- Wiesz co... Idź poszukaj Nornicy i zajmij ją czymś, a ja w tym czasie zrobię jej niespodziankę, dobra? - miauknął Czermieniowy Gniew, jak zwykle nieprzyjemnym tonem do brata.
Szkarłatny Mróz ucieszył się! Czarny w końcu zrozumiał, jak ważna okazała się dla niego Nornica. Teraz wystarczy dać im trochę czasu dla siebie i od razu skończą jako najbardziej pasująca do siebie parka Owocowego Lasu.
- Robi się! Poszukam jej... I.. Posłucham, jak nie lubi mojego futerka - miauknął smętnie, lekko pociągając nosem.
- Nie mazgaj się, tylko idź - odmiauknął czarny, wspinając się na wyższą gałąź.
Szkarłatny Mróz poszedł przed siebie, z łbem skierowanym ku ziemi. Nikt nie doceniał jego dobroci. Wszyscy traktowali rudego jak piąte koło u wozu. A on chciał tylko dobrze, chciał tylko pozostać radosny. Wróciła mu energia, gdy wyobraził sobie Nornicę i brata wtulonych razem w siebie wśród jabłek. Ponownie dreptał wesoło nogami, dzięki niemu ukryta parka mogła zacieśnić więzy między sobą!
Niestety, nigdzie nie znalazł kotki. Ani przy Ogodzeniu, ani w żłobku, ani w jej miejscu do spania. Zdołał ją ujrzeć z daleka, gdy ta ponownie użerała się z Czermieniowy. Gniewem. Zostawił ich samych ze sobą. W końcu randkowali i świetnie się bawili.
***
Dużo się zmieniło. W żłobku pojawiło się sporo kociąt, wesoły rudzielec otrzymał pierwszego ucznia, a Szyszka promieniowała chęcią do działania, jak przykładna liderka. Żuk, czyli podopieczny Szkarłatnego Mrozu, posiadał bardzo podobny typ charakteru, co Czermień. Również czarny i dosyć nieprzyjemny. Szkarłatny Mróz, znając taki typ zachowania, próbował sprostać nauczaniu młodego kocura. Nie było to łatwe, Żuk ignorował wiele poleceń i zachowywał się jak podlotek. Dorosły starał się okazywać mu wsparcie i pomocną łapę.
Usłyszał wiele rzeczy ma temat własnego brata. Skrzywdził Cichą, biedną i niemą kotkę. Ponownie został uczniem. Od kilku tygodni używał starego imienia, nadanego za czasów istnienia Klanu Lisa. Szkarłat pozostał przy swoim dwuczłonowym imieniu. Wprawdzie sami mieszkańcy Owocowego Lasu zwracali się do niego pierwszym członem, ale kocur przedstawiał się tym, jak nazwała go Pstrągowa Gwiazda. Rozmyślał sam nad powrotem do kocięcego imienia, ale dwa człony przypominały mu o przeszłości i o ciekawych chwilach, spędzonych w Klanie Nocy.
- Czego chcesz? - zapytał się Czermień, Szkarłatny Mróz ponownie odwiedził braciszka. Rudy uśmiechnął się szczerze do furiaty, a ten tylko przewrócił oczami i odwrócił się zadem do członka rodziny. Niebieskooki postanowił pospędzać trochę czasu z bratem, aby nie pozwolić mu myśleć o karze. W końcu nie każdy zostaje uczniem po raz drugi.
- No... Chciałem sobie z tobą posiedzieć. Jak zwykle. - Kocur oparł głowę na ciele brata, a ten w odpowiedzi ugryzł go w ucho.
- Nie chcę. Spadaj do dzieciarni - odparł Czermień.
- Nie zamierzam! Im już poświęciłem swój czas. Teraz twoja kolej - powiedział Szkarłatny Mróz, pocierając ucho. Poczuł ból, na szczęście lekki. Tym razem lekki. Normalnie czarny tak potrafił dopiec, że miejsce uderzenia czy zadrapania nie potrafiło się zagoić przez kilka tygodni. - Kochany mój i słodziutki braciszku - zaszczebiotał rudy, chociaż wzrok towarzysza mówił ostre "Spadaj stąd, sierściuchu" - Zostałeś uczniem, czyli nie umiesz walczyć, ani polować. Ja, jako mentor... Niekoniecznie twój, mam obowiązek pomagać nieletnim. Już ukończyłeś dużo księżyców, lecz, jako uczeń, domyślnie posiadasz sześć. Pouczę cię, musisz mnie tylko BARDZO uważnie słuchać. Inaczej zapomnisz wielu rzeczy i nie przetrwasz, a umrzesz z głodu.
