwilę pomyślał. Wpadł na całkiem ciekawy pomysł, żeby urozmaicić obu kotkom zabawę. Siedzieli zbyt długo w jednym miejscu, a młodym przyda się trochę ruchu nim rozpoczną szkolenie na wojownika bądź ewentualnie medyka.
- A więc... To coś... A właściwie ktoś jest biały, puszysty i... Zaciekawiony - powiedział, uśmiechając się pod nosem.
Burza i Stokrotka spojrzały na siebie z niemałym zaskoczeniem. Liczyły na prosty przykład, a Orliczek wyskoczył z czymś niejednoznacznym.
- Chmura? To zaciekawienie nie pasuje, ale biała i puszysta... - zastanawiała się na głos Burza.
- Nie - zaprzeczył wojownik.
- Śnieg - rzuciła Stokrotka.
- Też nie.
Kotki przez chwilę naradzały się ze sobą, aby udzielić prawidłowej odpowiedzi.
- Już chyba wiemy, o kogo chodzi - miauknęła Burza.
- O ciebie! Orliczka! - miauknęła Stokrotka.
- Brawo! A wiecie, czym jestem zaciekawiony? Tym, co ukrywacie za sobą. Jak mi nie pokażecie, to was obie złapię i wyłaskotam za wszytkie czasy! - powiedział Orlikowy Szept i zaczął iść w kierunku kotek z uśmieszkiem. Niebieskie pisnęły i rozbiegły się w obie strony. Przez najbliższe minuty wojownik próbował złapać Burzę i Stokrotkę, dając im fory.
- Nie złapiesz mnie! - wolały raz za razem.
- Zobaczycie, że złapię! - odpowiadał biały. Dla zmobilizowania kotek do biegu, będąc blisko nich, dotykał czubków ich ogonów.
Wymęczeni padli na ziemię i dyszeli. Wojownik sprawdził, co ukrywały za sobą kotki. Tym czymś okazał się martwy ptak i ładnym ubarwieniu piór. Bez słowa syn Koniczynki wziął w zęby martwe zwierzę i zaniósł je na stos ze zwierzyną. Kawałek mięsa okaże się bardziej pożyteczny, trawiąc się w czyimś żołądku.
***
Udał się do legowiska medyków, chcąc odwiedzić swoich znajomych. Chciał porozmawiać z którymś z nich, żeby urozmaicić sobie dzień. W ich kąciku zauważył tylko krzątającą się Stokrotkową Łapę. Niebieska zdołała naprawdę wyrosnąć. Orlikowy Szept nie potrafił uwierzyć, że poszła w ślady matki. Oby sama kiedyś nie próbowała wplątać się w bagno i skończyć jak Konwaliowe Serce. Współczuł czarnej, nie zasługiwała na taki los.
- Witaj, mała - przywitał się, przyglądając się pewnym ruchom kotki.
- Jestem trochę zajęta. Jeżowa Ścieżka jest z Drżącą Łapą, a Konwalia poszła do Mokrej Gwiazdy - rzuciła niebieska, oddzielając od siebie liście mięty.
- No... Dobrze - odpowiedział krótko biały. - Poczekam na nich. Opowiedz, jak ci idzie nauka? Musisz mieć bardzo mało czasu dla siebie - zagadał, chcąc dowiedzieć się czegoś od uczennicy i skrócić czas oczekiwania na czekoladowego i czarną.
- Tak! To lis - odparła Burza. - Zbyt łatwo zgadliście. - Niebieska zmarszczyła nos z niezadowoleniem.
- Czyli... Teraz ja - miauknął biały, przyglądając się bacznie córkom Konwalii.
- Tak - odpowiedziała od razu Stokrotka.
Orlikowy Szept chwilę pomyślał. Wpadł na całkiem ciekawy pomysł, żeby urozmaicić obu kotkom zabawę. Siedzieli zbyt długo w jednym miejscu, a młodym przyda się trochę ruchu nim rozpoczną szkolenie na wojownika bądź ewentualnie medyka.
- A więc... To coś... A właściwie ktoś jest biały, puszysty i... Zaciekawiony - powiedział, uśmiechając się pod nosem.
Burza i Stokrotka spojrzały na siebie z niemałym zaskoczeniem. Liczyły na prosty przykład, a Orliczek wyskoczył z czymś niejednoznacznym.
- Chmura? To zaciekawienie nie pasuje, ale biała i puszysta... - zastanawiała się na głos Burza.
- Nie - zaprzeczył wojownik.
- Śnieg - rzuciła Stokrotka.
- Też nie.
Kotki przez chwilę naradzały się ze sobą, aby udzielić prawidłowej odpowiedzi.
- Już chyba wiemy, o kogo chodzi - miauknęła Burza.
- O ciebie! Orliczka! - miauknęła Stokrotka.
- Brawo! A wiecie, czym jestem zaciekawiony? Tym, co ukrywacie za sobą. Jak mi nie pokażecie, to was obie złapię i wyłaskotam za wszytkie czasy! - powiedział Orlikowy Szept i zaczął iść w kierunku kotek z uśmieszkiem. Niebieskie pisnęły i rozbiegły się w obie strony. Przez najbliższe minuty wojownik próbował złapać Burzę i Stokrotkę, dając im fory.
- Nie złapiesz mnie! - wolały raz za razem.
- Zobaczycie, że złapię! - odpowiadał biały. Dla zmobilizowania kotek do biegu, będąc blisko nich, dotykał czubków ich ogonów.
Wymęczeni padli na ziemię i dyszeli. Wojownik sprawdził, co ukrywały za sobą kotki. Tym czymś okazał się martwy ptak i ładnym ubarwieniu piór. Bez słowa syn Koniczynki wziął w zęby martwe zwierzę i zaniósł je na stos ze zwierzyną. Kawałek mięsa okaże się bardziej pożyteczny, trawiąc się w czyimś żołądku.
***
Udał się do legowiska medyków, chcąc odwiedzić swoich znajomych. Chciał porozmawiać z którymś z nich, żeby urozmaicić sobie dzień. W ich kąciku zauważył tylko krzątającą się Stokrotkową Łapę. Niebieska zdołała naprawdę wyrosnąć. Orlikowy Szept nie potrafił uwierzyć, że poszła w ślady matki. Oby sama kiedyś nie próbowała wplątać się w bagno i skończyć jak Konwaliowe Serce. Współczuł czarnej, nie zasługiwała na taki los.
- Witaj, mała - przywitał się, przyglądając się pewnym ruchom kotki.
- Jestem trochę zajęta. Jeżowa Ścieżka jest z Drżącą Łapą, a Konwalia poszła do Mokrej Gwiazdy - rzuciła niebieska, oddzielając od siebie liście mięty.
- No... Dobrze - odpowiedział krótko biały. - Poczekam na nich. Opowiedz, jak ci idzie nauka? Musisz mieć bardzo mało czasu dla siebie - zagadał, chcąc dowiedzieć się czegoś od uczennicy i skrócić czas oczekiwania na czekoladowego i czarną.
<Stokrotkowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz