Wpatrywał się gniewnie w Kolczastą Skórę, po czym zwyczajnie prychnął pogardliwie. Nie no, super, najpierw cisnął z niego beke, a teraz próbował podlizać się na siłę? Kocurek nie zamierzał być dla niego słodki do granic możliwości tylko dlatego, że są ponoć rodziną, chociaż jak tak na niego patrzył to śmiał w to wątpić. Po prostu dla dobra ich obu niech się odwali i znajdzie se jakąś frajerkę jak Wawrzyn, na której będzie wiecznie wisiał. Odruchowo napuszył futro, zezując na srebrnego.
— To tylko jeden wieczór. Jeśli nie chcesz to nie, nie będę cię do niczego zmuszać... — miauknął starszy rangą kot, po czym przeniósł wzrok na swój mech. Mała Łapa zdusił w sobie niezadowolony pomruk.
— Nie — bąknął niedbale, po czym zanurzył mech w wodzie, a gdy ten stał się już ciężki i wystarczająco wilgotny wziął go, ruszając wraz z innymi w drogę powrotną.
* * *
Był zły, smutny, zawiedziony... Wszystko na raz. Nie miał ochoty na konakt z rodziną. Niech sobie wychwalają jego ojca aż im uszami wyjdzie. Nie miał zamiaru w tym uczestniczyć, ani tym bardziej być wilkiem. Cholera jasna natura stworzyła go jako kota a nie jakiegoś durnego psowatego! Kocurek zwinął się jeszcze ciaśniej w kulkę, przywierając do boku Śnieżnej Łapy, która pochrapywała cichutko. Jego mentor nadal nie dosypiał. Nawet teraz słyszał jego przeraźliwe wrzaski. Westchnął cicho, podnosząc łeb.
Popatrzył na Śnieżkę.
Jej śliczne trójkolorowe futerko skąpane w blasku księżyca. Niewinny wyraz pyszczka, gdy mamrotała coś przez sen... To wszystko sprawiało, że jego serce przyśpieszało jeszcze bardziej, zaś sam kocur miał wrażenie, że płonie żywym ogniem. Jego uwagę przykuł trzask dochodzący z zewnątrz. Poruszył się niespokojnie, czekoladowe ślepia wlepiając w sylwetkę, której jasne futro odbijało srebrną poświatę. Swąd burzaka budził u niego wymioty nawet tutaj.
Przez kilka uderzeń serca mierzyli się gniewnym wzrokiem. Żadne z nich nie ustępowało. W końcu Mała Łapa usłyszał jakieś niezadowolone warknięcie, było jednak ono tak niewyraźne, że nie rozumiał jaki problem ma do niego ta pokraka. Postanowił trochę jednak powkurzać tego zaśmiergłego bobkojada.
Wstał, przeciągnął się ostentacyjnie, po czym wyszedł z legowiska udając, że się potyka i wpada na kotkę. Ta syknęła wściekle, wyginając grzbiet w łuk.
— PATRZ JAK ŁAZISZ GÓWNIARZU! — furczała, plując mu w pysk. Mała Łapa zadowolony z siebie usiadł przed nią.
— Naucz się mówić, bo plujesz. I z mordy ci śmierdzi — mruknął, plując jej między oczy.
— Wracaj do środka, dobrze ci radzę. Póki mam jeszcze cierpliwość — Piasek uderzyła ogonem o ziemię, wzniecając odrobinę kurzu. Maluszek roześmiał się pod nosem. Było wesoło.
— Żaden bobkojad nie będzie mówić mi, co mam robić! — zaprotestował, pusząc futro i wypinając klatkę piersiową w przód. Kremowa kocica tak się napuszyła, że Mały miał wrażenie, że zaraz łeb jej wybuchnie albo z uszu wyleci para. Chcąc dolać jeszcze oliwy do ognia bezczelnie olał jej łapę, co tylko podziałało jako zapalnik. Burzaczka wybuchnęła furią, wrzeszcząc na cały obóz, że obedrze go ze skóry. No i prawie się jej to udało, gdyby nie Kolec, który rzucił się na kocicę, przygniatając ją do ziemi i ignorując diabelskie wrzaski.
— Przestań traktować mnie jak dziecko! Sam dałbym sobie radę! — warknął wściekle w stronę Kolczastej Skóry — Kolejny idiota, co strzela bohatera! — zawołał oskarżycielsko.
< Kolec? >
To u nich rodzinne jak widać xD
OdpowiedzUsuń