Szkarłatny Mróz ucieszył się! Czarny w końcu zrozumiał, jak ważna okazała się dla niego Nornica. Teraz wystarczy dać im trochę czasu dla siebie i od razu skończą jako najbardziej pasująca do siebie parka Owocowego Lasu.
- Robi się! Poszukam jej... I.. Posłucham, jak nie lubi mojego futerka - miauknął smętnie, lekko pociągając nosem.
- Nie mazgaj się, tylko idź - odmiauknął czarny, wspinając się na wyższą gałąź.
Szkarłatny Mróz poszedł przed siebie, z łbem skierowanym ku ziemi. Nikt nie doceniał jego dobroci. Wszyscy traktowali rudego jak piąte koło u wozu. A on chciał tylko dobrze, chciał tylko pozostać radosny. Wróciła mu energia, gdy wyobraził sobie Nornicę i brata wtulonych razem w siebie wśród jabłek. Ponownie dreptał wesoło nogami, dzięki niemu ukryta parka mogła zacieśnić więzy między sobą!
Niestety, nigdzie nie znalazł kotki. Ani przy Ogodzeniu, ani w żłobku, ani w jej miejscu do spania. Zdołał ją ujrzeć z daleka, gdy ta ponownie użerała się z Czermieniowy. Gniewem. Zostawił ich samych ze sobą. W końcu randkowali i świetnie się bawili.
***
Dużo się zmieniło. W żłobku pojawiło się sporo kociąt, wesoły rudzielec otrzymał pierwszego ucznia, a Szyszka promieniowała chęcią do działania, jak przykładna liderka. Żuk, czyli podopieczny Szkarłatnego Mrozu, posiadał bardzo podobny typ charakteru, co Czermień. Również czarny i dosyć nieprzyjemny. Szkarłatny Mróz, znając taki typ zachowania, próbował sprostać nauczaniu młodego kocura. Nie było to łatwe, Żuk ignorował wiele poleceń i zachowywał się jak podlotek. Dorosły starał się okazywać mu wsparcie i pomocną łapę.
Usłyszał wiele rzeczy ma temat własnego brata. Skrzywdził Cichą, biedną i niemą kotkę. Ponownie został uczniem. Od kilku tygodni używał starego imienia, nadanego za czasów istnienia Klanu Lisa. Szkarłat pozostał przy swoim dwuczłonowym imieniu. Wprawdzie sami mieszkańcy Owocowego Lasu zwracali się do niego pierwszym członem, ale kocur przedstawiał się tym, jak nazwała go Pstrągowa Gwiazda. Rozmyślał sam nad powrotem do kocięcego imienia, ale dwa człony przypominały mu o przeszłości i o ciekawych chwilach, spędzonych w Klanie Nocy.
- Czego chcesz? - zapytał się Czermień, Szkarłatny Mróz ponownie odwiedził braciszka. Rudy uśmiechnął się szczerze do furiaty, a ten tylko przewrócił oczami i odwrócił się zadem do członka rodziny. Niebieskooki postanowił pospędzać trochę czasu z bratem, aby nie pozwolić mu myśleć o karze. W końcu nie każdy zostaje uczniem po raz drugi.
- No... Chciałem sobie z tobą posiedzieć. Jak zwykle. - Kocur oparł głowę na ciele brata, a ten w odpowiedzi ugryzł go w ucho.
- Nie chcę. Spadaj do dzieciarni - odparł Czermień.
- Nie zamierzam! Im już poświęciłem swój czas. Teraz twoja kolej - powiedział Szkarłatny Mróz, pocierając ucho. Poczuł ból, na szczęście lekki. Tym razem lekki. Normalnie czarny tak potrafił dopiec, że miejsce uderzenia czy zadrapania nie potrafiło się zagoić przez kilka tygodni. - Kochany mój i słodziutki braciszku - zaszczebiotał rudy, chociaż wzrok towarzysza mówił ostre "Spadaj stąd, sierściuchu" - Zostałeś uczniem, czyli nie umiesz walczyć, ani polować. Ja, jako mentor... Niekoniecznie twój, mam obowiązek pomagać nieletnim. Już ukończyłeś dużo księżyców, lecz, jako uczeń, domyślnie posiadasz sześć. Pouczę cię, musisz mnie tylko BARDZO uważnie słuchać. Inaczej zapomnisz wielu rzeczy i nie przetrwasz, a umrzesz z głodu.
<Czermień?>
"użerali się ze sobą" i po tym "randkowali" kocham xD
OdpowiedzUsuń