Milczał wpatrując się w mech przed sobą, cały czas zastanawiał się jak mógłby jakoś umocnić ściany ich obozu, by te jeszcze lepiej chroniły ich przed zagrożeniem. Jakby tego było mało, powoli musiał wymyślać kolejnych mentorów dla rosnących kociąt a pomysły... kończyły mu się powoli. Westchnął cicho, przesuwając łapą po twardej skale. Czasem żałował, że zgodził się na zostanie liderem, jednak czasu już nie był w stanie cofnąć. Cały spokój zniszczyło wparowanie Wróbelka do środka. Z początku otworzył pysk by go zganić, w końcu mógł być teraz w trakcie czułości z Miedzianą Iskrą, jednakże słowa burego skutecznie go do tego zniechęciły.
— Wujku Igło? - miauknął od progu — Mój ojciec… — przerwał, widząc emocje malujące się w ślepiach morskookiego — Ty… wiedziałeś!
Liliowy podniósł się do siadu, mimowolnie unikając kontaktu wzrokowego. "I co teraz, przyjacielu?" zapytał siebie w myślach, marnie licząc na jakąkolwiek odpowiedź zmarłego. To nie on powinien przeprowadzać tą rozmowę z burym, zwyczajnie nie był odpowiednim kotem, to właśnie Wilcze Serce powinien to zrobić. Przez chwilę miał ochotę strzelić czarnemu przez łeb, jednak ze smutkiem przypomniał sobie, iż nie jest to realne. Wziął głęboki relaksujący wdech.
— Od niedawna — miauknął spokojnym tonem — Eh... Siadaj Wróbelku, pewnie teraz będziesz chciał wszystko wiedzieć? — pytanie było bardziej retoryczne, aniżeli nastawione na jakąkolwiek odpowiedź. Przesunął się, robiąc miejsce obok siebie na legowisku z mchu. Gdy bury usiadł bok niego, Igła otworzył pysk.
— Dowiedziałem się, gdy byłeś jeszcze mały. Wilcze Serce zabiegał z całego serca abym zgodził się przyjąć tą klifiaczkę. Uległem mu, wiedziałem, że mogę mu ufać i tylko dlatego się zgodziłem. Bo jest moim przyjacielem. Później zniknęła tak szybko jak się pojawiła. W między czasie krążyły po klanie plotki, że Wilcze Serce i Pójdźkowy Sen... że mieli romans. Nie patrzył jednak na nią jak na kochankę, tylko jak na ukochane dziecko — szepnął, mimowolnie się uśmiechając — Sprawa ucichła i omal o niej zapomniałem aż do dnia gdy patrol znalazł jej ciało. Dosłownie chwilę później Kolec, Wawrzynek i Szczurek trafili do klanu przyprowadzeni przez twojego tatę. Nie wiedziałem co o tym myśleć, jednak nie naciskałem, chciałem żeby sam mi się zwierzył jeśli najdzie go taka potrzeba. Spotkałem go przy jabłonce, dookoła której leżały sfermentowane jabłka. Pod wpływem ich wyznał mi wszystko co mu leżało na duszy. Że własna córka błagała go o śmierć. Że miał romans z kotką z klanu klifu, Sroczym Żarem. Mówił, jak bardzo żałuje tego, że jego związek z Cętką wygląda tak jakby się nią pocieszył, choć kochał ją z całego serca. Obiecałem, że dochowam tajemnicy i zabiorę ją ze sobą do grobu — zakończył, odpowiedziała mu jedynie cisza. Wróbelek podniósł się ciężko, ruszając bez słowa w stronę wyjścia — Wróbelku — miauknął cicho. Kocurek zatrzymał się w wejściu, poruszając uchem — Proszę, pamiętaj, że twój tata kochał was z całego serca, jednak był też zwykłym kotem. Popełniał błędy jak każdy inny, nie wiń go za to — poprosił. Wróblowe Serce opuścił jego legowisko bez słowa.
— Wujku? Wszystko dobrze? — głos Wróblowego Serca skutecznie uciął awanturę. Igła rzucił nienawistne spojrzenie obcemu kotu.
— Tak, Hiacynt właśnie wychodził — warknął, czekając aż biało-niebieska dupa kocura zniknie w wejściu — Zabronił mi mianować Kawkę, Śnieżkę i Kaczkę — wycedził przez zaciśnięte szczęki, zaraz jednak rozluźnił się. Co prawda nadal pod względem psychicznym czuł się okropnie, aczkolwiek w końcu zmusił się do zakopania emocji głęboko póki inni na niego patrzyli. W nocy pozwalał sobie na chwile słabości wylewając łzy w mech. Wziął głęboki wdech, drżąc ze zdenerwowania.
— Wszystko dobrze, Wróbelku? — miauknął, widząc jego nietęgi wyraz pyszczka — Chcesz porozmawiać? — mówiąc to, położył mu ogon na grzbiecie dla otuchy
— Dowiedziałem się, gdy byłeś jeszcze mały. Wilcze Serce zabiegał z całego serca abym zgodził się przyjąć tą klifiaczkę. Uległem mu, wiedziałem, że mogę mu ufać i tylko dlatego się zgodziłem. Bo jest moim przyjacielem. Później zniknęła tak szybko jak się pojawiła. W między czasie krążyły po klanie plotki, że Wilcze Serce i Pójdźkowy Sen... że mieli romans. Nie patrzył jednak na nią jak na kochankę, tylko jak na ukochane dziecko — szepnął, mimowolnie się uśmiechając — Sprawa ucichła i omal o niej zapomniałem aż do dnia gdy patrol znalazł jej ciało. Dosłownie chwilę później Kolec, Wawrzynek i Szczurek trafili do klanu przyprowadzeni przez twojego tatę. Nie wiedziałem co o tym myśleć, jednak nie naciskałem, chciałem żeby sam mi się zwierzył jeśli najdzie go taka potrzeba. Spotkałem go przy jabłonce, dookoła której leżały sfermentowane jabłka. Pod wpływem ich wyznał mi wszystko co mu leżało na duszy. Że własna córka błagała go o śmierć. Że miał romans z kotką z klanu klifu, Sroczym Żarem. Mówił, jak bardzo żałuje tego, że jego związek z Cętką wygląda tak jakby się nią pocieszył, choć kochał ją z całego serca. Obiecałem, że dochowam tajemnicy i zabiorę ją ze sobą do grobu — zakończył, odpowiedziała mu jedynie cisza. Wróbelek podniósł się ciężko, ruszając bez słowa w stronę wyjścia — Wróbelku — miauknął cicho. Kocurek zatrzymał się w wejściu, poruszając uchem — Proszę, pamiętaj, że twój tata kochał was z całego serca, jednak był też zwykłym kotem. Popełniał błędy jak każdy inny, nie wiń go za to — poprosił. Wróblowe Serce opuścił jego legowisko bez słowa.
* * *
Awantura z Hiacyntową Cętką trwała w najlepsze. Niebieski kocur miał problem do Igły, który chciał mianować swojego ucznia oraz dwie uczennice, jednakże burzak otwarcie się sprzeciwiał twierdząc, że Igła nie miał teraz prawa decydować o swoim klanie.— Wujku? Wszystko dobrze? — głos Wróblowego Serca skutecznie uciął awanturę. Igła rzucił nienawistne spojrzenie obcemu kotu.
— Tak, Hiacynt właśnie wychodził — warknął, czekając aż biało-niebieska dupa kocura zniknie w wejściu — Zabronił mi mianować Kawkę, Śnieżkę i Kaczkę — wycedził przez zaciśnięte szczęki, zaraz jednak rozluźnił się. Co prawda nadal pod względem psychicznym czuł się okropnie, aczkolwiek w końcu zmusił się do zakopania emocji głęboko póki inni na niego patrzyli. W nocy pozwalał sobie na chwile słabości wylewając łzy w mech. Wziął głęboki wdech, drżąc ze zdenerwowania.
— Wszystko dobrze, Wróbelku? — miauknął, widząc jego nietęgi wyraz pyszczka — Chcesz porozmawiać? — mówiąc to, położył mu ogon na grzbiecie dla otuchy
< Wróbelku? >
Uuu, inba :3
OdpowiedzUsuńHiacynt wojuje xD
OdpowiedzUsuń