Jeżowa Ścieżka z uśmiechem spoglądał na swoją uczennicę. Zwinięta w kłębek kotka, podniosła na niego senne spojrzenie, dopiero oderwana z krainy snów. Stan Jeżowej Ścieżki się polepszył. Po ostatnim ciężkim katarze, wrócił już do pełni sił. Mógł znowu działać jako asystent medyka. Czuł się dziwnie, gdy Konwaliowe Serce i Zajęcza Stopa opiekowały się nim, na przemian go badając i podając najróżniejsze zioła, żeby się tylko nie rozchorował bardziej przed Porą Nagich Drzew. Poruszył wąsami z rozbawieniem. Dobrze było mieć takiego przyjaciółki.
— Już nie… — odpowiedziała kotka. — Co się stało?
— Za długo trochę śpisz i zacząłem się martwić.
— Która jest?
— Słońce dawno jest na najwyższym punkcie. — miauknął w odpowiedzi czekoladowy kocur, uważnie przyglądając się swojej dawnej uczennicy. Konwalia raczej budziła się równo ze wschodem słońca, tak jak medyczka Klanu Burzy, w przeciwieństwie do Jeżyka, śpiącego tak długo jak tylko mógł. — Co ci się śniło? Albo kto?
— Nic ciekawego. — miauknęła pośpiesznie asystentka, wstając na równe łapki. Machnęła ogonem. — To jak, idziemy? Co mamy dzisiaj w planach?
Jeżowa Ścieżka uśmiechnął się szerzej.
— Podamy zioła na odporność uczniom i wojownikom. Musimy uważać na stan ich zdrowia.
— A ty się już lepiej czujesz?
— Tak.
Po tych słowach, dwójka kotów opuściła legowisko medyków. Chłodny wiatr powiał na ich pyszczki, przywodząc na myśl zbliżającą się zimę. Z westchnieniem Jeżyk przesunął wzrokiem po obozie, zanim wraz z Konwalią dołączyli do Zajęczej Stopy, pilnującej wianuszka ziół. Chwycili je bez oporu, ruszając do wykonania zajęć.
***
Jeżowa Ścieżka podniósł wzrok znad królika, którym właśnie dzielił się z Rzecznym Nurtem i Psiankową Szyją. Mięso było smaczne i świeże, Psianka złapała zwierzynę dzisiaj podczas patrolu łowieckiego. Nie odmówił spędzenia z nimi chociaż kilku uderzeń serca. Kocur z zaciekawieniem przyglądał się grzebiącej w ziemi Konwalii. Wyglądała jakby myślami była w innym świecie. Ewidentnie się czymś martwiła. Westchnął. Jako przyjaciel i dawny mentor, miał obowiązek dowiedzieć się, co leży jej na sercu.
— Pamiętasz Klan Jeża? — Rzeka trąciła go w bok.
Jeżyk z rozbawieniem poruszył wąsami.
— Oczywiście! Klan Rzeki nie miał z nim szans.
— Na odwrót. — przypomniała mu ze śmiechem siostra.
Chociaż radosny czas dzieciństwa dawno minął, rodzeństwo dalej było ze sobą bardzo zżyte. Uśmiechnął się do sióstr, dokończył posiłek, a następnie wstał, kierując się w stronę Konwaliowego Serce. Usiadł obok niej.
— Co się dzieję, Konwalio?
<Konwalio?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz