- Co zeżarliście?! Gadać mi tu! - nie przejmowała się tym, że unosi głos, budząc tym wszystkich, którzy jeszcze cudem spali. - Kaczorek? Proszę powiedz - już łagodniej zwróciła się do kolegi. Chciała, by jej powiedział.
Syn Jesionowego Wichru uniósł pyszczek, mrugając zaspanymi ślepkami. Wszystkie obecne w żłobku królowe i kocięta, już dawno byli na łapach, wybudzeni ze snu krzykami Mglistej Łapy. Wiedzieli, że cokolwiek rozgniewało uczennicę, musiało być to poważne. Kaczorek poczuł jak jeży mu się sierść, gdy dotarły do niego słowa koleżanki. Spojrzał ze zmartwieniem na Malinkę. Siostra również na niego zerknęła ostrym spojrzeniem, jasno mówiącym, że ma milczeć. Mgiełka musiała się dowiedzieć, że zjedli kilka ziółek!
- Zjedliście coś w legowisku medyka? Malinko, Kaczorku! - Brzoskwiniowa Bryza nie potrzebowała więcej słów czarno-białej uczennicy. Zmierzyła ostrym spojrzeniem swoje potomstwo. W końcu już raz nadszarpnęli jej cierpliwość, gdy biegli w stronę rzeki. Królowa nie wiedziała ile dzieci przed tym zdążyły narobić psot.
Kaczorek skulił się pod tym spojrzeniem, kładąc uszka na łebku i znowu zerkając na siostrę. Malinka prychnęła pod noskiem. Nie powinni się przyznawać, bo znowu czeka ich kara. Widział jak ogon Mglistej Łapy kołysze się na boki ze zdenerwowania. Musiała się powstrzymywać, by nie nawrzeszczeć na karzełki. Rudzielec pierwszy raz widział ją taką rozgniewaną i wcale mu się to nie podobało. Była trochę tylko starsza od niego, a już zachowywała się jak większość dorosłych! Miał ochotę tupnąć łapką i wypomnieć jej to prosto w pyszczek.
- Mam zawołać tatę? - ponownie odezwała się surowym głosem Brzoskwiniowa Bryza.
Kaczorek spuścił wzrok, spoglądając na własne łapki.
- Nie slobilismy nic slego. - miauknął powoli. - To byly tylko tsy loslinki.
- Jak wyglądały? - spytała Mgiełka, a ton jej głosu jasno sugerował, że jeśli nie powiedzą, wyciągnie ich za kłaki ze żłobka.
- Jeden kfiatek byl taki solto pomalancowy. I jesce jedlismy loslinke o smaku mietowym.
- I takie sialenka calne. Chcialo nam sie spac. - dopowiedziała Malinka.
Kaczorek uznał, że to wszystko co mogli powiedzieć, więc szybko przystąpił do obrony jego i siostry, przed zmartwioną mamusią i rozgniewaną uczennicą Porannej Zorzy.
- Ale my nie chcielismy sle! Bylismy tylko ciekawi jak to smakuje! - miaukną kocurek. - Nic nam sie nie stalo!
<Mgiełko? Nawrzeszczysz na małych łobuzów?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz