Liderka zauważyła wracającą Golec z Czermieniem. Łysa kotka dobrze sobie radziła z treningiem syna Muszelki. Jej surowość, upór oraz własne zasady sprawiły, że czarnulka miała nadzieję, że Czermień pod jej nauką chociaż trochę się zmieni. Golec bardzo się też starała i dzięki treningowi kocura, mogła zapomnieć o niechcianym potomstwie zrodzonym z gwałtu.
Szyszka z westchnięciem, podeszła bliżej tej dwójki, gdy tylko pojawili się w obozowisku. Zastrzygła uszami na ciche "Wronia strawa", wymruczane pod nosem przez Czermienia. Była pewna, że się nie przesłyszała. Nie dała jednak po sobie tego poznać, zbyt zajęta przyszłą rozmową z wojowniczką.
- Jak tam? - kotka zwróciła te słowa do Golec, która weszła tuż za nim do obozu.
Kątem oka obserwowała oddalającego się Czermienia. Niepokój przyspieszył bicie jej serca. Intuicja mówiła jej, że czarny coś kombinuje. Utwierdziła się w jego złych zamiarach, gdy tylko się na moment odwrócił, posyłając jej spojrzenie pełne nienawiści. Wysunęła pazury w ostrzegawczym geście. Z tym uczniem zawsze były problemy.
- Gorzej niż z kociakiem. Nie chce się słuchać, wykonuje polecenia zbyt szybko i jeszcze bije się jak królowa. - wywróciła oczami wojowniczka.
Szyszka poruszyła wąsami. Dotknęła ogonem jej boku.
- Wiem, że sobie poradzisz. Nie bez powodu wybrałam ciebie na jego mentorkę. - miauknęła z lekkim uśmiechem. Próbowała ukryć swoje zmartwienie, które pewnie wyczytała Golec. Mówiły to jej ślepia.
- Gówniarz jeszcze nabierze rozumu. - mruknęła, żeby ją pocieszyć.
Czarnulka skinęła głową. Chciałaby w to uwierzyć.
Pożegnała się z Golec machnięciem ogona, zanim odeszła porozmawiać z Leszczynką. Usłyszała jeszcze jak Pędrak i Błysk naśmiewają się z czarnego kocura, nazywając go pieszczotliwie "Bursztynkiem!". Zanim jednak zdążyła jakoś zareagować, Leszczyna już na nią skoczyła i obie ze śmiechem wylądowały na ziemi.
<Czermieniu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz