Kotka z niezadowolonym pomrukiem podeszła do zapasów wskazanych jej przez Jeżową Ścieżkę. Wzięła sporą ilość rośliny, która wypełniła jej niemal cały pysk. Jej posmak zaczynał przyprawiać uczennicę o mdłości. Nabrała ogromnej ochoty, żeby po prostu wypluć ten mech, a najlepiej jeszcze rozerwać go na drobne strzępki.
— Co u ciebie słychać, Melodyjna Łapo? — zapytał medyk jak gdyby nigdy nic, przerywając jej plany mszczenia się na znienawidzonym poroście.
Posyłając mu znudzone spojrzenie, upuściła kupkę rośliny na podłoże, aby móc odpowiedzieć. Miękki, ledwo słyszalny odgłos spadającego mchu tylko podniecił szał liliowej.
— Jest naprawdę paskudnie. Bardzo paskudnie — burknęła, nawet nie próbując ukrywać buzujących emocji. — Ten mech to jakieś nieporozumienie. Nie jestem godna takiego zajęcia, powinnam jak wszyscy inni uczniowie trenować polowanie i walkę… przecież to jest to, co przyda mi się w życiu, bo co mi da sprzątanie legowisk zapchlonych starców? Absolutnie nic! Czemu Czapla Gwiazda jest taki niesprawiedliwy?! — Wyzwoliła z siebie całą kumulującą się złość, dopiero po chwili uświadamiając sobie, ile swoich infantylnych głupot i przekonań wyjawiła przed Jeżową Ścieżką — dojrzałym i oddanym klanowi medykiem.
— No cóż, nie dziwię się, że tak się złościsz — miauknął spokojnie czekoladowy. Terminatorkę niesamowicie zaskakiwał jego poziom opanowania. — Ale twoje przekonania są trochę mylne. Jeszcze kiedyś zobaczysz, że ten mech jednak coś ci dał. Czapla Gwiazda to naprawdę mądry i doświadczony lider, wie, co robił.
Ah, wyśmienicie. Gadał dokładnie tak, jak wszyscy. Mówił, że ją rozumie, że popiera, ale tak naprawdę nic nie rozumiał. Melodyjna Łapa ukradkiem przewróciła oczami.
— Może i tak — stwierdziła obojętnym tonem. — A… hm, co u ciebie? — dodała, czując potrzebę zmiany tematu. Wystarczyło, że pracowała z mchem przez całe dnie, od rana do wieczora. Nie potrzebowała jeszcze rozmowy na ten temat temat z medykiem. To tylko jeszcze bardziej ją dobijało. Błędne koło. Zielone, omszone koło…
— Leniwie, ale dobrze. Dobrze się ostatnio Klanowi Burzy powodzi, a gdyby coś się jednak zadziało, mamy duże zapasy ziół. Klan Gwiazdy ma nas w opiece — zamruczał.
— To… dobrze. Jak dużo różnych masz tych ziół? — mruknęła, rozglądając się po imponujących stosikach z roślinami o leczniczych właściwościach. — Jakim cudem zapamiętuje nazwy i właściwości ich wszystkich? To chyba niemożliwe.
— Możliwe i wcale nie takie trudne, jak się wydaje.
— Nie ma bata. Pewnie jest trudniejsze od szkolenia na wojownika… ale mniej chwalebne i nudniejsze! — Poprawiła się szybko, machając energicznie łbem. — To znaczy ten, ja już lepiej pójdę. Dzięki za pomoc, Jeżowa Ścieżko — mruknęła na pożegnanie, z obrzydzeniem malującym się na pysku chwytając leżący na ziemi mech z powrotem.
***
Czemu życie było takie nie fair?!
Melodyjna Łapa z rosnącą nienawiścią obserwowała Storczykową Łodygę przeciągającego się przed legowiskiem wojowników. Nie mogła pojąć, czemu jej brat został mianowany przed nią. Może straciła trochę treningu… ale on na pewno nie był lepszy od niej. To znaczy, Storczyk to jeszcze pół biedy. Szylkretkę jeszcze bardziej podjudzał fakt, że nawet Krowia Łata mogła poszczycić się już mianem wojownika. Ona. Ta ślamazara, frajer i leń. To było po prostu absurdalne! W tym natłoku złości i niefortunnych wydarzeń zdarzyła się jednak jedna pozytywna rzecz — Czapla Gwiazda, a raczej Czapli Potok zrezygnował ze sprawowanego dotąd stanowiska i odstąpił stołka przywódcy Mokrej Gwieździe. Może chociaż teraz Klanem Burzy będzie rządzić ktoś przyzwoity. Chociaż z drugiej strony, kot wybrany do tego przez Czaplę… to nie może wyjść nikomu na dobre.
Po powrocie z treningu kotka nie miała już tak właściwie nic do roboty. Kręciła się bez celu po obozie, zagadując na chwilę do przypadkowych kotów czy ze znudzenia obserwując trawę kołyszącą się na wietrze. A może pójdzie już spać...
— Melodyjna Łapo — usłyszała niespodziewanie. Podniosła się. O nie, to Rzeczny Nurt, jakże uwielbiana przez nią mentorka. — Jeżowa Ścieżka chciał coś od ciebie, pewnie potrzebuje pomocy. Pójdź tam, dobrze?
Właściwie to i tak się nudziła. Pokiwała głową i podreptała w stronę legowiska medyków.
<Jeżyku?>
Ejejej ale Mokrego to ty szanuj ;-;
OdpowiedzUsuń