Mimowolnie na jego mordce zawitał łagodny uśmiech, zaś samo serduszko Leszczynka zabiło szybciej. Doceniał jej starania tak mocno... czekoladowa koteczka nawet nie miała pojęcia jak wiele dla niego robi samą swoją obecnością. Przesunął nosem po jej policzku, pozostając w tej pozycji zaledwie kilka sekund, odsunął się zaraz już w z lekka lepszym nastroju. Jego serce nadal było rozdarte, aczkolwiek słowa przyjaciółki delikatnie zaleczyły rany. Miała rację, musiał dać sobie czas, wszystko przecież wróci do normy, prawda?
Spoglądał na Żabkę, na moment tonąc w jej cudnych oczach, słodki nosek, idealnie dopasowane uszka oraz niebywale mięciutkie futerko... Czasem zastanawiał się, gdyby lubił kotki w taki sposób jak kocury może coś z tego by wyszło? Uwielbiał jej towarzystwo i choć sam był ciapą do potęgi ósmej, jakaś jego część chciała tak zwyczajnie by kotka była szczęśliwa i bezpieczna. Trochę się zdziwił jak naturalnie mu to przychodziło, aczkolwiek nie zagłębiał się w to zbytnio. Było dobrze tak, jak było.
— G-gotowi? — miauknął, gdy dołączyła do nich Migocząca Tafla. Obie skinęły głową, po czym wyruszyli. Leszczynek nie miał nic przeciwko temu, że to właśnie bicolorka prowadzi patrol, ba, nawet było mu to na rękę. Niezbyt lubił być u władzy, jakoś tak mu to nie odpowiadało, już wystarczyło, że na jego barkach spoczywała odpowiedzialność za patrol, a rudzielec zaczynał panikować.
Szli w ciszy, co jakiś czas któreś z nich wypowiadało kilka słów, aczkolwiek nie można było nazwać tego zwykłym dialogiem. Syn Iglastej Gwiazdy nie narzekał, czasem potrzebował po prostu ciszy i spokoju a patrol był właśnie okazją do tego. Przy okazji mógł poukładać swoje rozbiegane myśli, które kotłowały się w jego głowie.
Do obozu wrócili gdy słońce już dawno gościło na niebie. Kocur w pyszczku niósł mały kwiatek, który podrygiwał w rytm jego kroków. Migotka poszła zdać dziadkowi patrol, zaś oni mogli się spokojnie rozejść.
— H-hej, Ż-żabko — zaczął nieśmiało, grzebiąc łapką w ziemi. Kotka zwróciła ku niemu swoje duże błękitne oczka widocznie zaciekawiona — T-t-o dla c-ciebie — miauknął z łagodnym uśmiechem na pyszczku, po czym położył za jej uchem stokrotkę, którą wcześniej niósł w mordce — I d-dzięk-kuję, z-za w-wszystko — dodał zaraz.
< Żabko? >
:hehe_cma:
OdpowiedzUsuńAww <3
OdpowiedzUsuń