- Koniczynka i Narcyzowy Pył zapewne ukochają takie szkraby. - powiedział Jeżowa Ścieżka, tracącając białego wojownika ogonem w ramach przyjacielskiego gestu. - Czego się tak naprawdę obawiasz, Orlikowy Szepcie?
Czego mógł się obawiać Orliczek? Młodszy milczał, patrząc na własne łapy. Nie znał odpowiedzi na to pytanie. Coś nie pozwalało mu na dzieci, w środku, w jego wnętrzu. To wystarczyło, by nie przekonywać siebie do posiadania kociąt.
- Chyba... odpowiedzialności? - powiedział, starając się, aby odpowiedź brzmiała szczerze. - Dzieci wiążą się z opieką, a im więcej się urodzi, tym więcej czasu trzeba im poświęcić. I nie wiem, czy jestem na to gotowy.
- Znosiłeś zachowania Narcyzowego Pyłu. On zachowuje się jak takie duże dziecko. Zostałeś mianowany na wojownika, czyli Czapla Gwiazda zauważył, że sobie radzisz. Czyli okazałeś się na tyle odpowiedzialny, aby chronić cały klan. To znak, że możesz zostać ojcem - mówił zachęcającym tonem Jeżowa Ścieżka. Uśmiechał się lekko, chcąc pokazać dobre intencje wobec białego kocura.
- Tylko... Walka za klan polega na korzystniu z wyuczonych strategii. Wychowywanie dzieci jest... Intuicyjne. Chyba nie mam tego instynktu - miauknął Orlikowy Szept. Położył głowę na ciele Bluszczowej Łapy, gdyż Zajęcza Stopa przestała krzątać się przy cynamonce. Polizał futro siostry, czując, jak oddycha. Wydawała się u spokojna, chociaż piszczała cicho, zapewne z bólu, który znikał dzięki interwencji medyków.
- Nic jej będzie. Przyprowadziłeś ją w samą porę. Gdybyś zwlekał, do rana mogłaby się nie zasklepić - miauknęła Zajęcza Stopa. - Pójdę do mentora Bluszczowej Łapy, żeby poinformować go o stanie uczennicy. Niech się o nią nie martwi.
- Lamparci Skok ją szkoli - powiedział Orlikowy Szept, chcąc ułatwić medyczce poszukiwania odpowiedniego kota. Kotka zastrzygła ostrzegawczo uszami.
- Dobrze. Mniej więcej wiem, kto kogo uczy - odpowiedziała szylkretka. - Jeżowa Ścieżko, zajmij się Bluszczową Łapą i legowiskiem. Przy okazji pójdę po Konwaliowe Serce. Miała posegregować zioła przed odwiedzinami Cętkowanej Łapy, a zrobiła to do połowy - zwróciła się do asystenta i poszła w kierunku kącika wojowników. Czekoladowy zbliżył się do córki Koniczynki i usiadł przy niej.
- Orlikowy Szepcie, nie brzmisz szczerze. Teoretycznie jestem w stanie ci uwierzyć, ale... Wydajesz się zatroskany. Co się dzieje? - zapytał się. Wydawał się naprawdę zainteresowany losem białego. Orlik dziwił się, skąd tyle kotów obdarzyło go taką sympatią. Doceniał ich troskę i pokładane w nim zaufanie, ale zaliczał się do zamkniętych w sobie kotów. Nie posiadał wielkiej charyzmy, z trudnością przyznawał się do własnych emocji. A mimo wszystko tyle członków klanu burzy go lubiło. Cętkowana Łapa, Konwaliowe Serce, Jeżowa Ścieżka, Mokra Gwiazda... Narcyzowy Pył. Co sprawiło, że go lubili?
Przerwał to rozmyślanie, bo nie doprowadziło białego do żadnego, głębszego wniosku. Skoro koty ufają jemu, to czas zaufać im.
- Po prostu nie czuję potrzeby posiadania potomstwa - miauknął szybko. - Nie wiem dlaczego... Na myśl o tym czuję dreszcze i brak jakichkolwiek chęci. Może... Może masz jakieś zioła, które zmieniłyby to myślenie?
<Jeżowa Ścieżko?>
Czego mógł się obawiać Orliczek? Młodszy milczał, patrząc na własne łapy. Nie znał odpowiedzi na to pytanie. Coś nie pozwalało mu na dzieci, w środku, w jego wnętrzu. To wystarczyło, by nie przekonywać siebie do posiadania kociąt.
- Chyba... odpowiedzialności? - powiedział, starając się, aby odpowiedź brzmiała szczerze. - Dzieci wiążą się z opieką, a im więcej się urodzi, tym więcej czasu trzeba im poświęcić. I nie wiem, czy jestem na to gotowy.
- Znosiłeś zachowania Narcyzowego Pyłu. On zachowuje się jak takie duże dziecko. Zostałeś mianowany na wojownika, czyli Czapla Gwiazda zauważył, że sobie radzisz. Czyli okazałeś się na tyle odpowiedzialny, aby chronić cały klan. To znak, że możesz zostać ojcem - mówił zachęcającym tonem Jeżowa Ścieżka. Uśmiechał się lekko, chcąc pokazać dobre intencje wobec białego kocura.
- Tylko... Walka za klan polega na korzystniu z wyuczonych strategii. Wychowywanie dzieci jest... Intuicyjne. Chyba nie mam tego instynktu - miauknął Orlikowy Szept. Położył głowę na ciele Bluszczowej Łapy, gdyż Zajęcza Stopa przestała krzątać się przy cynamonce. Polizał futro siostry, czując, jak oddycha. Wydawała się u spokojna, chociaż piszczała cicho, zapewne z bólu, który znikał dzięki interwencji medyków.
- Nic jej będzie. Przyprowadziłeś ją w samą porę. Gdybyś zwlekał, do rana mogłaby się nie zasklepić - miauknęła Zajęcza Stopa. - Pójdę do mentora Bluszczowej Łapy, żeby poinformować go o stanie uczennicy. Niech się o nią nie martwi.
- Lamparci Skok ją szkoli - powiedział Orlikowy Szept, chcąc ułatwić medyczce poszukiwania odpowiedniego kota. Kotka zastrzygła ostrzegawczo uszami.
- Dobrze. Mniej więcej wiem, kto kogo uczy - odpowiedziała szylkretka. - Jeżowa Ścieżko, zajmij się Bluszczową Łapą i legowiskiem. Przy okazji pójdę po Konwaliowe Serce. Miała posegregować zioła przed odwiedzinami Cętkowanej Łapy, a zrobiła to do połowy - zwróciła się do asystenta i poszła w kierunku kącika wojowników. Czekoladowy zbliżył się do córki Koniczynki i usiadł przy niej.
- Orlikowy Szepcie, nie brzmisz szczerze. Teoretycznie jestem w stanie ci uwierzyć, ale... Wydajesz się zatroskany. Co się dzieje? - zapytał się. Wydawał się naprawdę zainteresowany losem białego. Orlik dziwił się, skąd tyle kotów obdarzyło go taką sympatią. Doceniał ich troskę i pokładane w nim zaufanie, ale zaliczał się do zamkniętych w sobie kotów. Nie posiadał wielkiej charyzmy, z trudnością przyznawał się do własnych emocji. A mimo wszystko tyle członków klanu burzy go lubiło. Cętkowana Łapa, Konwaliowe Serce, Jeżowa Ścieżka, Mokra Gwiazda... Narcyzowy Pył. Co sprawiło, że go lubili?
Przerwał to rozmyślanie, bo nie doprowadziło białego do żadnego, głębszego wniosku. Skoro koty ufają jemu, to czas zaufać im.
- Po prostu nie czuję potrzeby posiadania potomstwa - miauknął szybko. - Nie wiem dlaczego... Na myśl o tym czuję dreszcze i brak jakichkolwiek chęci. Może... Może masz jakieś zioła, które zmieniłyby to myślenie?
<Jeżowa Ścieżko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz