Drgnął, słysząc słowa swojego wujka, jednakże ani myślał odwrócić się do czarnego kocura. To nie.. to nie tak, że teraz znienawidził go z całego serca, oj co to to nie, nadal bardzo go kochał, aczkolwiek... Uczucie porzucenia dawało się we znaki, za każdym razem, gdy przypominał sobie, że tego dnia miał iść na trening, a zamiast tego spędzał go pomagając medykom. Cóż, nie oznaczało to, że ich nie lubił. Po prostu... Wolał być w zupełnie innym miejscu. Tak, to zdecydowanie było to. O wiele bardziej pragnął spędzać czas z wujkiem na polowaniu, czy na zwykłej rozmowie. Tak, jak kiedyś.
Było mu zwyczajnie przykro.
- Leszczynku? - wołanie zostało ponowione. Mruknął cicho, chowając mordkę między łapki. Nie mógł go zostawić? Iść do swoich dzieci, czy robić cokolwiek innego? Leszczynek zwyczajnie miał ochotę pobyć samemu, mimo iż wiedział, że zapewne niedługo Miedziana Iskra wyciągnie go na trening z bratem, by ten nie siedział sam. Doceniał to, aczkolwiek czuł się jak piąte koło u wozu. Wrażenie, że nie pasuje do tamtej dwójki było niczym ciężar na sumieniu.
Poczuł delikatne szturchnięcie nosem.
Wziął głębszy wdech, nie poruszając się ani trochę.
- N-nie śpię - odparł cicho, kaszląc przez zaschnięte gardło. Potrzebował wody, jednakże myśl o tym, że gdyby wyszedł, Wilcze Serce poszedłby razem z nim była zbyt silna, by mógł wykonać jakikolwiek ruch.
- Pora na trening, Leszczynku
- N-nie c-chcę - wydukał, słysząc wcześniej niemrawy głos zastępcy ojca. Zupełnie tak, jakby kocura wykańczało wszystko, co działo się w jego życiu. Nie zamierzał jednak analizować tego głębiej. Poczuł się źle przez to, że czarny kocur ma swoje problemy, zaś on dokłada mu kolejne.
Bał się, że przez to wyrzuty sumienia szybko go zjedzą, jednakże cień nadziei, że tym razem aż tak nie będzie się o coś obwiniał tlił się słabo.
Podniósł się do siadu, nadal jednak nie patrzył na wujka. Zwiesił łeb, wpatrując się w lekko zużyty mech. Doszedł do wniosku, iż musiałby go niedługo wymienić. Może nawet dzisiaj? - U-umiem j-już pol-lować - miauknął cicho, poruszając uchem, gdy dotarł doń odgłos z zewnątrz legowiska uczniów - Miedziana I-iskra m-mnie n-nau-uczyła - szepnął, zamykając ślepia. Czuł się potwornie, zupełnie tak, jakby wbijał mentorowi kolejną szpilę. Nie wiedział jednak, jak ma się w tej chwili inaczej zachować.
- Oh... cóż... Dobrze - Wilcze Serce przystąpił z łapy na łapę. Suche liście w legowisku i kawałki kory zaszeleściły, tworząc charakterystyczny dźwięk. Nie wiedząc co powiedzieć, rudy kocur zwyczajnie siedział i milczał.
< Wujku? >
Mmm, niezręcznie xD
OdpowiedzUsuń