Ze wszystkich sił próbował nie myśleć o ślicznych oczach Barwinkowego Podmuchu i jego miękkiej sierści, gdy się do niego przytulił. Szczawiowy Liść dalej czuł te same emocje jak wtedy: podekscytowanie i przyjemne uczucie rozlewające się po całym jego ciele, żeby w ciągu następnego uderzenia serca wbrew sobie uderzyć Barwinka, dając mu do zrozumienia, że ma się do niego nie zbliżać. Chociaż pragnąć bliskości wiedział, że ta go tylko rani. Nie chciał być zakochany w swoim rywalu. Teraz latał za nowym kocurem, licząc, że pozbędzie się tego słodkiego uczucia, równocześnie tak strasznie gorzkiego. Barwinkowy Podmuch jak na złość, próbował być jednak blisko niego, czym irytował liliowego wojownika, wywołując u niego tak wiele sprzecznych emocji. Już sam nie wiedział czego chce. I wcale nie był z tego faktu zadowolony.
Uwagi też nie zwracał na czarnego kocura. Poprosił mamę, by ta nie przydzielała ich do wspólnego patrolu, natomiast gdy się widzieli w obozie albo udawał, że go nie widzi, albo uciekał gdziekolwiek. Tego dnia również myślał, że uda mu się uniknąć spotkania z dawnym uczniem Łabędziego Plusku. Wtedy poczuł jak coś na niego wpada. Zaskoczony spojrzał na pobratymca. Dopłynął do niego znajomy zapach. Barwinkowy Podmuch. Szczawik chociaż wpatrywał się w jego kierunku, starał się nie zerkać na czarnego. Ten musiał wyczuć jego niechęć, gdyż wycofał się spłoszony, wpadając na kogoś po drodze, zanim biegiem opuścił obóz. Gdyby nie sytuacja, Szczawiowy Liść pewnie zadrwiłby, że Barwinek ze starości już całkiem ślepnie, albo że tak się go boi, że musiał podkulić ogon ze strachu. Nie miał jednak humoru do żartów.
Westchnął cicho. Dumnie stojący do góry ogon, opadł, ciągnąc się po ziemi. Szczawiowy Liść ruszył w stronę Kasztanowej Łapy, który czekał na kolejny trening. Świadomy zdziwionego wzroku wychowanka, szybko znowu przybrał pewną siebie sylwetkę, uśmiechając się zawadiacko.
- Dlaczego Barwinkowy Podmuch jest taki smutny? - spytał ze zmartwieniem kocurek. No tak, polubił Barwinka i często o niego wypytał, ku złości swojego mentora. Szczawiowy Liść wywrócił oczami.
- Skąd mam to wiedzieć? Pewnie kleszcza złapał. - fuknął.
Kasztanowa Łapa zastrzygł uszkami.
- Nie powinniśmy za nim pójść? Może potrzebować pomocy. - miauknął z troską kocurek.
Zmrużył oczy w niezbyt przyjemnym geście. Serce zabiło mu niebezpiecznie blisko. A co jeśli Barwinkowy Podmuch naprawdę potrzebuje pomocy? Może zrobi jakąś głupotę i on będzie miał go na sumieniu? Wiele wątpliwości weszło teraz do jego myśli. Musiał się ich pozbyć.
- Mamy trening, Kasztanowa Łapo. Zamierzasz zaniedbasz szkolenie, martwiąc się o jakiegoś lisiego bobka? - mruknął liliowy.
Kasztanowa Łapa spuścił łebek, spoglądając na własne łapki. Ha, kolejny punkt dla mentora! Uwielbiał mieć tą małą władzę. Dał znać ogonem kocurkowi, by wybrali się poza obóz. Zanim jednak zdążył wykonać chociaż krok, Rumiankowa Pręga wyrosła przed nim jak z podziemi.
- Porwę na chwilę mojego brata. - uśmiechnęła się troskliwie do syna Lwiej Grzywy, który energicznie pokiwał łebkiem. Szczawiowy Liść ruszył powoli za siostrą, aż do sterty ze zwierzyną. Rumianek chwyciła dla siebie mysz. Musiała być głodna. - Barwinkowy Podmuch ostatnio jest bardzo smutny. Zapytasz go, co się stało?
- Niby czemu ja? - mruknął.
- Bo się przyjaźnicie... - miauknęła łagodnie Rumiankowa Pręga.
Poruszył zdenerwowany ogonem. W jego ślepiach pojawiła się furia, którą w miarę szybko odpędził. Wziął kilka głębszych wdechów i wydechów. Nie nakrzyczy na siostrę. Nie chciał wyładowywać swojej frustracji na niej. Spojrzał na Rumiankową Pręgę na chwilę, zanim odwrócił wzrok, a cwany uśmiech zszedł z jego pyska.
- Słuchaj. Ja i Barwinkowy Podmuch jesteśmy rywalami, nie przyjaciółmi. Nie interesuje mnie co się z nim dzieje. Chce o nim zapomnieć i udawać, że nie istnieje, okej? - fuknął.
- Pokłóciliście się? - ponownie zadała pytanie.
Szczawiowy Liść nawet nie miał ochoty jej odpowiadać. Przywołał swojego ucznia i razem z nim ruszył w stronę wyjścia z obozu, ignorując nawołujący głos siostry. Czemu nie mogli dać mu po prostu spokoju?
***
Barwinkowy Podmuch nie wrócił tej nocy do obozu. Z samego rana, Szczawiowy Liść przysiadł przy legowisku wojowników, wpatrując się w wyjście z obozu. Może zamiast treningu z Kasztanową Łapą, powinien go poszukać? Prędko pokręcił głową. Nie. Barwinek nie zrobiłby tego dla niego.
- Lisia Gwiazda jest wkurzony na Barwinka. - spojrzał szybko na Blekotkowe Futro, również siedząca przed legowiskiem. Wiatr muskał jej sierść.
- Barwinkowy Podmuch nie byłby tchórzem, który tak po prostu ucieka, ani zdrajcą. Wróci. Nie raz już się kłócił z przywódcą. - miauknął liliowy kocur.
A jeśli i czarny zniknie, tak jak Żywica?
Czy dałby radę z tą świadomością sobie poradzić? Drgnął na samą myśl, spuszczając głowę i czekając, aż jego leniwy uczeń wreszcie się stawi.
Tracił powoli cierpliwość. Słońce unosiło się już na najwyższym punkcie, natomiast Kasztanowa Łapa wciąż smacznie spał w legowisku uczniów. Tego było za wiele. Szczawiowy Liść skierował się do wspomnianego legowiska. Wyciągnie młodzika za kark. Przecież miał być punktualny! To była również cecha dobrego wojownika! Prychał pod nosem, zanim wszedł do środka. Większości uczniów już nie było. Wybrali się na swoje szkolenia. Szczawiowy Liść rozejrzał się po legowisku, poszukując znajomej sierści. Dojrzał posłanie Kasztanka. Jednak zamiast ujrzeć śpiącego kocurka, którego brutalnie zamierzał wybudzić, było całkowicie puste. I zimne. Musiał dawno stąd zniknąć.
Liliowy na początku pomyślał, że po prostu się minęli. Zajrzał więc do żłobka, legowiska starszych, a nawet swojego własnego. Był też u Lisiej Gwiazdy ale cicho, bo lider akurat spał, a on nie chciał go budzić. Uznał ostatecznie, że Kasztanek spędza czas u medyka. Tam też nie było kocurka. Szczawiowy Liść spytał Srebrną Łapę, czy widział brata, ale kocurek szybko zaprzeczył. Powiedział mu natomiast, że gdy się w nocy wybudził, on gdzieś się wymykał.
To wystarczyło liliowemu.
Ten lisi bobek uciekł! Pewnie poszedł szukać Barwinkowego Podmuchu! Przepełniony złością wybiegł z obozu. A jeśli coś mu się stanie? Był za niego odpowiedzialny. Rzucił się pędem przez terytorium Klanu Klifu.
<Barwinku? 💙>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz