- Zrobiłabym co? - Nagle z mroku żłobka, wyłoniła się zła Berberysowa Bryza. - Znów wynosisz gdzieś moje dzieci?!
Na dźwięk głosu zastępczyni sierść Barwinka zjeżyła się. Czarny momentalnie spiął mięśnie,uważając by przypadkiem nie odetchnąć w złą stronę. Jeszcze straci uszy albo coś.
- Cio slobiłeś se mama ce ne lubi? - zapytał kocura zaciekawiony. - Tes mófiłes jej by patsyła pod ogon?
Pytanie Zimorodka było dla niego jak piach do grobu. Szylkretka zmierzyła go wymownym, poważnym spojrzeniem. Do tego była wściekła!<br>
- Nie no coś Ty! Nie żartuj w ten sposób -mruknął nerwowo, udajac że pytanie kociaka było dla niego nowością.
- Ale ty mi kasaleś! - Obruszył się młody.
Barwinek nie wiedział kompletnie co ma robić! Uciekać? Tylko gdzie?
- Zimorodku co masz na myśli? - zapytała go mama.
- Nic ważnego! - Barwinek uprzedził kociaka,który już otwierał pyszczek by jej odpowiedzieć. - Bawimy się! Nie widać?
Po czym szybko łapą pospieszył kociaka, byleby zrobił parę kroków i oddalił się z nim od matki. Zimorodek chyba nie załapał tego gestu. Posłał mu zbite z tropu spojrzenie.
- Co lobisz? Cemu nie odpofiadas? - Miauknął niewinnie.
Berberysowa Bryza coraz bardziej traciła cierpliwość. Prychając głośno, wzięła swojego synka w pyszczek, posyłając czarnemu pełne politowania, jak i złości spojrzenie. Barwinek odwrócił wzrok spuszczając ogon. Przez sprawę z jej pierwszym miotem teraz cały czas był na celowniku! Przecież Szczawikowi nic się nie stało! Naburmuszył się, trzepiąc ogonem. Berberys była przewrażliwiona, od co! Co jest złego w uczeniu dziecka rozróżniania płci? No właśnie, nic. Przecież im wcześniej tym lepiej, nie?
~*~
Przez następne parę księżyców zdążyła przyjść Pora Opadających Liści. Mokro i zimno, wszędzie spadające liście, które kleiły się do pięknego futra wojownika. Doprawdy, dlaczego tu było tyle drzew? Westchnął. Siedział sobie w obozie, póki nie usłyszał zwołania klanu. Poszedł zaciekawiony, a widząc stado Berberys, aż przysiadł z boku nasłuchując.
Więc zostali uczniami, huh? I Zimorodka uczy Tańcząca Pieśń, jego kumpelka! Jak fajnie! Może by im się wbił na trening? Mógłby przekazać synowi Berberysowej Bryzy swoje cenne umiejętności. Kiedy koty zostawiły w końcu nowych uczniów, Barwinek wkroczył do akcji.
- Zi-mo-ro-dek! - Zawołał go. - Hej! Zostałeś uczniem!
Niebieski odwrócił się, a widząc czarnego podniósł ogonek wyżej.
- Tak! - Mruknął.
- Twoją mentorką jest moja kumpela, wiesz? Jest spoko, chociaż musisz na nią uważać!
- Oh, czemu? - Zaciekawił się, nadstawiając uszu.
- Może ci się wydawać, że jest niewidoma, ale to przykrycie dla jej super mocy! - Powiedział takim tonem, by wzrosło napięcie i ekscytacja. - Musisz uważać!
Widział, jak kociak rozszerza oczy w zdumieniu, więc dodał szybko. - Mogę pójść z tobą na trening i pomóc ci je rozpoznawać!
Machnął wesoło ogonem, czekając na odpowiedź młodego.
<Zimorodek? odpisałam w końcu xD>
Ale z tego Barwinka prankster xD
OdpowiedzUsuńMusiał się jakoś wkręcić w trening, a żarty z tańczącej zawsze fajne xD
Usuń